Anneliese Michel.

31. 03. 08 r. Warszawa.

Kilka dni temu w TVP emitowano film dokumentalny dot. egzorcyzmów „Emilii Rose”, a właściwie Anneliese Michel. Zrobił na mnie wielkie wrażenie, może większe niż sam film „Egzorcyzmy Emilii Rose”, który obejrzałam z Piotrem w kinie.

Film dokumentalny został nakręcony przez przez polskich księży. Udostępniono w nim archiwalne nagrania z przeprowadzonych egzorcyzmów, można było wyraźnie usłyszeć głosy demonów, ich wrzaski i rozmowy. Według watykańskiego egzorcysty, kiedy ludziom ujawniają się demony, wtedy zło właściwie przegrywa. Ich wielką wygraną i władzą nad ludźmi jest fakt, że nikt ich nie widzi i dzięki temu nikt nie wierzy, że istnieją. Kiedy stają się widzialni, wyczuwalni, człowiek zmienia swoją świadomość. Zaczyna wierzyć, a kiedy wierzy w istnienie diabła, zaczyna wierzyć w Boga….

Ten film każdy powinien obejrzeć. Jestem pewna, że tylko nieliczni byliby w stanie go zrozumieć. Współczuje tym wszystkim, którzy stracili wiarę i tym, którzy są zbyt „trzeźwi”, by otworzyć swój umysł i swoje serce. Współczuję Annelisse, rozumiem jej ból i absolutnie podziwiam.

W amerykańskim filmie „Egzorcyzmy Emilii Rose” dowiedzieliśmy czegoś ważnego. Wiemy już dlaczego demony przychodzą o 3.00 w nocy. Jest to w opozycji do 15.00 w południe, czyli godziny śmierci Chrystusa. A więc nasze nocne pobudki o 3.00 to wcale nie przypadek.

Od chwili, kiedy Piotr dowiedział się, że Jezus umarł o 15.00, zaczął się o tej godzinie modlić, nieważnie gdzie był, czy w pracy, czy w sklepie. Wystarczyło mu 5 minut.



02. 04. 08 r. Warszawa.     

Wizja. Wszystko dzieje się w powietrzu, w pustej przestrzeni. Jedna wyspa, na której stoją demony odpływa. Piotr pozostaje w próżni i wisi nie wiadomo na czym. Wydaje się, że zaraz spadnie, ale po chwili pod jego stopy podpływa zalana słońcem wyspa z ławeczką. Stawia swoje stopy na trawie i siada na ławeczce.

konceptualna-wizerunek-wyspa-w-powietrzu-55660656

Uczę się ciągle jak rozszyfrowywać wizje, ponieważ są pełne symboliki i mają swój kod nie jest to takie łatwe. W tym przypadku myślę, że cokolwiek będzie się działo złego, Piotr zawsze dostanie pomoc z Góry.



04. 04. 08 r. Szczecin. 

Ostatnio Piotr jest bardzo dręczony nie tylko nocami, ale także w ciągu dnia. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo. On nie chce mi nic mówić, ale zauważyłam, że dzieje się coś złego. Kiedy przyjechał do Szczecina był przygnębiony, zmęczony, blady i postarzał się o kilka lat w ciągu zaledwie kilku dni. Przyjechał w piątek i nie chciał nic mówić. Położył mi tylko głowę na kolanach i tak leżał przez pól godziny. Gładziłam jego głowę w milczeniu. Dopiero jak się uspokoił opowiedział co się stało.

Kilka dni temu przyszedł do mnie gacek pod postacią nagiej karykaturalny kobiety. Leżałem w łóżku i zostałem sparaliżowany. Nie mogłem ruszyć ani ręką ani nogą, głową… absolutnie nic. Kobieta miała rude włosy, podeszła do mojego łóżka, a pod jej skórą widziałem białe robale przemieszczające się wzdłuż ciała. Nachyliła się nade mną, a wtedy poczułem jej smród, prawie się udusiłem. Próbowałem się bronić przed nią, ale byłem obezwładniony. Wtedy zacząłem głośno się modlić, chyba krzyczałem. Ona rozpłynęła się. Byłem wykończony.

Opowiadając to płakał, a ja razem z nim, bo czuję bezsilność. Już nie wiem, jak z tym dalej walczyć. Co się wydarzy nie da się przewidzieć. Nigdy nie wiem, czy nadchodzącą noc będzie spokojna, czy nie. Piotr ciągle śpi z zapaloną lampką… , ale przecież nie jest to wyjście.

Z drugiej strony znowu budzi się we mnie sprzeciw, bunt, że nie możemy się tak po prostu poddać, tym bardziej, że mamy niesamowitą pomoc z Góry. Przypomniałam sobie wizje z ławeczką na wyspie…

W każdej wojnie jeśli chce się pokonać przeciwnika, trzeba go dobrze poznać. Postanowiłam to zrobić.

Na drugi dzień znalazłam w internecie www.katolik.pl wywiad z włoskim egzorcystą Gabriele Amorth, bardzo zresztą ciekawy. Według niego szatan też cierpi, bo nie ma możliwości powrotu. Stąd jego nienawiść i zło. Śmieszne… czytając te słowa zrobiło mi się go nawet żal…  A kiedy zrobiło mi się go żal, od razu przypomniałam sobie słowa, które Piotr usłyszał niedawno od Homiela, że w walce z szatanem musi być jednoznacznie zdecydowany;

  • Piekło jest pełne niezdecydowanych – powiedział.
  • Niedługo otrzymasz wielką siłę, bądź cierpliwy.

