Strategia działania Zła.

10. 09. 05 r. Szczecin. 

Zmarł nasz znajomy, młody człowiek. Piotr był tym faktem poruszony.

  • Dlaczego ludzie umierają tak młodo? – zwrócił się do mnie
  • Skąd mogę wiedzieć?
  • Wiesz co przed chwilą usłyszałem?
  • Jak to … usłyszałeś?!
  • No, przy uchu.
  • Nigdy nie jest się zbyt młodym, by umrzeć. 

Wow… Nigdy nie jest się zbyt młodym, by umrzeć ? Ciarki przechodzą, ale czyż nie jest to prawda?

Piotr się zastanawiał nad słowami, a ja się zastanawiałam kto mu tak szepcze do ucha … 



15. 09. 05 r. Warszawa.

Na ostatnim spotkaniu ks. Skwarczyński kazał Piotrowi wyobrazić sobie, że leży pod krzyżem, a krew Chrystusa obmywa jego grzech.

Płacąc za swoje grzechy spodziewaliśmy się problemów i takowe przyszły. W firmie posypały się różne sprawy finansowe. Piotr wcześniej podpisał  umowę na 2 mln. W tamtej chwili ani bank, ani nikt inny nie chciał pożyczyć pieniędzy, a nie zrealizowanie tego kontraktu może pogrążyć firmę. By to móc zrealizować, trzeba było zainwestować własną gotówkę, dodatkowo pożyczyliśmy pieniądze od rodziców. Dzisiaj nie mamy nawet na bieżące rachunki. Piotr jest naprawdę podłamany i siedząc w ciszy w pokoju zastanawiał się nad tym, co się dzieje. Wszystko, czego się nie dotknie stanowi przeszkodę. I wtedy usłyszał zimny i cyniczny głos;

  • Zobacz, jak trudno ci jest beze mnie.

Piotr zareagował gwałtownie i po swojemu .

  • Spierdalaj ośle !!!

Łapię się za głowę, kiedy to słyszę. Proszę, by się pomodlił, a nie przeklinał. Przyznał mi rację. Modląc się dostał wizję;

Wielki promień światła biegnący z Góry uderzył Piotra z taką siłą, że opuściły go wszelkie niepokoje i strach. Ogarnął go spokój i wiara, zrozumiał, że te problemy są tylko przejściowe.

holy_spirit2

Analizując te sytuację doszłam do wniosku, że Zło działa wg jakiegoś schematu. Gacek daje wszystko, czego człowiek zapragnie, robi to szybko i konkretnie, potem puka do drzwi i wystawia rachunek. A kiedy zaczynasz z nim walczyć, nie tylko wystawia ci rachunek, ale atakuje i zabiera wszystko, na czym ci zależy.

A światło? To znak od samego Boga. Daje nam znak, że musimy to jakoś przetrzymać. Skwarczyński miał rację. Jakie to szczęście, że mamy świadomość… i takie wsparcie.           p.s. Znamię na ręku powoli znika. Codziennie obmywa to święconą wodą.



20. 10. 05 r . Szczecin.

Miałam w nocy bardzo sugestywną wizję. Jestem w sali. Stoję przed stołem jak uczennica, wokół którego siedzi kilku mężczyzn. Czuję się jak na egzaminie. Mężczyźni wyglądają na żydowskich mędrców, mają długie brody. Stawiają mi karty i kręcą przy tym głowami z niezadowolenia, nad czymś debatują. Czekam w napięciu. W końcu jeden z nich powiedział;

  • A teraz najważniejsza karta. Od niej wszystko zależy.

Wyciągnął kartę i położył ją na stole, by wszyscy mogli zobaczyć.

aaa

Karta przedstawiająca obraz Chrystusa Odkupiciela z Rio de Janeiro.

Wiem już na pewno… Chrystus jest z nami. Może jeszcze nie przegraliśmy.




Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Magda

09. 09. 05 r. Warszawa.

Od pierwszej wizyty u Aidy zastanawialiśmy się kogo miała na myśli mówiąc, że w firmie Piotr jest otoczony ludźmi od gacka. !? Sformułowanie, jakiego użyła było co najmniej dziwne, a jednak niedawno w nocy Piotr miał bardzo wyraźną wizję.                                                           

  • Zobaczyłem Magdę, wisiała naga w powietrzu z rozłożonymi rękoma, obracała się powoli wokół własnej osi jak manekin, a w jej ciele poruszały się długie robale. Plecy miała zapisane dziwnymi znakami przypominającymi arabski.

mmmZrozumiał, że dostał odpowiedź. Piotr zaczął przyglądać się Magdzie uważniej i zaczął kojarzyć pewne fakty. Dlaczego ludzie w pracy tak jej nie lubią i się jej boją? Dlaczego atmosfera przy niej gęstnieje i jest strasznie napięta? Dlaczego kiedy wchodzi do biura to tak, jakby ciemna chmura przysłaniała niebo?

