Jak syn marnotrawny.

08. 11. 12 r.  Szczecin.  

Postanowiłam iść do AIDY, dowiedziałam się, że przyjeżdża, więc wykorzystałam tę okazję po raz ostatni. Poznała mnie od razu. Podała mi parę informacji, które nie tylko mnie jak zwykle zaskoczyły swoją trafnością, ale i tym, że układają się w konkretną całość.

  • Pani mąż był kiedyś zakonnikiem – p. s. myślę, że lepiej mówić po prostu duchownym.

To, co przeżywacie w tym życiu już się raz zdarzyło, ale wtedy wam się nie udało, wasza córka popełniła samobójstwo, teraz dali wam ponownie szansę – p. s. mało brakowało, by historia się powtórzyła.

  • Jesteście razem z mężem jak nożyczki, tniecie razem – pokazała dłonią.

hqdefault

  • Czy zapisuje pani w czerwonym pamiętniku atramentem to, co się dzieje? – Zapisuję w komputerze – W takim razie robiła to pani ostatnim razem, musi pani pisać i to ogłosić później.
  • Mieszkanie (które opuściliśmy) było totalnie nawiedzone, ale to diabeł chciał was wyrzucić, bo miał dosyć ciągłych modłów, to go parzyło i mdliło – p. s. wow… teraz ma to sens, teraz rozumiem. 
  • Niech się pani nie martwi, pani mąż jest już zmieniony. Płaszcz śmierci został odrzucony – p.s. nawiązała do wypadku z atakiem anafilaktycznym z powodu zatrucia zęba.
  • Diabeł atakuje fizycznie i będzie to robił dalej – p.s. dot. m. in. ugryzień.
  • Proszę pani, to co się dzieje to jeden wielki projekt ułożony na Górze – p.s. Jeden wielki projekt ? Nikt nie mógł lepiej tego ująć. 

Zamyśliła się, a po chwili powiedziała kilka najpiękniejszych słów, jakich wcześniej nigdy nie słyszałam.

  • Wie pani co? … Bóg przebaczył pani mężowi. Przebaczył mu.

477x477-prodigal-drawing-1

Charlie Mackesy – Prodigal Son

Kiedy powiedziałam o tym Piotrowi przez telefon usłyszałam tylko jego szloch. Wyłączył się, bo nie był w stanie rozmawiać.

Bóg przebaczył Piotrowi, tego byłam pewna z chwilą, gdy opowiedział mi o swojej wizji o pustyni. http://osaczenie.pl/wp/2016/04/22/    

Piotr jest jako ten syn marnotrawny….

Ale czy to znaczy, że to już koniec naszej walki?



09. 11. 12 r.  Warszawa. 

Piotr był na spotkaniu w Siedlcach, by negocjować podpisanie umowy z pewną dużą firmą. Na dwugodzinnym spotkaniu było kilka osób, sami mężczyźni + jedna kobieta, która nie włączała się do rozmowy, tylko uważnie przyglądała się Piotrowi. Po zakończeniu negocjacji podeszła do niego i zaczęła mówić;

  • Moja mama powiedziała mi, że to spotkanie będzie dla mnie bardzo ważne. Ja nie wiem dlaczego, ale muszę coś panu powiedzieć…

Słowo za słowem a zaczęła opowiadać mu całe swoje życie. Piotr był tym zaskoczony, bo widział ją pierwszy raz w życiu, po chwili był zaskoczony jeszcze bardziej, kiedy usłyszał, że;

  • …ma 3 dzieci, że faceci chcą ja ciągle podrywać i odrywać od rodziny, że do domu przyszedł czarny bardzo przystojny mężczyzna, otworzyła mu drzwi, a kiedy się odwrócił miał z tyłu ogon (!), że niedawno pośrodku domu rozległ się straszny huk, jakby coś wielkiego się rozbiło, że na drugi dzień błyskawica uderzyła w ten dom, że się wszyscy modlą się codziennie różańcem.

Ta ilość dziwnych informacji była tak nieoczekiwana, że Piotr nie wiedział co powiedzieć. Pocieszył ją tylko i powiedział, że ma wierzyć i się modlić. Niestety nie poświęcił jej więcej czasu, gdyż jego głowa była zajęta zupełnie czym innym. Szkoda. Mam do niego czasami pretensje, że lekceważy takie sytuacje, a ktoś właśnie potrzebuje pomocy i on jest jedyną osobą, która może to zrozumieć.

Zwróciłam uwagę na kilka elementów w jej historii.
To ciekawe, że kobiety widzą diabła w formie bardzo przystojnego czarnego mężczyzny (znam to z autopsji). Z kolei mężczyźni widzą go często jako kobietę. A jak widują go w takim razie homoseksualiści?

Rozległ się straszny huk, jakby coś wielkiego się rozbiło – miałam dokładnie to samo, więc wiem, o co chodzi.

Ogon z tyłu to dla mnie zupełna nowość. Nie wiem nawet co o tym sądzić. Może kobitka trochę przesadziła? 



18. 11. 12 r. Warszawa.

Wizja                                                 

  • Byłem w pokoju, nie wiadomo skąd pojawiła się broń, karabin Kbk 47 AK, wersja zmodernizowana z piękną drewnianą kolbą i miałem do tego 3 pełne magazynki z nabojami. W ułamku sekundy załadowałem, przeładowałem i odbezpieczyłem. Wyraźnie widziałem czarną lufę, pięknie obrobioną drewnianą kolbę. Byłem gotowy, a wtedy usłyszałem;
  • Nie możesz już iść tą drogąodłożyłem broń.

Piotr musi się jednoznacznie opowiedzieć, po której stronie stanąć.

Wizja piekła.

26. 10. 12 r.  Warszawa.

Po raz drugi w życiu miałam zaskakujący przypadek z samo-dzwoniącym telefonem. Siedzieliśmy sobie na kanapie, spojrzałam na swój telefon i głęboko zamyśliłam się nad tym, że powinnam w końcu zadzwonić do mojej mamy. A ponieważ właśnie oglądaliśmy Wiadomości, postanowiłam poczekać do końca programu. Nie zdążyłam skończyć swoich myśli, kiedy zadzwonił mój telefon. Mama !

  • Dzwoniłaś ?                                                                                                              
  • Nie – odpowiedziałam zdziwiona.                                                                                    
  • No jak nie, jak przed chwilą odebrałam twój telefon i usłyszałam twój głos „mamo” i rozłączyło się. Dlatego oddzwaniam.                                                                                                

Zatkało mnie. 

Od jakiegoś czasu zauważyłam, że jestem jakoś dziwnie kompatybilna ze swoim telefonem. To mnie nieco śmieszy, czasami żartuję sama do siebie, że moje rachunki znacznie się zmniejszą, bo kiedy o kimś pomyślę, ten po krótkim czasie dzwoni. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Albo ja odczuwam czyjeś myśli, albo myślami przyciągam konkretnych ludzi.

Kiedy się nad tym zastanawiałam siedząc ciągle na tej kanapie, Piotr powiedział w pewnym momencie …

  • Przesuń się trochę, bo twój grubas nie ma miejsca.
  • …. Czy ty jesteś normalny ? – wyrwało mi się.
  • No przecież Go widzę …, a teraz położył na ustach palec, bym siedział cicho.

Wtedy przyszło mi do głowy…. że to może to mój anielski gruby przyjaciel wyręcza mnie telefonami ? 



29. 10. 12 r.  Szczecin.   

