05. 09. 13 r. Warszawa.
Jestem w Warszawie. W mieszkaniu ktoś łazi po korytarzu, klepki same się uginają i niemiłosiernie skrzypią. Ja myślę, że to Piotr, a on myśli, że to ja, ale to nikt z nas. Wkurzające.
14. 09. 13 r. Warszawa.
- Znowu widziałem wielki tron lub fotel, na którym siedział starszy mężczyzna, miał białe włosy, brodę, długą jasną szatę. Przed nim stało siedem wielkich filarów w biało pastelowym kolorze, wiedziałem, że w każdym z nich była istota, jakby wartownik, wszyscy czekali wyprostowani. Bóg wziął do ręki ostatni filar stojący z jego prawej strony, w którym byłem ja, przyglądał się mi uważnie przez chwilę, a ja wyciągałem ręce do przodu i czyniłem pokłony.
19. 09. 13 r. Warszawa.
- Dzisiaj rano w garażu, idąc do swojego boksu światła zaczęły migać jedne po drugich, czułem się jakbym był w jakimś kiepskim horrorze.
- Pół godziny później na mszy w kościele dostałem wizję;
- Starszy mężczyzna z siwą brodą w długiej szacie lekko kroczył po ziemi, właściwie lekko się nad ziemią unosił. Ja szedłem przed nim i zamiatałem szybko ścieżkę, po której On szedł. Nie chciałem, by trafił na jakąś przeszkodę, bo szedł boso. W pewnym momencie zobaczyłem wystający z ziemi bolec, dopadłem do niego i próbowałem go wyrwać, ale tkwił bardzo głęboko, a widzę, że On się zbliża. Położyłem się więc na nim, by staruszek mógł przejść bezpiecznie. Kiedy podszedł spojrzał na mnie i powiedział;
-
Nie tego od ciebie oczekuję… i przeszedł bokiem.
- Wtedy przypomniałem sobie, że kiedyś wykrzyczałem gackowi, że wolę być śmieciarzem na Górze, niż królem na Dole. Bóg dał mi odpowiedź.
Piotr od dłuższego czasu zastanawia się nad celowością swoich doświadczeń, jednym słowem ciągle pyta dlaczego ja? Czego ode mnie oczekujecie? Zaczął nawet poważnie rozważać możliwość odwiedzenia na zawsze jakiegoś zakonu… Teraz myślę, że Bóg mimo wszystko nie chce od niego aż takiego poświęcenia. To nie o to chodzi.
29. 09. 13 r. Szczecin.
Córka miała ciekawy sen, właściwie wizję;
Byłyśmy w kuchni razem; ja, córka i jej babcia. Ta zaczęła krzyczeć, że w kuchni są jakieś duchy. Ja na to, że w naszym mieszkaniu w Warszawie mamy to samo. Wtedy córka poszła do swojego pokoju, gdyż nie chciała tego dalej słuchać… (p. s w rzeczywistości także nie lubi o tym rozmawiać) i wtedy usłyszała wyraźny głos męski, który ją z tego snu w końcu nawet obudził;
- Już nikogo złego do ciebie nie dopuścimy.
To dla mnie bardzo ważna i wspaniała wiadomość. Nigdy nie zapomnę tego, że córka przez działanie Złego była bardzo blisko samobójstwa.
Już nikogo złego do ciebie nie dopuścimy … czyli wtedy dopuścili? Czy nie dali rady jej obronić? A jeśli dopuścili to dlaczego? Dla nauki, czy wiary? Pewnie jedno i drugie.
14. 10. 13 r. Warszawa.
- Wróciłem do Warszawy. Byłem wykończony z powodu bólu żołądka. W nocy obudził mnie huk kuli światła, która przebiła się przez sufit i przeleciała przez pokój, a potem wbiła mi się w czoło. Od razu poczułem się lepiej. Kula miała średnicę ok. 10 cm.
Znowu kula, gdyby udało się chociaż raz ją sfotografować…. Dlaczego takie rzeczy nie dzieją się, kiedy ja jestem?