Mniej więcej 15 marca Piotr był wściekły na nią, ponieważ zawaliła kontrakt. Niestety nie zapanował nad swoimi emocjami i w myślach wyobraził sobie, że rzuca w nią małym autem. Rano Magda wpadła do jego gabinetu i wyparowała;

  • Dlaczego rzuciłeś we mnie samochodem, przecież nic ci nie zrobiłam?! Choć zło jest we mnie, ja nie jestem zła! icon_exclaim - Kopiaicon_question - Kopia

Szok!  Piotr nie wiedział, gdzie schować oczy. Jak ona mogła to wiedzieć !!!!

Nie tylko pokazała swoje medialne możliwości, ale i można powiedzieć, że potwierdziła słowa AIDY. Choć zło jest we mnie, ja nie jestem zła. Swoją drogą jak ona może z taką świadomością żyć? Zastanawiam się kim ona jest naprawdę, jeśli o tym wie. 

Szkoda mi Piotra. Magda do niedawna była jego pracownicą, ale namówiła go na założenie wspólnej firmy i teraz są wspólnikami…  ale się porobiło, pozbycie się jej będzie bardzo trudne, a sama nie odejdzie. Kurcze, gdybyśmy wiedzieli o tym wcześniej, nigdy Piotr nie zgodziłby się na wspólne prowadzenie biznesu. 

II wizyta u ks. Skwarczyńskiego.

02. 09. 05 r. Szczecin.

Byłam tak zaabsorbowana tym co się dzieje z Piotrem, że nie zauważyłam co się dzieje z moją córką. To był wielki błąd.

Dzisiaj niespodziewanie przyszła do mnie do biura, choć powinna być w szkole. Kiedy ją zobaczyłam, to w pierwszym momencie pomyślałam, że ją zgwałcono, tak koszmarnie wyglądała. Cała roztrzęsiona, makijaż rozlany na policzkach, zapłakana i w depresji, była w strasznym stanie. No … zatkało mnie zupełnie.

Pytam się o co chodzi, a ona w płaczu mówi, że właśnie chciała się zabić, bo coś ciągle do tego ją zmusza, że była nad rzeką, ale usłyszała głos, który nakazał jej iść do mnie. Powiedziała, że nie może spać, że ma koszmary, jakieś nocne wizyty .

Najgorsze, że dzień wcześniej przyłożyła do skroni broń i strzeliła, ale broń nie wypaliła !!! (p. s. mieliśmy pozwolenie na broń w domu ze względu na prowadzony biznes). Nogi mi się ugięły i wyć mi się chciało.

  • Byłam tym przerażona. Ten sk….n zaatakował moją córkę!!!

Od dzisiaj córka śpi ze mną, zaczynamy modlitwy i rozmowy, żadnych tajemnic i żadnych między nami niedomówień, a wszytko dojdzie do normy. Musi wiedzieć co się dzieje.



04. 09. 05 r. Szczecin. 

Piotr był u ks. Skwarczyńskiego. Ksiądz czekał na niego i miał już przygotowane notatki z pierwszej wizyty. Widać było, że prowadzi swój własny dziennik. Piotr wyspowiadał się mu z wszystkiego, przyjął komunię;

  • Obmywam cię krwią Chrystusa z krzyża jego, odpuszczam ci winy w Jego imieniu – powiedział.

Poświęcił Piotrowi w sumie 3 godziny, wypytywał o początki i znaki, które stale otrzymuje. Pytał też o rzeczy bardzo prywatne.

Skwarczyński bardzo dobitnie powiedział, że nie można wierzyć gackowi, on nieustannie kłamie. Znaki na ręku są tylko po to, by omamić i ogłupić. Wielu ludzi nie ma tej świadomości, a Piotr przyszedł do zakonnika sam, z własnej woli i to sygnał, że ma szanse się z tego wyzwolić. Po egzorcyzmach ma teraz konto zerowe i zaczyna od zera. Nakazał przez 9 dni codziennie prosić Boga o to, jaki „krzyż” ma nosić danego dnia, bo musi zapłacić za swoje grzechy.

Na koniec powiedział coś, co wiele by wyjaśniało. Dopuszczono diabła do niego, tzn., że jego przypadek to tzw. dopust boży. Widocznie gdzieś tam na Górze stwierdzono patrząc na Piotra, że tylko w ten sposób, ten akurat człowiek może się nawrócić. …. i myślę, że być może rzeczywiście to najlepsza z możliwych dróg.

Nie widzę krótszej drogi do Boga jak ta, by doznać namacalnie działania Złego. Człowiek ma to chyba w swoim DNA, by szukać Boga, kiedy diabeł puka do drzwi.

p.s. Skwarczyński sądzi, że nastąpi jakiś kataklizm. Uważa, że Piotr tak, jak i on, mają misję do spełnienia. 



05. 09. 05 r. Warszawa.  

Zadzwonił do mnie Piotr;

  • O drugiej w nocy obudziłem się nagle, bo poczułem Złego. Wiedziałem, że nie jestem sam. Było to tak mocne, że uklęknąłem na środku pokoju i zacząłem się modlić. Wiedziałem, że jest ich kilku, może siedmiu. Chodzili wokół mnie i trzymali ręce na mojej głowie, trzęsło mną, ale się modliłem dalej. To nie było nic dobrego. Wtedy zacząłem wzywać Archanioła Michała, bo nie dawałem rady. Czułem ich energię, płynące od nich zagrożenie. Trwało to z pół godziny, po tym byłem kompletnie wykończony.