Syn znowu źle spał. W nocy jego łóżko całe się trzęsło i lekko unosiło. Cieszę się, że w ogóle mi o tym powiedział, bo nie jest skory do mówienia. Widocznie musiało zrobić to na nim spore wrażenie i musiał komuś, kto to rozumie, o tym opowiedzieć. Trzęsące i unoszące się łóżko to standardowy repertuar gacka pod tytułem; strachy na lachy…, ale !… Przyjemne to nie jest. Przeżyłam to raz i wystarczy.



30. 10. 12 r. Warszawa. 

Wizja Piotra. 

  • Podeszła do mnie kobieta, myślałem, że to ty, ale zorientowałem się po chwili, że to ktoś inny. Była ubrana w zieloną długą suknię, miała porcelanową twarz, ale mocno zielone oczy.
  • Pamiętaj, potężny anioł to IZIS, pamiętaj! … powiedziała.

p.s. Nam to nic nie mówi, więc oczywiście zaczęłam szukać w internecie.

Izis, to egipska bogini, a także jeden z upadłych aniołów. (!) „Izis – (Izyda) w „Raju utraconym” Milton zalicza to egipskie bóstwo życia (boginię – matkę) do pocztu aniołów upadłych. Może to mieć związek z faktem, iż Fenicjanie przemianowali Izis na Astarota, który w traktatach magicznych jest eks-serafinem i wielkim księciem krain piekielnych.” http://www.satanorium.pl/symbolika/52

O co tu chodzi ? Może o nic, a może dowiem się później.



03. 11. 12 r. Warszawa.

2 wizje.   

  • Spadaliśmy razem w otchłań piekła. Obejmowałaś mnie tak mocno, że nie mogłem się ruszyć. Spadając mijaliśmy jakieś monstra, diabły, które rozlokowały się na rożnych poziomach i nas obserwowały. Tylko obserwowały. Drabiny tam były, żeby wejść na poziomy. Wtedy krzyknąłem do ciebie, byś chwyciła mnie za nogi, a uwolniła ręce. Mogłem je wtedy szeroko rozłożyć i wypuścić z siebie całą energię.
  • ……. – piekło ma różne poziomy?

250px-Hortus_Deliciarum_-_Hell

Średniowieczna ilustracja Piekła w Hortus deliciarum manuskrypcie Herrady z Landsbergu (około 1180 roku)

Moja wizja; Prowadziłam motor, na tylnym siedzeniu siedział Piotr. Jechaliśmy przez labirynt, goniły nas gacki, ale ponieważ jechaliśmy bardzo szybko nie mieli szans nas dopaść.

Dwie wizje w ciągu jednego dnia. Wygląda na to, że ze Złym walczymy razem. Hmm… A czyż tak nie jest?

A tymczasem Piotr został znowu ugryziony, tym razem w podbródek.

1



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Orędzie siostry Eugenii.

24. 08. 12 r. Warszawa.       

Nasi pracownicy potrafią czasami nas naprawdę zadziwić, „palną” coś takiego, co zmusza nas samych do głębszej refleksji. Marek, jeden z pracowników, powiedział dzisiaj do Piotra zupełnie niespodziewanie;

-Pan myśli, że ja ich nie czuję? Oni cały czas mnie kuszą… na przykład żebym szybciej jechał i się rozbił, albo, żebym zaczął pić. Ja ich widzę i wiem o co chodzi. 

Zadziwiające… Wydawałoby się, że to przypadkowi ludzie zebrani w jednej małej firmie, a myślą i czują to samo. Jakaś „drużyna pierścienia”, czy co… ? 


28. 08. 12 r.  Warszawa.        

Piotr „znalazł” w internecie orędzie skierowane do siostry Eugenii http://www.apokalipsa.info.pl/objawienia/ravasio_bog_ojciec.htm . Nigdy o niej wcześniej nie słyszałam. Część tego orędzia, które zainteresowało mnie najbardziej, wkleiłam do forum Nautilusa. W nocy Piotr miał od razu wizję; czarny pies próbuje mnie zaatakować za nogę.       No cóż, to tylko kolejny znak, że gackom nie podoba się to, co robię… ale mam przestać? To przecież jak dezercja. 

Czytając orędzie poczułam bardzo silną energię, do tego stopnia, że rozbolała mnie głowa i polały mi się łzy. 

Oto prawdziwy cel Mojego przyjścia:
1) Przychodzę, aby wygnać przesadny lęk, który Moje stworzenia odczuwają wobec Mnie. Pragnę dać im do zrozumienia, że Moja radość polega na tym, abym był znany i kochany przez Moje dzieci, to znaczy przez całą ludzkość obecną i przyszłą.

2) Przychodzę przynieść nadzieję ludziom i narodom. Iluż od dawna już ją utraciło! Ta nadzieja pozwoli im pracować dla swego zbawienia, żyjąc w pokoju i bezpieczeństwie.

3) Przychodzę, aby dać się poznać takim, jakim jestem; aby ufność ludzi wzrastała jednocześnie z miłością do Mnie, ich Ojca. Ma On tylko jedno pragnienie: czuwać nad wszystkimi ludźmi i kochać ich jako Swoje dzieci.

bogojciec-big-716x1024

Jestem Wiekuisty i kiedy żyłem Jeden Jedyny, już wówczas postanowiłem użyć całej Swej Potęgi do stworzenia istot na Mój Obraz. Najpierw jednak trzeba było stworzyć materię, aby istoty te mogły znaleźć środki utrzymania. Stworzyłem zatem świat. Napełniłem go tym wszystkim, co – jak wiedziałem – będzie ludziom potrzebne: powietrzem, słońcem, deszczem i wieloma innymi rzeczami, o których wiedziałem, że będą im niezbędne do życia. W końcu został stworzony człowiek! Cieszyłem się Moim dziełem! Człowiek jednak dopuszcza się grzechu, ale to właśnie wówczas objawia się Moja nieskończona dobroć.

Aby żyć wśród ludzi przeze Mnie stworzonych, wybrałem w Starym Testamencie proroków. Pouczyłem ich o Moich pragnieniach, o Moich troskach i Moich radościach, żeby ukazali je wszystkim. Im bardziej szerzyło się zło, tym bardziej Moja dobroć pobudzała Mnie do porozumiewania się z duszami sprawiedliwymi, aby przekazywały Moje polecenia tym, którzy powodowali nieład. Niekiedy musiałem posłużyć się surowością, aby ich odzyskać – a nie karać, gdyż to spowodowałoby jedynie zło – aby ich odwieść od zła i skierować ku ich Ojcu i Stworzycielowi, o którym zapomnieli i przestali Go znać w swej niewdzięczności. Później zło tak zalało serca ludzi, że byłem zmuszony zesłać na świat nieszczęścia, aby oczyścić człowieka poprzez cierpienie, zniszczenie jego dóbr czy nawet utratę życia. Był potop, zniszczenie Sodomy i Gomora, wojny itp…

Obiecałem światu Mesjasza. Czego nie uczyniłem, aby przygotować Jego przyjście! Ukazywałem się w symbolach, które Go przedstawiały już tysiące lat przed Jego przyjściem! A kim jest ten Mesjasz? Skąd przychodzi? Co uczyni na ziemi? Kogo przychodzi ukazać? Mesjasz jest Bogiem. A kim jest Bóg? Bóg jest Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Skąd przychodzi lub raczej kto Mu polecił przyjść między ludzi? Ja, Jego Ojciec, Bóg. Kogo ukazywać będzie na ziemi? Swego Ojca, Boga. Co uczyni na ziemi? Sprawi, że Ojciec, Bóg, zostanie poznany i pokochany.

