15. 02. 12 r. Warszawa. Szczecin
Już spałam, kiedy obudził mnie telefon od Piotra. Zanim odebrałam spojrzałam na zegarek. Była 00.30 i oczywiście od razu pomyślałam, że coś się stało. Piotr był bardzo poruszony i zdenerwowany.
- Leżałem już w łóżku, kiedy obrazek w ramce z hukiem przeleciał przez cały pokój (ok. 4 metrów) i spadł koło mojej głowy.
p.s. Mieliśmy zdjęcie Chrystusa w drewnianej ramce, który wisiał na ścianie.
- Poderwałem się na równe nogi i krzyknąłem;
- Wynoś się stąd !!!!!!!!!. Zaraz usłyszałem; To ty się wynoś !!!!!!!!!
- Chciałem mu przywalić, ale go nie widziałem. Położyłem się do łóżka, ale ciągle czekałem w pogotowiu. Zobaczyłem go w końcu…. Zarys postaci, zobaczyłem wyraźnie przejrzystą istotę, wyglądał jak starzec, powoli utykając przeszedł koło mnie i wtopił się w ścianę. Skojarzyłem to z filmowym predatorem, tak wyglądał. Włączyłem szybko telewizor, żeby w pokoju nie była taka cisza. Na ekranie zobaczyłem program religijny i akurat Matkę Boską.
Kiedy opowiadał cały był w nerwach. Naprawdę, starałam się słuchać go bardzo uważnie, ale co rusz ziewałam, bo wyrwał mnie ze snu. Ciągle myślałam, żeby już skończył. Kładąc się z powrotem spać pomyślałam nawet;
- A może mu się to przyśniło?
W każdym razie jego relacja nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zadzwonił na gorąco, ale to był zły moment, po prostu byłam cholernie śpiąca. Śpię dalej w najlepsze i raptem słyszę wyraźnie słowa w swojej głowie;
- Jeśli jest to prawda, niech się zapali światło.
Natychmiast i gwałtownie otwieram oczy i co ?…… cały pokój jest oświetlony. Nie mogę w to uwierzyć! Kto zapalił światło? Żeby je zgasić musiałam wstać z łóżka i podejść do kontaktu przy drzwiach. To mną wstrząsnęło i nie mogłam zasnąć do rana. Zrozumiałam, że to co przeżył Piotr jest ważne i przede wszystkim prawdziwe. Zrozumiałam też, że nie będę wiecznie zwlekać i na siłę go przeprowadzę. Dosyć tego.
16. 02. 12 r. Warszawa.
Spakowałam się w nocy i przyjechałam do Warszawy już w czwartek rano, czyli na drugi dzień, kilka godzin „po samo – zapalonym świetle”. Powiedziałam Piotrowi, że go przeprowadzę, a on oczywiście się wkurzył.
-Nie będę uciekać przed gnojem!!! – powtórzył starą śpiewkę. A ja miałam to w d…e, mówiąc dosadnie.
Piotr pojechał do biura, a ja wzięłam kilka worków do śmieci i zaczęłam pakować wszystko co miałam pod ręką. Byłam naprawdę zdeterminowana, chodziłam między jednym a drugim mieszkaniem kilkakrotnie z worami w rękach, musiało wyglądać to dość podejrzanie Na szczęście nie było daleko. Po kilku godzinach zadzwoniłam do Piotra, że śpi już w nowym miejscu. Przyjechał po południu i zaczął się śmiać, nie wierzył, że to zrobiłam. A wtedy przypomniała mi się jego wizja z basenem. Kurcze….. wszystko się sprawdziło.
Gacek powiedział, że daje nam czas ustawowy. Długo zastanawiałam się nad tymi słowami. Sprawdziłam jaki czas ustawowy obowiązuje przy opuszczeniu mieszkania należącego do spółdzielni. To okres od miesiąca do trzech. http://www.rp.pl/artykul/857802-Umowa-najmu–jak-ja-rozwiazac–jaki-okres-wypowiedzenia.html#ap-4 Jeśli gackowi chodziło właśnie o to… to powinien być zadowolony! Zmieściłam się mniej więcej w środku.
p. s. Tak się zastanawiam. Jeśli wizja z basenem była 1 stycznia, czyli półtora miesiąca temu… czy już wtedy Oni wiedzieli, że będą musieli zapalić mi światło? Jak Oni to robią ????
p. s Bogdan (ten z urzędu) poprosił Piotra o spotkanie. Powiedział, że musiał się przeprowadzić do swojej przyjaciółki, bo tylko będąc przy niej ma trochę spokoju i może zasnąć. Do tej pory codziennie w nocy miał wizyty, otwierane drzwi, koszmary. Do tego stopnia jest nękany, że wychodził w nocy na spacer. Teraz prosi Piotra o pomoc, bo ile można tak żyć? To wykańcza fizycznie.
15. 03. 12 r. Warszawa.
Piotr od jakiegoś czasu mieszka już w nowym miejscu. W tym mieszkaniu ciągle śpi, ciągle jest jakby w letargu, do tego stopnia, że nie ma siły rano wstawać i nie chodzi do kościoła. Wraca z pracy i wali się dosłownie w ciuchach do łóżka, potrafi tak przespać całą noc.
Powiadomił właścicielkę o wprowadce…. a ta znowu.
- Wie pan, że musi pan się teraz oczyszczać?
Piotr nie chciał ciągnąć tego tematu, za to mnie ta kobitka intryguje coraz bardziej.
Do starego mieszkania Piotr przychodzi popołudniami, by wynieś ostatecznie resztę mebli i innych gratów. Nawet gdyby wygrano batalię o to mieszkanie, już tam nie wróci. Przekonało go do tego jeszcze jedno drobne wydarzenie. Jadąc wczoraj windą, zadał w myślach pytanie;
-Jeśli w tym mieszkaniu rzeczywiście istnieje realne zagrożenie, niech ta winda się zatrzyma.
No i …. stanęła natychmiast i to w połowie piętra.
20. 03. 12 r. Warszawa.
W nowym mieszkaniu jest błoga cisza i spokój, ale w nocy raptem w jednym momencie włączył się budzik, telefon i radio, które były odłączone od sieci. Trwało to chwilę, ale wystarczyło. Pytanie; po co ta przeprowadzka, jeśli tutaj zaczynamy mieć „powtórkę z rozrywki”?
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.