13 wieczna bizantyjska ikonaA 13th-century Byzantine icon from Saint Catherine’s Monastery  www.en.wikipedia.org/wiki/Michael_(archangel)


Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Pocałunek diabła.

30. 08. 05 r. Warszawa.

Za kilka dni Piotr znowu jedzie do egzorcysty Adama Skwarczyńskiego. Jest tak źle, że znowu potrzebuje pomocy. Wczoraj wieczorem kładąc się spać znowu usłyszał głos spod sufitu;

  • Ty w Nas, My w tobie.

Czy chodzi o przyjęcie komunii? I czy to ma jakiś związek z moją rozmową z AIDĄ?

Piotr mówi, że słyszał głos i wzrusza ramionami, a ja coraz częściej się zastanawiam jak to jest możliwe, że kogoś w ogóle słyszy. Piotr znowu wzrusza ramionami i mówi, że ma tak od zawsze. Jako mały dzieciak kiedyś grał w kapsle i usłyszał wtedy;

  • Zagrajmy razem.

Zamiast drzeć się w wniebogłosy ze strachu powiedział,

  • To ja prawą, a ty lewą ręką. 

… i tak się zaczęło. Małe dzieci mają to do siebie, że są prostolinijne i przyjmują wszystko naturalnie. Opowiadając mi o tym zaczął się uśmiechać, widocznie były to przyjemne wspomnienia.

Ja tak się dziwię, że Piotr słyszy …. a sama przecież to przeżyłam na własnej skórze!!! Może powinnam się w końcu przestać dziwić? 



31. 08. 05 r. Warszawa.  

Kamienice w centrum Warszawy mają to do siebie, że są budowane jak tuba. Kiedy ktoś na parterze kichnie, to słyszy się go na 6 piętrze. To naprawdę wkurzające, zwłaszcza latem, kiedy niemal wszyscy mają otwarte okna. Już ja sobie wyobrażam, co ludzie muszą myśleć, kiedy Piotr w nocy o trzeciej krzyczy na głos;

  • W imieniu Jezusa Chrystusa wynoś się stąd Szatanie!

Wszyscy muszą to słyszeć i wcale nie dziwi mnie teraz to, że niektórzy sąsiedzi omijają Piotra szerokim łukiem. No, może oprócz jednego… Nad nami mieszka były rewident Warszawy i doradca premiera Olszewskiego. Niedawno powiedział do Piotra;

  • Od pana przychodzą do mnie dziwne czarne stwory. Ale wiem, że to nie pana wina. !!!???

Piotr uciął rozmowę w zarodku. Szkoda, może dowiedzielibyśmy się czegoś więcej o naturze Zła. To mogło by być interesujące, jak odbierają to inni ludzie.

No i właśnie wczoraj sąsiedzi z niższego piętra „odbywali” awanturę między sobą, Piotr chciał ich uciszyć i już otwierał okno, kiedy poczuł mocne pieczenie na prawej dłoni, do tego stopnia silne, że chwycił się za rękę i zgiął w pół. Dopiero po chwili odsłonił dłoń i zobaczył wypalony znak „V”.

Zadzwonił do mnie natychmiast i o tym opowiedział. Poprosiłam go, by nazajutrz zrobił zdjęcie tego znaku. Nie mieliśmy aparatu fotograficznego i jedynie co mi przyszło do głowy, by przyłożył rękę do ksero i chociaż w ten sposób uwiecznił to na zdjęciu.

znak znak2



01. 09. 05 r. Warszawa. 

Piotr miał spotkanie biznesowe w jakiejś firmie. Zupełnie obca kobieta zwróciła uwagę na znak na jego ręku. Powiedziała nieoczekiwanie;

  • O, ma Pan pocałunek diabła. Musi mu na panu bardzo zależeć. Musiał Pan go czymś wkurzyć.  

Piotr był tak zaskoczony , że nawet nie zareagował. Szkoda, że nie chciał dowiedzieć się czegoś więcej. Znowu się zastanawiam, czy ma to jakiś związek z wizytą u zakonnika? Może gacek się tego przestraszył? Choć z drugiej strony, czy on się kogokolwiek boi? Mam na myśli oczywiście kogokolwiek z ludzi.

2005 rok.

10. 04. 05 r.  

Mam kłopoty córką. Ma 15 lat, czyli wiek buntu, ale to co mówi nie do końca pasuje do buntu nastolatki. Źle sypia, to znaczy budzi się o 3.00 w nocy i nie wie dlaczego. Powtórka z rozrywki, myślę sobie… Ręce mi opadają, bo to się nigdy nie skończy. Powiedziałam o tym Piotrowi, ale on stwierdził, że przesadzam. No tak, ale co może on wiedzieć będąc w domu jedynie na weekendy. Na razie dałam jej tylko modlitwę egzorcyzmującą i nie wiem co można zrobić więcej.

Ciebie prosimy przez wstawiennictwo i pomoc archaniołów Michała, Rafała i Gabriela, aby nasi bracia i siostry zostali uwolnieni od złego ducha, który uczynił ich niewolnikami.