Widzicie, o ludzie, że od całej wieczności miałem tylko jedno pragnienie: dać się poznać ludziom, pozwolić się umiłować. Pragnąłem nieustannie być przy nich. Czy chcecie mieć prawdziwy dowód tego pragnienia, które wyraziłem?

Kiedy stwierdziłem, że ani patriarchowie, ani prorocy nie potrafili sprawić, by ludzie Mnie poznali i pokochali, postanowiłem przyjść Ja sam. Ale jak to zrobić, żeby znaleźć się między ludźmi? Nie było innego sposobu, jak tylko przyjść samemu w drugiej Osobie Mojego Bóstwa. Czy jednak ludzie Mnie poznają? Czy Mnie posłuchają? Żadne przyszłe wydarzenia nie są przede Mną ukryte. Dlatego na te obydwa pytania odpowiedziałem sobie sam: „Nawet będąc blisko Mnie zlekceważą Moją obecność. W Moim Synu źle się ze Mną obejdą pomimo całego dobra, jakie im wyświadczy. Znieważą Mnie w Moim Synu, ukrzyżują, aby doprowadzić Mnie do śmierci.” Czy to Mnie powstrzyma? Nie, Moja miłość do Moich dzieci, ludzi, jest zbyt wielka. Nic Mnie nie powstrzymało. Uznajcie więc słusznie, że was ukochałem, można by rzec, bardziej niż Mojego umiłowanego Syna lub – ściślej mówiąc – bardziej od Siebie samego.

Jestem najlepszym z ojców! Znam słabość Moich stworzeń! Przyjdźcie do Mnie, przyjdźcie z ufnością i miłością, a Ja po waszej skrusze przebaczę wam! Nawet gdyby wasze grzechy były tak odrażające jak bagno, wasza ufność i wasza miłość pozwoli Mi o nich zapomnieć do tego stopnia, że nie zostaniecie osądzeni! Jestem sprawiedliwy, to prawda, ale Miłość odpłaca za wszystko!

Przychodzę do was dwiema drogami: poprzez Krzyż i Eucharystię!
KRZYŻ jest Moją drogą zstępowania ku Moim dzieciom. Sprawiłem, że przez niego Mój Syn was odkupił. Dla was Krzyż jest drogą dojścia do Mojego Syna, a przez Mojego Syna – do Mnie. Bez niego nigdy nie moglibyście przyjść do Mnie, człowiek bowiem ściągnął na siebie przez grzech karę rozłąki z Bogiem.
W EUCHARYSTII przebywam między wami jak ojciec w swojej rodzinie. Chciałem, żeby Mój Syn ustanowił Eucharystię, aby z każdego tabernakulum uczynić skarbiec Moich Łask, Moich Bogactw i Mojej Miłości, aby dać je ludziom, Moim dzieciom

Na zakończenie tego małego wykładu składam wam obietnicę, której skutki będą wieczne. Oto ona: WZYWAJCIE MNIE IMIENIEM OJCA Z UFNOŚCIĄ I MIŁOŚCIĄ, A WSZYSTKO OTRZYMACIE OD TEGO OJCA, DOZNAJĄC RÓWNOCZEŚNIE MIŁOŚCI I MIŁOSIERDZIA.

Wierzcie Mi, wy którzy Mnie słuchacie czytając te słowa! Gdyby wszyscy ludzie znajdujący się z dala od naszego Kościoła katolickiego usłyszeli o tym Ojcu, który ich kocha, który jest ich Stworzycielem i Bogiem, o Ojcu, który pragnie im dać życie wieczne, duża część z nich, także spośród najbardziej upartych, przyszłaby do tego Ojca, o którym mówilibyście im. Jeżeli nie możecie iść osobiście, aby do nich przemawiać, szukajcie innych sposobów. Są tysiące sposobów bezpośrednich i pośrednich. Posługujcie się nimi w pracy, w prawdziwym duchu uczniów i z wielkim zapałem. Obiecuję wam, że wasze wysiłki będą prędko – dzięki łasce – ukoronowane wielkimi sukcesami. Stańcie się apostołami Mojej ojcowskiej Dobroci, a przez gorliwość, jaką dam wam wszystkim, będziecie mieć siłę i moc nad duszami.

Będę zawsze przy was i w was. Jeżeli dwóch będzie przemawiać, Ja będę między wami dwoma, jeżeli będzie was więcej, będę między wami. W ten sposób będziecie mówić to, czym Ja was natchnę, i wprowadzę waszych słuchaczy w pożądane nastawienie. I tak ludzie zostaną podbici miłością i zbawieni na całą wieczność.

Jeśli chodzi o sposoby uwielbienia Mnie – tak jak tego pragnę – nie proszę was o nic innego jak tylko o wielkie zawierzenie. Nie sądźcie, że oczekuję od was surowości obyczajów, umartwień, że chcę, byście chodzili boso lub padali twarzą w proch, posypywali się popiołem itp. … Nie, nie! Chcę i to jest Mi drogie, byście zachowywali wobec Mnie postawę dziecięcą, pełną prostoty i zaufania Mi!

Koniec świata.

26. 07. 12 r. Warszawa.

  • Miałem wizję;
  • Znowu śniło mi się akwarium pełne ryb, obserwowałem je. To już kolejne akwarium jakie widziałem. Zawsze miałem wrażenie, że to my ludzie jesteśmy tymi rybkami, a ktoś nas obserwuje. Inni nas ciągle obserwują i wiedzą o nas wszystko.


30. 07. 12 r.  Warszawa.

  • Miałem wizję.
  • Widziałem dwóch mężczyzn ubranych w skórzane brązowe fartuchy, kuli miecz. Wielki miecz, którego rękojeść była pod kątem 45 stopni. Usłyszałem głos kogoś stojącego obok, kto również to obserwował.
  • W tym mieczu jest wielka siła i moc. Miecz idzie teraz do uświęcenia – powiedział.

  • Dajcie mi go – odparłem.

  • Kiedy przyjdzie czas, sam cię odnajdzie.

Symbol miecza od dłuższego czasu pojawia się w naszych wizjach. Pamiętam, że obcinając rękę córki dostałam najpierw do dłoni miecz, potem miecz pojawia się już tylko w wizjach Piotra i to wielokrotnie. Dzisiaj Piotr był tak pod wrażeniem swojej wyrazistej wizji, że poprosiłam, by go narysował.

1

  • Kiedy przyjdzie czas, sam cię odnajdzie. 


31. 07. 12 r. Warszawa.       

Brat zmarłej Krysi dostał pismo z sądu, że przegrał sprawę o mieszkanie i informację o uregulowanie kosztów. No i dobrze. Nikt tam nie powinien mieszkać, co jest raczej mało prawdopodobne w dzisiejszych czasach. Ja nie zwróciłam na to uwagi i nie wiem, czy to ma jakiekolwiek znaczenie, ale Piotr zauważył to natychmiast. Zastanowiła go zbieżność cyfr, w sumie 666. Przypadek, czy nie przypadek? Kiedy Piotr czytał to pismo, przez uchylone okno wleciał motyl i usiadł mu na ramieniu. Tak czasami ponoć objawia się sam Bóg, ale kto to wie… może to tylko motyl?

2



03. 08.12 r. Warszawa.

Kolejne, ale lekkie ugryzienie na łydce. Akurat rozmawialiśmy o nim i od razu dał znać, że jest.

3

Słabe zdjęcie, niestety.