A więc nie żal, ale bezpardonowa walka. Nie jest to takie proste, myślę… patrząc na wycieńczonego Piotra.

Kluczem do sukcesu w walce jest absolutne zrozumienie i zaakceptowanie, pogodzenie się z tym, że to dzieje się naprawdę. Czytając relacje innych ludzi często spotykam się właśnie z taką postawą psychologiczną, że ludzie to odrzucają. Wolą brać lekarstwa, narkotyki, popadają w alkoholizm czy inne używki tylko po to, by zapomnieć, odepchnąć. Taka ucieczka nie jest wyjściem. Tylko postawienie sprawy jasno i rzeczowo może przynieść sukces w tej walce. Trzeba przysłowiowo po prostu chwycić byka z rogi, albo raczej kozła za rogi i przestać się bać. 

Długo dzisiaj rozmawiałam z Piotrem, prosiłam swojego anioła o pomoc, prosiłam Boga o pomoc. Mimo dręczenia (albo dzięki temu) zauważyłam u Piotra drastyczną zmianę w zachowaniu. Jak się okazuje nie tylko ja. Ludzie w jego firmie podkreślają, że emanuje pozytywną energią i sprawia, że obcy ludzie w jego otoczeniu czują się bardziej szczęśliwi i spokojniejsi. Mówią;

  • Szefie, jest pan bardziej ludzki.

Gdyby oni wszyscy wiedzieli…. 

Czytając wywiad z egzorcystą trudno nie mieć wrażenia, że nasz przypadek jest dość wyjątkowy. Trudno go jednoznacznie zaszufladkować. Ciągle mam wrażenie, że jesteśmy jedynie narzędziem w walce między Górą a Dołem.

Na przepadłe.

25. 02. 08 r. Warszawa.       

Piotr prawie codziennie chodzi do kościoła i niemal codziennie otrzymuje odGórne przekazy. Nie wiem jak to traktować. Dzisiaj na przykład usłyszał;

  • Ja w tobie, Ty we Mnie.
  • Jesteś już na przepadłe.

Nigdy nie słyszałam tego określenia. Myśleliśmy razem, że „na przepadłe” …. to coś, co przepadło, coś się nie udało… Sprawdziłam w internecie.

Na przepadłe…czyli oddanie się Chrystusowi na dobre i złe, do końca.

Czyżby ten przekaz był od samego Chrystusa?  Taaaak, chciałabyś  


15. 03. 08 r. Szczecin.

Kilka dni temu powiedziałam Piotrowi, że jestem gotowa na prowadzenie samochodu. Do tej pory, choć od 15 lat miałam prawo jazdy, to nigdy jednak nie prowadziłam. Odwiedziliśmy salon samochodowy, czysta, jasna, lśniąca podłoga i kilka aut, zero ludzi poza obsługą. Trudno przeoczyć coś, co leży na podłodze. Wchodząc niczego więc nie zauważyłam. Wychodząc przy drzwiach leżało to.

aaa

Medalion z Janem Pawłem II, a na drugiej stronie z Świętym Krzysztofem.

  • Masz ty te układy – zaśmiał się Piotr.

Mój anioł znając moje umiejętności prowadzenia samochodu tak na wszelki wypadek dał mi znać, że jest naprawdę blisko. Dał mi informacje, że będzie nade mną czuwał  Medalion urwał mi się z bloczka z kluczami, ale znowu go znalazłam na ulicy. No i tak sobie jeździmy …razem. 

Kiedy Piotr wspomniał o moim Grubasku przypomniałam sobie jeszcze jedno ważne wydarzenie. Jakiś czas po tym, jak zobaczyłam swojego anioła, przeżyłam coś, co potwierdziło, że to nie był wymysł mojej wyobraźni, czy podświadomości.

Poszłam do fryzjera. Piotr przyjechał po mnie i zaparkował tuż przy wielkiej witrynie zakładu fryzjerskiego. Znudzony mógł mnie obserwować nie wychodząc z auta. Kiedy po wszystkim wyszłam do niego, pierwsze co zwróciło moją uwagę, to jego lekko zszokowana mina.  Myślałam, że tak źle wyglądam… ale to nie było to.

  • Koło ciebie stał bardzo wysoki facet, biały i gruby, odwrócił się do mnie i kiwnął mi głową i potem zniknął ! – powiedział ciągle zszokowany. W sumie do dzisiaj widział go jeszcze trzykrotnie. Teraz, kiedy mam jakiś problem Piotr często mówi;
  • Idź do swojego Grubasa, niech On ci pomoże.

Zazdrosny ? 

Zastanawia mnie coś jeszcze… Piotr widzi coraz więcej tego, czego nikt nie widzi. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Może jego ciągłe modlitwy uruchomiły jakieś nadnaturalne możliwości? Widzę to, widzę tamto… to jest dla niego tak oczywiste i normalne.

Niedawno siedzieliśmy przy stole jedząc obiad, w pewnej chwili z kotletem na widelcu mówi do mnie

  • Schyl się… szybko !
  • Co?
  • No schyl się do cholery ! Ptak leci, zaraz cię uderzy !

Schyliłam się automatycznie.

  • Ty tak poważnie ? – spytałam po chwili.
  • Nie widziałaś !!! – spytał zdziwiony.
  • Oczywiście, że nie.

Piotr nie rozumie, że ja nie widzę, a ja nie rozumiem jak on może widzieć. Słyszy, widzi… Co jeszcze ?



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.