Wszyscy święci, przyjdźcie nam z pomocą.

Od niepokoju, smutku, obsesji,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Od nienawiści, nierządu, zawiści,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Od myśli o zazdrości, gniewie, śmierci,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Od wszelkiej myśli o samobójstwie i poronieniu dziecka,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Od popadania w rozwiązłość cielesną
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Od rozbicia rodziny, od wszelkiej złej przyjaźni,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Od wszelkiej formy czarów, uroków, guseł i od wszelkiego zła ukrytego,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.                                                                              Panie, który powiedziałeś
pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję
przez wstawiennictwo Dziewicy Maryi,
uwolnij nas od wszelkiego przekleństwa i spraw,
abyśmy cieszyli się Twoim pokojem.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
                                                                                                                                              



15. 06. 05 r. Wizja.

Jestem na jakieś przestrzeni, za mną stoi kilka nieznanych mi osób. Pośród nich jest moja córka. W pewnej chwili do tych ludzi docierają czarne długie robale, wyglądają jak glizdy, jest ich tysiące. Nie mam pojęcia skąd się wzięły. Jest ich tak dużo, że oblepiają ich szczelnie. Ci ludzie padają na ziemię jeden po drugim i wiem, że umierają.

Widzę, jak te robaki atakują moją córkę, oblepiają jej rękę, a ona stoi jak wryta. Decyduję się działać.

Raptem w mojej prawej dłoni pojawia się miecz. Unoszę go do góry i widzę, jak wali w niego z góry strumień światła. Przez moją głowę przemyka myśl, że miecz jest wyjątkowo piękny i krystalicznie czysty. Kojarzy mi się z obrazem, gdzie archanioł Michał trzyma taki sam miecz w swojej dłoni. Kiedy miecz zostaje naświetlony nie zastanawiając się odcinam po prostu rękę, która jest już czarna i oblepiona przez robale. Robię to szybko i zdecydowanie. To ją ratuje.

Wszystko dzieje się bardzo szybko; dostaję miecz do ręki, unoszę go do góry, dostaje wiązką światła, odcinam rękę i… jest po wszystkim….. 1,2,3,4. Jak maszyna.

Angelo_Bronzino_010

Archanioł Michał na fresku Bronzina

Ten sen miałam kila dni po tym, jak dałam córce modlitwę uwalniającą. Czy to ostrzeżenie? Czy ona jest też atakowana? Nic mi nie mówi.                                                                                                                    



17. 06. 05 r. 

Piotr jest w Hongkongu od 2 -3 dni. Wyjechał w sprawach biznesowych. Od dłuższego czasu znowu nie może spać i ma nocne pobudki. Wyjeżdżając miał nadzieję, że chociaż tam się wyśpi, ale tam też dopadł go gacek. Ataki bardzo się nasiliły i zastanawiam się dlaczego. Może chcą mu pokazać, że nie ma dokąd uciec?

Trzeciego dnia pobytu biznesmeni chińscy zaprosili Piotra na chiński masaż. Ten to sobie pożyje, pomyślałam sobie, kiedy mi o tym powiedział.

3 chude dziewczyny zajęły się masażem krzyża, nóg i całego ciała. Trwało to 2 godziny. Jedna z dziewczyn szczególnie przypatrywała się Piotrowi przez dłuższy czas. Na koniec powiedziała coś do Chińczyków po chińsku oczywiście. Tłumacz, który był cały czas obecny przetłumaczył;

  • On jest wilkiem, albo za nim stoi wilk – powiedziała.

Piotr zauważył lekki popłoch. Co mogła zobaczyć? O co jej chodziło?




Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Narodziny Gacka.

Listopad 2003 r. Warszawa. 

Piotr pamiętał o przepowiedni, którą usłyszał od wróżbity ze Szczecinka; „ Po 40 – tce tylko od pana zależy, czy będzie chciał Pan żyć, czy nie”. Właśnie przekroczył 40…. Niedawno mi się przyznał, że potraktował te słowa  jednak bardzo poważnie. Ja o tym zapomniałam. Zadzwonił do mnie wczoraj i opowiedział co się stało.                                             

  • Od kilku miesięcy czułem wielką potrzebę modlenia się. Modliłem się codziennie godzinę, dwie czasami… Klęczałem i prosiłem o łaskę przedłużenia życia. Nie wiem, czy mnie słyszeli, bo nic się nie działo, ale wczoraj …….. kiedy skończyłem wyraźnie usłyszałem w pokoju męski głos, dochodzący gdzieś z góry, spod sufitu.
  • Zgoda, przyjęto.
  • Wyobrażasz sobie coś takiego? Poczułem spokój.

Czy sobie wyobrażam? Niewiarygodne. Jak to jest możliwe?                                                   p.s. Kto to powiedział? p.s. Czy to znaczy, że będzie żył….?



23. 08. 04 r. Szczecin. 