09. 08. 12 r. Warszawa.     

Nasza jasnowidząca właścicielka mieszkania rozmawiając z Piotrem przez telefon powiedziała;

  • Mam wrażenie, że jestem pana młodszą siostrą z dawnych czasów, w tej chwili jesteśmy w ty samych szeregach i walczymy razem. 

No i co o tym myśleć? Przekonałam się, że na pewno czuje i widzi więcej, ale czy w tym przypadku ma racje? Tego nie wiem. Muszę z nią kiedyś pogadać ….



13. 08. 12 r. Warszawa.         

Od wielu miesięcy wszyscy trąbią o końcu świata w grudniu 2012 roku, gdzie się człowiek nie obróci w gazetach i mediach …. koniec świata. Poprosiłam więc Piotra, że jeśli ma takie chody tam na Górze niech się spyta co będzie. Parsknął tylko śmiechem, ale dzisiaj mi powiedział, co zobaczył.

Jechałem w pociągu wzdłuż wybrzeża. Widziałem ludzi opalających się i kapiących, byli szczęśliwy. Szczęśliwy byłem i ja. Miałem wrażenie, że nic się nie zdarzy. Spytałem Góry, kiedy moja walka się skończy, usłyszałem;

  • Twoja walka się dopiero zacznie, tutaj masz czas pokoju.

Moja ciekawość kiedyś się na mnie zemści. Końca świata nie będzie, przynajmniej w grudniu, ale…. dowiedzieliśmy się, że to tam, po drugiej stronie będzie prawdziwa walka ze Złem, a „tutaj masz czas pokoju.” Taaaaaaaaaak… Na drugi raz zanim się o coś spytam ugryzę się najpierw w język. 

Niewiara w Złego nie uchroni cię przed nim.

15. 07. 12 r. Szczecin.

Chcę przygotować nowy temat do opracowania dla Nautilusa pt. Warszawa potrzebuje egzorcyzmów (p. s. ostatecznie tytuł brzmi; Warszawa pełna duchów), a dzisiaj Piotr dzwoni do mnie rano i mówi;

  • Byłem w kościele (Świętego Krzyża) rano, przyjechał gościnnie ksiądz i ogłosił na ambonie, że Warszawa potrzebuje dużo modlitwy, bo tutaj jest dużo zła, Warszawa potrzebuje egzorcyzmów i nigdzie wcześniej się z tym nie spotkał

Chcę napisać też tekst o ugryzieniach, które ma Piotr. Nie wiedziałam jednak, jak wkleja się na forum zdjęcia, więc odkładałam ten tekst na później, ponieważ bez zdjęć nie ma to większego sensu…. a tu raptem dzisiaj ktoś wpisuje; Jak poprawnie umieszczać na forum zdjęcia ….” 

Mam takie dziwne wrażenie, że tam na „Górze” zależy im, by ciągle pisać. Hmm… ciekawe dlaczego?



17. 07. 12 r.  Warszawa.     

Niedaleko ul. Chmielnej znajduje się sklepik ezoteryczny. W takich miejscach nie czuję się zbyt komfortowo, ale poszłam tam szukając pewnej książki. Zauważyłam tabliczkę; dzisiaj przyjmuje wróżka….. Pomyślałam… czemu nie? Ciekawe co powie?

To była kobieta po czterdziestce, długie czarne włosy, normalna uroda, ale bardzo smutna, a może zatroskana? Rozłożyła karty, a kiedy zaczęła mnie pytać, czy mam dzieci, męża… pomyślałam, że nie ma sensu dalej z nią siedzieć. Powinna to wiedzieć, a nie pytać. Chociaż…. sama już nie wiem.

Kobieta zaczęła się wiercić niespokojnie na krześle jakby nie wiedząc albo raczej nie będąc pewna co właśnie w tych swoich kartach zobaczyła.

  • Czy pani mąż jest alkoholikiem? – pokręciłam przecząco głową lekko już rozbawiona. Piotr jest absolutnym abstynentem, nawet nie je cukierków z alkoholem.

  • Bierze narkotyki? – znowu pudło.

  • Czy w takim razie jest opętany?

I wtedy zaczęłam się śmiać, bo zrozumiałam, dlaczego wcześniej padły takie pytania. To ciekawe, że najpierw zobaczyła uzależnienia, które u przeciętnego człowieka są skutkiem właśnie działania Zła. Bardzo często przyczyną alkoholizmu lub narkomanii jest silne oddziaływania gacka na psychikę człowieka. Wyjaśniłam kobiecie, że opętanie to raczej niewłaściwe słowo, lepiej w naszym przypadku używać słowa; nękanie. Oczywiście mi nie uwierzyła, ale kontynuowała wróżenie dalej. Było to interesujące obserwować jak w miarę zgłębiania kart jej oczy rozszerzały się z wrażenia coraz bardziej. Być może nie miała nikogo wcześniej z takimi jak my problemami?

Oczywiście od razu na pierwszy plan wysunął się Piotr. Powiedziała, że;

Wokół niego są silne ciemne moce – i dopiero wtedy zainteresowała mnie naprawdę.

Powiedziała, że;

Nie ma sensu z tym walczyć, bo gdyby to ruszyć, życie Piotra szybko by się skończyło – tu się myliła. Naszym celem jest walka, ale faktem jest, że przepłaciłby to kilkakrotnie życiem.

Zarówno dobro i zło jest przy nim od początku i równoważy się – absolutnie trafna ocena sytuacji. Tak rzeczywiście jest, najpierw przychodzi gacek, potem dla równowagi Góra, choć od czasu wypadku z zębem częściej przychodzi Góra.

Żadne egzorcyzmy nie mają sensu – to kolejna osoba, która powiedziała dokładnie to samo.

W ogóle powinien być księdzem – no proszę… .

Mąż myśli o pójściu do zakonu – tymi słowami spowodowała, że się roześmiałam. Dokładnie wczoraj Piotr mi o tym powiedział.

Użyła określenie osaczenie – brawo!, właśnie tak chciałam nazwać książkę.

Ma wiele szczęścia, jest w czepku urodzony – to nie „szczęście”, ale wyłącznie działanie i ochrona z Góry.

Gacek działa na niego poprzez finanse – …czyli czuły punkt Piotra. To wiele wyjaśnia, stąd te ciągłe wzloty i upadki, nigdy nie ma poczucia stabilizacji.

Gacek też oddziałuje na córkę, trzeba jej pilnować – to prawda. Dlatego nie mogę jej zostawić i wyjechać do Warszawy na stałe.

Powinnam zacząć pisać i udzielać się wśród ludzi – na dzień dzisiejszy forum FN mi wystarczy.

Mam bardzo silną intuicję i mam najsilniejszą psychikę z rodziny – hmmm… już ktoś mi to mówił. 

Wróżka ciągle nie mogła uwierzyć, że mamy do czynienia z demonami i zaproponowała, że sprawdzi to numerologiczne. Zaczęła coś liczyć po swojemu, po chwili się wyprostowała i powiedziała;

  • Niesamowite.

Jej obliczenia potwierdziły, że diabły są nam przeznaczone, jak to ujęła. Dla mnie to nie nowość, ale nowością było to, że numerologia może takie rzeczy potwierdzać. Kompletnie się na tym się nie znam i nie wiem na ile poważnie to traktować.

Spotkanie z tą kobietą to kolejne interesujące doświadczenie. Nic o mnie nie wiedziała, przyszłam prosto z ulicy. Nawet nie wiem jak się nazywała… Ten świat nie przestaje mnie zadziwiać. 



25. 07. 12 r. Szczecin.           

W HBO emitowano film „Rytuał” z A. Hopkinsem. Rzadko mi się podoba film, który pokazuje „diabelski” problem, ale akurat ten, oparty także częściowo na faktach, jest naprawdę dobry.

rytual-b-iext3785507

Pada w nim przełomowe zdanie, które chyba każdy powinien zapamiętać;

NIEWIARA W ZŁEGO NIE UCHRONI CIĘ PRZED NIM.

W kulminacyjnym momencie filmu dochodzi do rozmowy;

  • Wierzysz we mnie Michel, czy wierzysz teraz…? – Spytał demon.
  • Wierzę w ciebie, wierzę w diabla, a więc i w BOGA , przyjmuję go. Wierzę w Boga Ojca, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych …

I właśnie to jest samo sedno.

Istnienie diabła jest najlepszym dowodem na istnienie samego Boga. 

… Znowu zaczął….

26. 06. 12 r. Warszawa. 

Robił to oczywiście od czasu do czasu wcześniej, ale w tym mieszkaniu robi to niemal codziennie. Powiedział mi coś naprawdę ciekawego.

  • Dzisiaj też wziąłem go do ręki i zacząłem się modlić. Usłyszałem natychmiast:
  • … Znowu zaczął, powiedz mu, że znowu zaczął.

Powiedz muicon_question - Kopia icon_exclaim - Kopia To bardzo ciekawe. To znaczy, że Piotra nękają jakieś pomniejsze demony, które mają nad sobą szefa  A więc…jest tam jakaś hierarchia, oni muszą być w jakiś sposób zorganizowani.

Internet jest pełen wszelakich informacji dot. hierarchii piekła, ale trudno traktować to poważnie i nie chcę się w tym zanurzać. Skupiłam się tylko co mówi o tym Kościół i Wikipedia.

Na pytanie, czy współczesna demonologia wie coś więcej na temat hierarchii demonów, mogę odpowiedzieć tylko w ten sposób, że współczesna demonologia nie zajmuje się snuciem fantazji. Jeśli istnieje jakaś hierarchia, nie znamy jej struktury. Możemy tylko powiedzieć, że w Biblii jest mowa o jakiejś formie zależności.

http://www.kosciol.pl/article.php/20040728080605730

Według wiki; https://pl.wikipedia.org/wiki/Diabe%C5%82

W demonologii judaizmu i chrześcijaństwa oraz satanologii średniowiecznej diabły (szatany) tworzą hierarchię i są upostaciowione.



27. 06. 12 r.  Szczecin. 

Otrzymałam przed chwilą od Piotra zdjęcia SMS. Gacek znowu zaatakował, ugryzienie wydaje się większe niż zwykle. Zdjęcia zrobione zaraz po ugryzieniu. 

3

2

4

To zdjęcie zrobiłam 3 dni później.



02. 07. 12 r.  Warszawa.

  • Szedłem po zielonej trawie, niedaleko płynęła rzeka, raptem wychodzi z niej krokodyl i atakuje mnie. Nie wiem skąd w moim ręku znajduje się miecz, wskakuję na gada i przebijam mieczem jego łeb. Nie zauważam, że z dwóch stron podchodzą dwa nowe krokodyle, ale ja nie mam już miecza. Wskakuję na drzewo, zauważam wielkiego czarnego węża, próbuje mnie zaatakować, ale szybko chwytam go i rzucam między krokodylami. Pożerają go, a ja czuję się bezpiecznie.

p. s. Ciekawe…., zło zżera drugie zło … jak nienasycony potwór.



03. 07. 12 r.  Warszawa.             

  • Modliłem się różańcem jak zwykle, miałem schyloną głowę, spojrzałem w bok, zobaczyłem bose stopy i skrawek białej szaty. Nie miałem odwagi spojrzeć w górę, nie czułem się na to przygotowany, ale miałem nadzieję, że to był On.

1



05. 07. 12 r.  Warszawa.     

  • Modląc się w kościele usłyszałem;
  • Módl się z afirmacjami, w nich jest ogromna siła.


Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Osaczenie.

16. 05. 12 r. Warszawa. 

W centrum handlowym Blue City odbywały się jakieś targi i tam zauważyłam książkę; „Egzorcyzmy Anneliese Michel”. Kupiłam ją.

Po raz pierwszy czytając książkę, poczułam dziwną, namacalnie negatywną energię. Do tego stopnia, że nie mogłam normalnie spać. Zaczęły się koszmary senne, naprawdę czułam realne zagrożenie i by jakoś funkcjonować zasypiałam przy nocnej lampie. Krótko po tym Piotr miał sen, w którym zobaczył atakującego mnie gacka. Szybko powiązałam te fakty i postanowiliśmy wyrzucić książkę. Zanim to zrobiliśmy zdążyłam przeczytać prawie całość. Nie dziwi mnie, że ta książka może kumulować w sobie negatywną energię ze względu na to, że zawiera fragmenty pamiętnika Anneliese. Czytając go zrozumiałam, że ona doskonale zdawała sobie sprawę co się z nią dzieje, doskonale wiedziała, kiedy do niej przychodzą i „przejmują” jej ciało, nad którym potem nie ma żadnej kontroli. Czytając książkę bardzo się wzruszałam, bo czułam tę dziewczynę. Tak mi jej szkoda…. przeżyła piekło.

http://www.egzorcyzmy.katolik.pl/index.php/egzorcyzmy-czytelnia-200/499-egzorcyzmy-anneliese-michel

Witamy na www.egzorcyzmy.katolik.pl !„Egzorcyzmy Anneliese Michel” F.D. Goodman

Polecam opartą na faktach książkę „Egzorcyzmy Anneliese Michel” autorstwa pani profesor Felicitias D. Goodman. Przedstawia ona historię dziewczyny, która zmarła podczas odprawiania egzorcyzmów. Kto zawinił – rodzice, lekarze czy egzorcyści? Książka odpowiada na wiele pytań, których nigdy nie postawiły żadne media. Zawiera minimum wiedzy o tym, jak i dlaczego doszło do tego, że ciało mocno wierzącej dziewczyny o czystym sercu  zostało opętane przez sześć demonów. Przedstawia także fragmenty rozmów egzorcysty z demonami spisanych na podstawie nagrań magnetofonowych. Możemy się również zapoznać z fragmentami pamiętnika samej Anneliese… Fragmenty z przekazami od Zbawiciela bądź Matki Bożej stawiają pannę Michel nie tylko w pozycji opętanej dziewczyny: „Zbawiciel żąda ode mnie posłuszeństwa, dlatego to zapisuję. Zbawiciel powiedział: Zostaniesz wielką świętą. (Nie chciałam nadal w to uwierzyć, wtedy Zbawiciel dał mi znak, że dobrze usłyszałam, łzy płaczu).” Tak naprawdę Anneliese oddaje siebie jako dobrowolną ofiarę za zbawienie innych dusz. Jakby na potwierdzenie tej tezy, na ciele dziewczyny dziewczynie pojawiają się stygmaty… Naprzeciwko prawdy stają murem zakłamane media, które w myśl idei, że „Szatana nie ma” tworzą z głównych bohaterów średniowiecznych oszołomów, zamazując tym samym ewidentne pomyłki lekarzy oraz sugerując epileptyczną chorobę dziewczyny. W tej sprawie zapadł także skandaliczny wyrok sądu. Jaki? Zapraszam do lektury! Świetnie napisana książka, z naukowym wstępem Aleksandra Posackiego SJ, wprowadzającego nas w pojęcia opętania i egzorcyzmów. Polecam, ale również ostrzegam – po tej lekturze nic już nie będzie takie samo.