Wizja. Wchodzę do windy, którą obsługuje młody, niższy ode mnie chłopak. Nie jest byt szczęśliwy, że chcę wejść, ponieważ winda jest wyjątkowo ciasna, ledwo zamykają się za mną drzwi. Jadę w górę i wysiadam na najwyższym piętrze wieżowca. Widzę napisane na ścianie nazwisko i imię mojego męża. Czuję, że muszę go znaleźć. Potem raptem widzę, że jadę pociągiem towarowym. Jest dość mały i jedzie wolno. Dojeżdżam do 2 wielkich hałd węgla. Jedna hałda jest czarna, a druga biała. Z wagonu spadam na tę białą.

Hmm… Do tej pory w interpretacji snów czy wizji pomagały mi senniki, ale szybko się przekonałam, że nijak się mają do tego co widzę. Na zasadzie prób i błędów stworzyłam swój własny alfabet; wieżowiec jak i pociąg to moje życie / los. Ja tym pociągiem nie kieruję i od dłuższego czasu już wiem, że nie kieruję też swoim życiem. Realizuje się jakiś od-Górny plan, którego jeszcze nie jestem w stanie pojąć.

Spadając na białą hałdę węgla to znowu wybór między dobrem a złem. Tym razem to nie ja wybierałam, ale zrobiono to za mnie. To nie ja przecież prowadziłam pociąg i ktoś wybrał, na którą hałdę węgla spadłam. Pytanie…. Kto ?!



10. 09. 04 r. Szczecin.   

Oglądam od jakiegoś czasu pewien durnowaty serial kolumbijski, robię to chętnie, bo odprężam wtedy swój mózg i na chwilę o wszystkim zapominam. Telewizor mam ok. 1 metra od łóżka. Siadłam na brzegu łóżka i zagapiłam się w ekran. Po jakimś czasie między mną a telewizorem wcisnęła się czerwona głowa z rogami. !!! Było to tak niespodziewane… Odruchowo ręką przesunęłam tę gębę w bok, bo mi zasłaniała ekran !!!! Tak jak nagle się pojawiła, tak nagle zniknęła.

Dopiero po chwili doszło do mnie co się właśnie przed chwilą zdarzyło. Natychmiast spociłam się ze strachu i włosy stanęły mi dęba. Kiedy trochę się uspokoiłam dotarło do mnie coś jeszcze…. Można z nim walczyć !!! …. a przede wszystkim ….. NIE BAĆ SIĘ !!!!

p.s. Tak się zastanawiam… czy diabeł naprawdę jest czerwony? To takie … banalne.



29. 10. 04 r. Wizja.

Nieokreślone miejsce. Przede mną stoi Piotr. Nic nie mówi, tylko uważnie na mnie patrzy. Nagle przed nim pojawia się piękny mężczyzna. Wyglądał jak ksiądz, bo przez chwilę widzę go w czarnej sutannie. Ale zaraz potem jest ubrany już normalnie. Jego oczy są płomienne i pełne miłości, a mimo tego odczuwam przed nim lęk. Wydaje się być bardzo zakochany, co mnie zaskakuje, bo nie znam go.

  • Wybieraj ja, albo on – wskazuje na Piotra.

Czarna sutanna? Chyba Gacek (tak od dzisiaj go nazywam), chce do mnie dojść. Muszę uważać.

p.s. od momentu widzenia czerwonej gęby nie wiem dlaczego, ale na diabła zaczęłam mówić „gacek”. Kiedy mówiłam diabeł natychmiast przypominałam sobie jego faciate, kiedy mówię neutralnie nie czuję wtedy lęku. Piotr szybko to zaakceptował.

1998, 2000, 2001

Wrzesień 1998 r.

Relacja Piotra;

Siedzę w ciszy w pokoju i zagapiłem się w jedno miejsce, zamyśliłem się … Tak często i głęboko się modliłem….

  • Pokaż mi się – prosiłem w duchu i myśląc o Bogu.

Kilka dni później 6.30 rano szedłem do swojego samochodu. Na ulicy o tej porze zazwyczaj jest pusto. Podszedłem do swojego auta stającego przy chodniku i w tej samej chwili potrącił mnie dostawczak, który pojawił się nie wiadomo skąd. Potrącił mnie tak mocno, że przeleciałem kilka metrów do przodu i upadłem w kałuży. Na ulicy zrobiło się zamieszanie i w pięć minut pojawiła się karetka pogotowia, może jechała przy okazji? …bo pojawiła się niemal natychmiast. Załadowali mnie do środka. Lekarka chciała wiedzieć jak się nazywam, dałem jej swoją wizytówkę.

  • O… mamy prezesa tutaj.

Nie wiem, czy akurat to zadziałało, ale natychmiast się mną zajęła. Lekarka poszła zobaczyć auto, które mnie potrąciło. Było mocno wgniecione z przodu i miało złamane lusterko, od razu więc stwierdziła nie badając mnie, że mam co najmniej połamane żebra. Kazała mi się rozebrać, po chwili była ciężko zdziwiona, bo nie miałem żadnych uszkodzeń, tylko lekkie zadrapanie ma ręku. Ciągle mnie badała i ciągle się dziwiła, w końcu pozwoliła odejść. 

A ja lecąc przez te kilka metrów w powietrzu usłyszałem słowa.

  • Tak właśnie wyglądam, o to jest Moja łaska.


MAJ 2000 r.

Miałam cudowną wizję.