To w tej książce dowiedziałam się, że jedną z form opętania jest „osaczenie”, czyli stała obecność Zła.

Jest to odgórne przyzwolenie, które ma dla danego człowieka głęboki sens.

Osaczenie... jeśli kiedykolwiek zdecyduję się na opublikowanie tego dziennika, taki dam tytuł tej książce.



30. 05. 12 r. Warszawa.     

Pracownik Piotra zaczął opowiadać w firmie wszem i wobec, że w jego domu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. W biały dzień przemieszczają się samoczynnie rożne przedmioty, a pies w panice przed czymś lub kimś jak szalony próbował wybiec z pokoju rozwalając po drodze szafę. Piotr go wysłuchał i nakazał mu chodzić do kościoła, modlić się.

  • Tak szefie, będziemy chodzić z całą rodziną.

p. s. Oby gacek nie znalazł sobie nowej ofiary.



13. 06. 12 r. Warszawa.

Dzisiaj na porannej mszy dowiedziałem się, że ksiądz, u którego się spowiadałem nie żyje. Szkoda… To przecież on siadał koło mnie w ławie, kładł rękę ramieniu i mawiał;

  • Nie martw się, to minie.


15. 06. 12 r.  Warszawa.        

Zadzwoniła do Piotra znajoma (ta od wizji, w której Piotr biegł przez las do światła) z nową rewelacją. Prosiła o spotkanie, bo ma mu coś ważnego do powiedzenia. Opowiedziała o wizji, jaką miała kilka dni temu;

  • Szedłeś przez pustynię, bardzo zmęczony i zmarnowany, wspiąłeś się na górkę wydmową z energią i nadzieją, myśląc, że za nią jest już coś innego, a niestety była tylko pustynia, ruszyłeś więc dalej wolnym krokiem zrezygnowany.

12

  • Potem zobaczyłam ciebie przy starodawnej studni z żurawiem. Wiadro stało obok, a ty do tej studni darłeś się wniebogłosy, coś krzyczałeś. Czułam, że mam ci to przekazać, ale nie wiem, co to znaczy.

My też nie wiemy, szukałam nawet w senniku rożnych znaczeń, ale nie nie miało to większego sensu.



25. 06. 12 r. Szczecin.           

W lipcowym wydaniu „Czwartego wymiaru” przeczytałam dwie ważne dla mnie informacje. W wywiadzie z Antonim Przechrztą znalazłam takie zdanie;

Nie rzadko pierwsza reakcja na zadane pytanie pojawia się w postaci napięcia w splocie słonecznym” 

Zaczęłam się śmiać….. skąd ja to znam  Przecież właśnie w ten sposób mój anioł daje mi często znać.

Parę lat temu szukaliśmy dla mnie nowego auta, chodziliśmy po szczecińskich komisach i wybieraliśmy godzinami. Dla mnie to była mordęga. W końcu poprosiłam Swojego, by dał mi jakoś znać, który mam wybrać, bo nie możemy się zdecydować. Pewnego dnia odwiedziliśmy warszawski komis, chodzimy między autami, stanęłam przed jednym o jasnym kolorze i raptem jak mnie ktoś nie walnie w splot słoneczny, aż mnie lekko zgięło. Mówię do Piotra; bierzemy ten. I tak sobie jeździmy razem do dzisiaj…

Sprzedawca później komentował ze śmiechem, że jeśli w ten sposób będziemy wybierać auta to na następne da nam spory rabat. 

Kiedyś Piotr wziął samochód bez mojej zgody i miałam do niego o to wielką pretensję. To miało być niby dowcipne.  Podjechaliśmy pod sklep i kiedy wysiadłam, Piotr przesiadł się za kierownicę i ruszył… przejechał kilkadziesiąt metrów i po chwili gwałtownie się zatrzymał. Wysiadł szybko i powiedział;

  • Ale masz opiekuna, twój Grubas nie pozwolił mi nim jechać, bierze mnie na wymioty.

No i dobrze, pomyślałam. 

W tym samym numerze gazety przeczytałam jeszcze jedną ważną rzecz.

Zgodnie z żydowskimi wierzeniami demony mają swe ulubione miejsca, więc człowiek, przebywający w ich otoczeniu naraża się na opętanie. Należą do nich m. in. studnie, pustynie, ruiny domów i latryny”.

Zastanawiałam się, co znaczy wizja znajomej Piotra i chyba właśnie dostałam odpowiedź. Teraz wszystko stało się nagle jasne.

Nie kończąca się wędrówka przez pustynię to nie kończące się zmaganie się z diabłem, Piotrowi wydaje się, że to już jest koniec, ale to tylko złudzenie. To ciągle nadal jednak trwa. Jego wołanie do studni to wołanie rozpaczy…

Ta cała sytuacja dała mi dużo do myślenia. Kobieta ma wizję, przekazuje ją Piotrowi, a ja kilka dni później znajduję odpowiedź w jakieś gazecie. Uwikłane w tym są 3 osoby. Wszystko jest ze sobą powiązane, zdarzenia, działania, decyzje, jak utkana siatka, jak scenariusz filmu, w którym gra kilka osób. Hmm… Chciałabym poznać kiedyś „Reżysera” tego filmu. 

Biały domek.

10. 05. 12 r. Warszawa.       

Rano zadzwonił Piotr i bardzo wzruszonym głosem zaczął opowiadać;

  • Nad ranem miałem bardzo głęboką wizję;
  • Starszy człowiek z długą białą brodą, ubrany na biało (biała długa szata) prowadził mnie za rękę. Szliśmy długą białą aleją do białego domu. Kiedy weszliśmy do środka, pokoje, które powinny być małe zrobiły się ogromne, z kolumnami, wszystko białe.
  • Boże, jesteś taki czysty, a ja Was ubrudzę.
  • Poczułem się zawstydzony całą sytuacją. Było mi tak tak wstyd, tak bardzo wstyd… czułem się tak brudny i niegodny tego, by wejść do tego pomieszczenia. Zakryłem rękoma oczy… Nie miałem siły podnieść głowy i spojrzeć w oczy staremu człowiekowi….

bog

  • Starzec bierze mnie za rękę i prowadzi do pierwszego pokoju pełnego światła znajdującego się po prawej stronie. Ciągle mam zakryte oczy. Sadza mnie na białej, prostej i eleganckiej sofie. Zostawia mnie a sam wychodzi i idzie do pokoju obok. Raptem widzę co się dzieje dalej jakby z góry. Siwy mężczyzna zwraca się z uśmiechem do młodszego, tak samo ubranego, biała i długa szata, broda, jasne włosy;
  • On musi dojść do siebie.
  • Czuję od Nich niesamowite dobro.

To bardzo ważny przekaz. Piotr nie jest jeszcze gotowy na spotkanie, jeszcze nie czuje się czysty. Do kogo chciał Ojciec go zaprowadzić? Jezus? Nie wiem dlaczego, ale od razu przyszły mi do głowy słowa;

Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja…..”



13. 05. 12 r.  Szczecin.         

Szukając rozwiązania naszych problemów informacji szukałam wszędzie, gdzie było to możliwe. To znaczy czytałam różne książki, czytałam różne czasopisma, a także internet oczywiście. W ten sposób kilka lat temu trafiłam na www.nautilus.org.pl., fundację znaną mi wcześniej z Radia Zet. Początkowo interesowały mnie jedynie artykuły na głównej stronie, ale kiedy stały się one niewystarczające zainteresowałam się forum dyskusyjnym. Szybko zorientowałam się, że ludzie mieli jakieś doświadczenia, ale to ciągle nie było to, czego szukałam. Do zalogowania się na forum sprowokowała mnie jedna wypowiedź; nie ma szatana. Jakby mnie szlag trafił. 

Postanowiłam zadziałać. Otworzyłam swój laptop, zaczęłam naciskać klawisze chcąc wpisać pierwsze moje słowa na tym forum i dosłownie w tym momencie stało się coś przedziwnego. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłam. Rozległ się wielki huk. Jakby zwalił się sufit na podłogę. Ten dźwięk przypominał mieszaninę spadającego dzwonu, rozbitego szkła, betonu, gruzu. Zamarłam, spojrzałam na salon, gdzie oprócz telewizora były tylko fotele i dywan … i zaczęłam pisać dalej.

Co ciekawe nie czułam wtedy strachu, ale dostałam jedynie potwierdzenie, że robię właściwie, bo ktoś się nieźle z Dołu właśnie wkurzył. I wtedy przypomniałam sobie coś jeszcze….

Wiele lat temu w 1994 lub `95 roku, nie pamiętam dokładnie, ktoś namówił mnie na spotkanie z pewną wizjonerką. Przyjechała z Łodzi. Nie wiem nawet jak się nazywała. Powiedziała mi tylko dwa zdania. Jedno nie nadaje się na cytowanie, a drugie było zupełnie zaskakujące.

Po czterdziestce zapiszę się do grupy ludzi i zacznę pisać i to będzie ważne.  Pamiętam, że pomyślałam, iż pewnie zapiszę się do jakiejś partii, ligi kobiet, czy coś w tym rodzaju, co byłoby dla mnie dość nietypowe, ponieważ jestem samotnikiem i bycie w grupie było dla mnie tak irracjonalne jak UFO w kościele. Z racji zawodu znam setki ludzi, ale zaledwie z pięcioma mogłabym się umówić na kawę. Zadziwiające… kiedy wizjonerka o tym mówiła, nie było jeszcze internetu… 

p. s. Kilka lat później oglądałam film z serii „Paranormall Witness.” Odcinek, w którym zwróciłam uwagę na pewien szczegół. Jeśli ktoś chciałby usłyszeć o jaki dźwięk chodziło, proszę oglądać od 33 min :55 sek. 

Ma pan szczęście, Bóg pana chroni.

26. 03. 12 r. Szczecin.     

Zdarzyło się coś fajnego. Parę dni temu wysłałam list do „Nieznanego świata” z sugestią, by zwrócono uwagę na to, że wiele kursów ezoterycznych niesie ze sobą spore niebezpieczeństwo, że nie wszystko jest dla wszystkich. Samobójcza śmierć Bożeny Figarskiej (metoda Silvy) jest tego przykładem. Napisałam to pod wpływem impulsu, bo nie chciałabym, by ktoś przeżywał to co my. Nie spodziewając się odpowiedzi o dziwo zadzwonił do mnie sam naczelny gazety Marek Rymuszko. To świetne uczucie rozmawiać z kimś, kto to rozumie.

Bożena Figarska nie żyje – autorka , popełniła samobójstwo w 2008 roku. szukałam jakiś informacji o niej , bo wcześniej się nie spotkałam z jej książkami. 5 lat po napisaniu tej książki.

Na okładce widzę energetyczną, ładną kobietę z pięknym uśmiechem. Widać w niej dużo optymizmu i radości. Sama pisała lekkim językiem , jej książkę przeczytałam prawie jednym tchem. Cały czas kołacze mi się pytanie dlaczego tak postąpiła ? W obliczu takiego wydarzenia jej książki są mało wiarygodne. Dziwne jest to tym bardziej , że dużo pisze o samobójstwie , żeby tego nie popełniać, bo dusza wtedy cierpi i jest odpychana przez inne dusze. Może miała jakieś problemy jak zwykły człowiek, ale przecież była wiarygodną osobą , lekarz – psychiatra po medycynie, hipnoterapeuta, ukończyła Silvę w Laredo i była wykładowcą kursu. Zarażała optymizmem i mega energią.

http://metoda-silvy.blogspot.com/2014/03/szok.html#ixzz45d0ACNi5 http://www.integrum-home.pl/forum/viewtopic.php?t=3379



29. 03. 12 r. Warszawa.       

Piotr znowu miał wizję /sen z samochodem.

Jechałem w aucie jako pasażer, siedziałem z tyłu. Samochód prowadził mężczyzna z siwą brodą, był znacznie starszy ode mnie. Prowadził bardzo szybko i chciałem w końcu, żeby zwolnił. Ale mnie nie słuchał i wiedziałem, że nie mam wpływu na to, co się dzieje.

1

To kolejny sen z serii „samochód”. Samochód to symbol naszego życia, albo inaczej; samochód to nasze życie. Wygląda na to, że stery naszego losu przejął Ktoś z ”Góry”, a Piotr nie ma już wpływu na to, co się będzie dziać. Kierowca doskonale wie, dokąd zmierza. Szybka jazda może oznaczać też, że sprawy nabiorą tempa. Ponieważ to jest kolejny sen ze starszym lub mocno dojrzałym mężczyzną z siwą głową i siwą brodą Piotr coraz częściej mówi wprost, że jego życiem kieruje sam Bóg. Za każdym razem kiedy to mówi, opowiada wtedy pewną historię z czasów studiów.

Nie zdałem egzaminu. Profesor (mechanika okrętowa) kazał mi przyjść na poprawkę ustną, ale znowu się nie nauczyłem. Profesor wziął do ręki pióro i chciał mi wpisać do indeksu dwóję…. i tak wisiał nad tym indeksem z piórem w ręku, co przystawia do kartki pióro, to od razu cofa i tak kilka razy. W końcu odłożył pióro i powiedział;

  • Ma pan szczęście, Bóg pana chroni.

Pomyślałem, że zgłupiał. Kazał mi przyjść jeszcze raz, a kiedy przyszedłem nawet mnie nie odpytał, tylko wpisał 3. Do tej pory nie wiem dlaczego tak zrobił.

Taaaa…. Piotr uważa od niedawna, że jego życiem kieruje sam Bóg, a ja to odkryłam już dawno temu. Trudno w to uwierzyć, ale wystarczy uważnie obserwować co się dzieje.


Dzisiaj Piotr miał spotkanie biznesowe w pewnej wojskowej instytucji, chodziło o zakończenie dużego zamówienia. Ponieważ zamówienie jest realizowane od jakiegoś czasu, a w międzyczasie zmieniono szefa tej „firmy” spotkał się z nim dzisiaj po raz pierwszy. Piotr w takich sytuacjach zawsze bardzo się usztywnia i patrzy rozmówcy prosto w oczy. Po pewnej chwili ten mężczyzna ni stąd ni zowąd zaczął płakać …. 

Konsternacja…. Szefowi szybko zrobiło się naprawdę głupio i bardzo się speszył. Zaczął się tłumaczyć, że nie wie dlaczego tak się dziwnie zachowuje. Zaczął mówić, że rodzina jest dla niego najważniejsza, itd …. spowiadał się jak księdzu, jakby coś w nim pękło. Piotr miał ochotę go przytulic i pocieszyć, ale pomyślał, że byłoby to po prostu niestosowne. Pożegnał się i wyszedł. To już kolejny raz, kiedy obcy rozmówca zachowuje się tak dziwnie. Tutaj sytuacja jest dość wyjątkowa, wysokiej rangi wojskowy w mundurze płakał… Pytanie, czy mundur zmienia człowieka? W żadnym wypadku, to ciągle tylko człowiek, z wszelkimi emocjami i problemami, tak jak wszyscy inni.