Jestem w mieszkaniu. Ktoś puka do drzwi, otwieram i widzę bardzo wysokiego i grubawego mężczyznę. Jest tak wysoki, że zadzieram głowę do góry.

  • Jaki on wielki – myślę.
  • I biały! On jest taki biały, albinos, prawdziwy albinos!!!.

Patrzę na niego przez chwilę, ale on się w ogóle nie odzywa. Jest skupiony i poważny. Czuję od niego bijące dobro. Mam wrażenie, że to ktoś mi naprawdę życzliwy. Jest wielki i barczysty, przy kości, ma białe spodnie, sweter koloru écru, właściwie półgolf, kręcone jasne włosy. I mimo, że nic nie mówi obejmuję go w połowie i przytulam się do niego. Zauważam, że sięgam mu do piersi, tak jest wysoki. Po chwili ciągnę go za rękę i zapraszam do mieszkania. Chcę go za wszelką cenę ugościć, ale kiedy się odwracam, już go nie ma.

W tej samej chwili budzę się i już wiem, że właśnie spotkałam swojego anioła stróża. Od dawna prosiłam go, by się ukazał. Od chwili, kiedy usłyszałam go po raz pierwszy mając 12 lat. Długo musiałam na niego czekać, ale warto było.

No i teraz wypadałoby Go jakoś nazwać… nic mi nie przychodzi do głowy, może po prostu „Przyjaciel” ?



Kwiecień 2001 r.

Poznałam bioenergoterapeutę, który wmówił mi, że mam jakieś nadprzyrodzone możliwości i mogę walczyć z demonami. !? Pierwsze co pomyślałam, że jest nieźle stuknięty. Powiedział, że będzie mnie uczyć. !? Na dzień dobry pokazał mi pewną sztuczkę. Nie dotykając mnie i stojąc w odległości mniej więcej 2 metrów spowodował, że zaczęłam się przechylać jak kłoda do tyłu. To było bardzo ciekawe doświadczenie, bo wyraźnie czułam na sobie ciężar przygniatający mnie do podłogi, po prostu przechylałam się do tyłu i pewnie upadłabym, gdyby mnie nie chwycił w ostatniej chwili za ręce. To było rzeczywiście intrygujące, bo nie miałam pojęcia jak to zrobił. Nie wiedziałam, że bioenergoterapeuci są do takich rzeczy zdolni. Tą sztuczką na pewno wzbudził we mnie zaciekawienie, ale też i wielką niechęć.

Bioenergoterapeuta oficjalnie przyjmował i leczył ludzi. Mój teść pewnego dnia zachorował i zaprosił go do siebie do domu. I tam doszło do ciekawej sytuacji.

Oko w oko Piotr i Marek spotkali się w holu, obserwowałam ich z boku. To było jak starcie gigantów. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Patrzyli na siebie uważnym wzrokiem nic nie mówiąc i nagle Marek wybiegł z domu !!!! Nie wiem co zobaczył, ale jego zachowanie było zadziwiające. ?! Kim naprawdę był ten człowiek?

W nocy obudził mnie znajomy mi głos, teraz już wiem, że to głos mojego Przyjaciela. Po raz trzeci w życiu. !!!

  • Już nigdy cię nie opuszczę – spokojny, stanowczy i męski głos. Nigdy go nie zapomnę.

Poczułam błogi spokój. Po chwili dopiero zastanowiłam się na tymi słowami; Już nigdy cię nie opuszczę.

Hmmmm …. dlaczego mnie więc opuściłeś ??????




Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Dziennik.

DZIENNIK.

Postanowiłam spisywać wydarzenia, które wzbudziły moją uwagę. Na początku nie było tego wiele, a to z powodu mojego lenistwa albo raczej lekceważenia z mojej strony znaczenia pewnych sytuacji, czego do dzisiaj żałuję. Z czasem jednak poszłam po rozum do głowy i w miarę systematycznie uzupełniałam notatki.

W celu lepszego zrozumienia treści muszę wprowadzić parę wyjaśnień. Oprócz zdarzeń z naszego życia dosyć często będę opisywać wizje, których doświadczaliśmy oboje.

Choć osobiście nie lubię słowa „wizja”, gdyż mam wrażenie, że ta forma przekazu dla wielu osób nie jest wiarygodna, to jednak nie znajduję na dzień dzisiejszy bardziej odpowiedniego słowa. Wizja a zwykły sen to diametralna różnica. Wizje pamięta się nawet latami w przeciwieństwie do snu. Sen to jakbyś oglądał film w kinie, wizja… jakbyś był aktorem w tym filmie. Dla mnie taka to różnica. Budząc się po skończonej wizji zazwyczaj jesteśmy zdziwieni, że leżymy we własnym łóżku, tak jakby to tamta rzeczywistość była prawdziwa, a nie łóżko, w którym właśnie spaliśmy.

W tym dzienniku używam słowa „Góra” i „Dół” jako odniesienie do świata duchowego (Nieba) i jego opozycji (świat ciemności).

Wizje (czasami nazywam je informacjami z Góry) są bardzo ważne, na początku nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. To bezpośredni kontakt ze światem duchowym. Właściwa interpretacja wizji to właściwe odczytanie przekazywanych informacji, a takie informacje mogą uratować nawet życie.


Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Początek wojny.

Po egzorcyzmach na pewien czas ustały nocne pobudki i panował względny spokój. Mieliśmy nadzieję, że wszystko wróciło do normy. Ale mniej więcej 3 miesiące później obudził mnie o 5 rano telefon. Widząc w wyświetlaczu, że to Piotr przestraszyłam się, że coś się stało. Nigdy mu się wcześniej nie zdarzało, by dzwonić tak rano. Pierwsze co usłyszałam w słuchawce to płacz. !? Przeszedł mnie dreszcz, bo nigdy nie widziałam go w takim stanie. Po chwili uspokoił się i zaczął mówić.

Miałem sen, właściwie nie sen, to wizja, była tak realistyczna, że kiedy się zbudziłem, byłem zdziwiony, że leżę w łóżku. Jest duże pomieszczenie wyglądające jak muzeum, ma poziome gabloty, za jedną z gablot stoi facet ubrany jak mój tato i wyglądał jak mój tato, ale jego twarz była cała z wypryskami, pomarszczona, z wybroczynami na gębie, miał kręcone ciemne włosy średniej długości.

Powiedział stojąc za gablotą;

  • Chodź ze mną – i w jednym ułamku sekundy stanął przy mnie.
  • Odczep się, czego ty chcesz ode mnie – powiedziałem.
  • Jak to nie wiesz?
  • Nie wiem.
  • Przecież jesteś moim synem, zawsze byłem w tobie – odparł.
  • To nieprawda – zacząłem krzyczeć, ale ten nie słuchał. Zignorował to. Klęknął przede mną i wyciągnął do mnie dłoń.
  • Podaj mi dłoń, będziemy razem rządzić.
  • Nie, to niemożliwe, nigdy! – krzyknąłem.

Zwiałem od niego. Czułem w nim ogromne zło. Chciałem jak najdalej od niego uciec i zbiegłem piętro niżej. Wszedłem do jakiegoś mieszkania, gdzie było kilka kolejnych pomieszczeń. Usłyszałem wtedy głos jakby spoza tego budynku, kogoś, kto obserwował całą sytuację z góry.

  • Nie możesz wiecznie uciekać, musisz walczyć.

To mnie zatrzymało i wtedy się odwróciłem. Cofnąłem się do drzwi, otworzyłem je i naprzeciwko zobaczyłem kobietę, która unosiła się z 15 cm nad ziemią.

Delikatnie zaczęła się przesuwać w moim kierunku. Obniżyłem wtedy głowę i zacząłem walić w nią na oślep , ale to nic nie dawało. Nagle rozpostarłem szeroko ręce i wyszła ze mnie energia w kształcie półksiężyca. Odrzuciło kobietę na ścianę i rozpadła się na wiele części. Wychodząc z tego pokoju po mojej lewej stronie na korytarzu stał znowu on, facet z bruzdami na twarzy, ale z nosa i zewsząd leciała mu krew. Przeszedłem koło niego i zszedłem znowu piętro niżej do wyjścia z budynku. Mogłem wyjść.

Słuchałam go z bijącym sercem. Czułam, wiedziałam, że to było cholernie ważne. To wtedy postanowiłam, że zacznę spisywać wszystko, co się będzie działo, by pamiętać i by zrozumieć. 

Ta wizja, to spotkanie na jawie to najbardziej traumatyczne doświadczenie, jakie do tej pory przeżył. Myślę, że to wydarzenie do głębi wstrząsnęło Piotrem. Chyba wtedy dopiero uwierzył, że egzorcysta mówił prawdę. W tym spotkaniu z demonem dokonał wyboru, postanowił z nim walczyć, a nie współpracować. Władza jaką dysponował fascynowała go, ale zrozumiał, że to droga ku przepaści. Odrzucił ją i powiedział „nie”. Dopiero od tego momentu zaczął się modlić, ale prawdziwie szczerze. Wewnętrznie czuł tego wielką potrzebę. 

aa

I tak zaczęła się nasza wojna.

Jednak im więcej było modlitwy, tym częstsze były ataki. Przychodziło to falami, 2 miesiące spokoju, 2 miesiące horroru. W okresie ataków niemalże codziennie Piotr przeżywał nocne wizyty. W warszawskim mieszkaniu stara podłoga uginała się i skrzypiała pod wpływem ciężaru, choć nikogo nie było widać. Pewnej nocy Piotr obudziwszy się zauważył, że sufit jest wyjątkowo blisko. Spojrzał wtedy w bok i zauważył, że wisi nad łóżkiem z 1.5 metra. Na szczęście nie wpadł w panikę, tylko się obniżył powoli samoczynnie. Co najmniej dziwne doświadczenie. 

Ingerencja Złego była tak silna, że był u kresu sił. Przyznał się też, że znowu chciał popełnić samobójstwo.Słyszał w głowie;

  • Rzuć się, rzuć, życie jest bez sensu, po co ci to?