24. 04. 12 r. Warszawa.         

Piotr myślał, że wraz z przeprowadzką, będzie miał spokój, ale nic z tego. Co prawda w nowym mieszkaniu jest cisza i spokój (na razie ), ale za to w biurze jest bez zmian. Piotr w pewnej chwili złapał się za rękę, bo poczuł pieczenie. Po chwili pojawiły się znaki ukąszenia lub ogryzienia. Wyglądają jak zwykle, dwa wbite zęby lub kły. Rozstaw między nimi może powiedzieć coś o wielkości istoty, która to zrobiła. Nie jestem jednak przy „odpowiedniej wiedzy”, by to oszacować. 

2

3

Kolejna szybka przeprowadzka.

15. 02. 12 r. Warszawa. Szczecin

Już spałam, kiedy obudził mnie telefon od Piotra. Zanim odebrałam spojrzałam na zegarek. Była 00.30 i oczywiście od razu pomyślałam, że coś się stało. Piotr był bardzo poruszony i zdenerwowany.

  • Leżałem już w łóżku, kiedy obrazek w ramce z hukiem przeleciał przez cały pokój (ok. 4 metrów) i spadł koło mojej głowy.

p.s. Mieliśmy zdjęcie Chrystusa w drewnianej ramce, który wisiał na ścianie.

  • Poderwałem się na równe nogi i krzyknąłem;
  • Wynoś się stąd !!!!!!!!!. Zaraz usłyszałem; To ty się wynoś !!!!!!!!!
  • Chciałem mu przywalić, ale go nie widziałem. Położyłem się do łóżka, ale ciągle czekałem w pogotowiu. Zobaczyłem go w końcu…. Zarys postaci, zobaczyłem wyraźnie przejrzystą istotę, wyglądał jak starzec, powoli utykając przeszedł koło mnie i wtopił się w ścianę. Skojarzyłem to z filmowym predatorem, tak wyglądał. Włączyłem szybko telewizor, żeby w pokoju nie była taka cisza. Na ekranie zobaczyłem program religijny i akurat Matkę Boską.

maxresdefault

Kiedy opowiadał cały był w nerwach. Naprawdę, starałam się słuchać go bardzo uważnie, ale co rusz ziewałam, bo wyrwał mnie ze snu. Ciągle myślałam, żeby już skończył. Kładąc się z powrotem spać pomyślałam nawet;

  • A może mu się to przyśniło?

W każdym razie jego relacja nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zadzwonił na gorąco, ale to był zły moment, po prostu byłam cholernie śpiąca. Śpię dalej w najlepsze i raptem słyszę wyraźnie słowa w swojej głowie;

  • Jeśli jest to prawda, niech się zapali światło.

Natychmiast i gwałtownie otwieram oczy i co ?…… cały pokój jest oświetlony. Nie mogę w to uwierzyć! Kto zapalił światło? Żeby je zgasić musiałam wstać z łóżka i podejść do kontaktu przy drzwiach. To mną wstrząsnęło i nie mogłam zasnąć do rana. Zrozumiałam, że to co przeżył Piotr jest ważne i przede wszystkim prawdziwe. Zrozumiałam też, że nie będę wiecznie zwlekać i na siłę go przeprowadzę. Dosyć tego. 



16. 02. 12 r. Warszawa.   

Spakowałam się w nocy i przyjechałam do Warszawy już w czwartek rano, czyli na drugi dzień, kilka godzin „po samo – zapalonym świetle”. Powiedziałam Piotrowi, że go przeprowadzę, a on oczywiście się wkurzył.

-Nie będę uciekać przed gnojem!!! – powtórzył starą śpiewkę. A ja miałam to w d…e, mówiąc dosadnie.

Piotr pojechał do biura, a ja wzięłam kilka worków do śmieci i zaczęłam pakować wszystko co miałam pod ręką. Byłam naprawdę zdeterminowana, chodziłam między jednym a drugim mieszkaniem kilkakrotnie z worami w rękach, musiało wyglądać to dość podejrzanie  Na szczęście nie było daleko. Po kilku godzinach zadzwoniłam do Piotra, że śpi już w nowym miejscu. Przyjechał po południu i zaczął się śmiać, nie wierzył, że to zrobiłam. A wtedy przypomniała mi się jego wizja z basenem. Kurcze….. wszystko się sprawdziło.

Gacek powiedział, że daje nam czas ustawowy. Długo zastanawiałam się nad tymi słowami. Sprawdziłam jaki czas ustawowy obowiązuje przy opuszczeniu mieszkania należącego do spółdzielni. To okres od miesiąca do trzech.  http://www.rp.pl/artykul/857802-Umowa-najmu–jak-ja-rozwiazac–jaki-okres-wypowiedzenia.html#ap-4  Jeśli gackowi chodziło właśnie o to… to powinien być zadowolony! Zmieściłam się mniej więcej w środku.

p. s. Tak się zastanawiam. Jeśli wizja z basenem była 1 stycznia, czyli półtora miesiąca temu… czy już wtedy Oni wiedzieli, że będą musieli zapalić mi światło? Jak Oni to robią ????  

p. s Bogdan (ten z urzędu) poprosił Piotra o spotkanie. Powiedział, że musiał się przeprowadzić do swojej przyjaciółki, bo tylko będąc przy niej ma trochę spokoju i może zasnąć. Do tej pory codziennie w nocy miał wizyty, otwierane drzwi, koszmary. Do tego stopnia jest nękany, że wychodził w nocy na spacer. Teraz prosi Piotra o pomoc, bo ile można tak żyć? To wykańcza fizycznie.



15. 03. 12 r.  Warszawa.       

 Piotr od jakiegoś czasu  mieszka już w nowym miejscu. W tym mieszkaniu ciągle śpi, ciągle jest jakby w letargu, do tego stopnia, że nie ma siły rano wstawać i nie chodzi do kościoła. Wraca z pracy i wali się dosłownie w ciuchach do łóżka, potrafi tak przespać całą noc.

Powiadomił właścicielkę o wprowadce…. a ta znowu.

  • Wie pan, że musi pan się teraz oczyszczać?

Piotr nie chciał ciągnąć tego tematu, za to mnie ta kobitka intryguje coraz bardziej. 

Do starego mieszkania Piotr przychodzi popołudniami, by wynieś ostatecznie resztę mebli i innych gratów. Nawet gdyby wygrano batalię o to mieszkanie, już tam nie wróci. Przekonało go do tego jeszcze jedno drobne wydarzenie. Jadąc wczoraj windą, zadał w myślach pytanie;

-Jeśli w tym mieszkaniu rzeczywiście istnieje realne zagrożenie, niech ta winda się zatrzyma.

No i …. stanęła natychmiast i to w połowie piętra.



20. 03. 12 r.  Warszawa.

W nowym mieszkaniu jest błoga cisza i spokój, ale w nocy raptem w jednym momencie włączył się budzik, telefon i radio, które były odłączone od sieci. Trwało to chwilę, ale wystarczyło. Pytanie;   X0uFeHD   po co ta przeprowadzka, jeśli tutaj zaczynamy mieć „powtórkę z rozrywki”?



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.