Manifestacje fizyczne demona nie są tak wyniszczające jak jego oddziaływanie na psychikę. To tak jakby ktoś dłońmi objął głowę i powoli ściskał ją imadłem. Piotr bał się zasypiać, jeśli już to zapalał lampkę nocną myśląc, że da mu to jakąś iluzję bezpieczeństwa. Paliła się nocami przez lata. Jednak prawdziwy spokój odnalazł w modlitwie, czasami modlił się kilka minut, czasami godzinę. Choć niekiedy zaraz po modlitwie podłoga znowu uginała się i było słychać ciężkie kroki Piotr stawał się w sobie silniejszy. W pewnym momencie zrozumiał, że nie ma innej drogi jak walka…. albo on przetrwa, albo oni…. kimkolwiek są.




Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Ks. Adam Skwarczyński – egzorcyzmy.

Kilka dni później do mojego biura przychodzi młody mężczyzna, były ksiądz jak się okazało. Nie wiem dlaczego, ale po krótkiej wymianie zdań zaczęłam mu opowiadać swoją historię, dzisiaj jestem pewna, że nie pojawił się przypadkowo. Wysłuchał mnie uważnie i napisał na kartce parę słów.

aaaaa

Dał mi namiary na egzorcystę, nazywał się Adam Skwarczyński. Powiedział, że to zakonnik, który przyjmował w parafii i był jednym z dwóch egzorcystów nominowanych przez samego papieża, którzy oficjalnie mogli działać w Europie. Pomyślałam, że może to właściwy człowiek dla nas. Piotr pojechał do niego na moją prośbę, a właściwie na moje namolne błaganie. Bronił się przed tym bardzo, bo wydawało mu się to totalnie absurdalne. W XX wieku taaakie rzeczy? Ponieważ jednak jego stan się pogarszał, był wykończony nocnymi pobudkami, koszmarami nocnymi, psychiczną torturą z nieznanego źródła zdecydował się w końcu pojechać.

I…. był to kolejny przełomowy moment w naszym życiu.

Kiedy się spotkali zakonnik spojrzał uważnie w oczy Piotra;

  • Niech będzie pochwalonypowiedział Piotr.
  • Kto, diabeł?odpowiedział Skwarczyński.

Zdębiałem. Siedliśmy przy stole, pytał mnie o różne rzeczy, opowiedziałem mu wszystko co się działo;

  • Ma pan szczęście i ma pan świadomość i czas, niech pan pamięta, z dwóch jeden będzie wzięty, tak jest napisane.

Poszliśmy później do piwnicy, w podziemiach był przepiękny ołtarz z kamienia, paliły się na ścianach w kinkietach świece. Tam kazał mi kleknąć, położył rękę na mojej głowie i zaczął egzorcyzmy;

  • Nakazuję wam odejść, itd. – To trwało z 15 minut.

Co miał na myśli ksiądz mówiąc; ma pan czas i świadomość? Nie wiedzieliśmy w tym momencie. Brzmiało to dość tajemniczo.

Piotr długo dochodził do siebie po tej wizycie. Po raz pierwszy ktoś otwarcie powiedział mu z kim ma do czynienia i nazwał to po imieniu. Co z tym fantem teraz zrobić? Piotr zupełnie nie wierzący, daleki od Boga, wiary, twardziel nad twardzielami …. zaczął się zastanawiać i tarmosił mnie czasami za ramię pytając;

– Słuchaj, czy to jest normalne? Przecież prowadzę biznes, jestem trzeźwy na umyśle… czy to jest normalne co się dzieje?

Po wizycie u Skwarczyńskiego zapanował względny spokój, Piotr mógł się przynajmniej wyspać. Mimo wszystko obserwowałam go dalej uważnie i ciągle byłam pod wrażeniem tego co się do tej pory działo. Bardzo intrygowała mnie sprawa słyszenia męskiego głosu. Zarówno ja, jak i Piotr doświadczyliśmy tego w bardzo realny sposób. Piotr przyznał mi się, że już jako 3-4 letnie dziecko słyszał kogoś, kogo uznał za przyjaciela. Bawił się z nim, grał, rozmawiał, cała rodzina wiedziała o tym, ale nikt szczególnie nie zwracał na to uwagi. Z tego powodu podśmiewano się z niego nawet i to spowodowało, że w pewnym momencie Piotr przestał o nim mówić, aż w końcu w ogóle przestał go słyszeć… aż do pamiętnego dnia, kiedy był już dorosłym mężczyzną.

Piotr powiedział coś jeszcze. Jako dziecko prześladowały go wizje dużych energetycznych kul, jedna wychodząca z drugiej. Krzyczał wtedy w nocy, rzucał się na łóżku i dostawał tak wysokiej temperatury, że dzwoniono po pogotowie.

Kilka razy zobaczył też siebie jak dorosłego mężczyznę ubranego w szarą długą szatę i stojącego na wzgórzu, miał wyciągnięte przed siebie ręce, a z tych rąk tworzyły się kule energii, 3 na jednej ręce i trzy na drugiej. Kule posyłał do ludzi stojących tłumnie pod wzgórzem.

Zanotowałam te wizje, ponieważ często o tym wspominał. Widział to w swoich snach jako mały chłopiec, a pamięta do dzisiaj. Czy te wizje mogą mieć jakiekolwiek znaczenie?


Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.