04. 02. 14 r. Szczecin.
W życiu nie miałam takiej pobudki o 3.00 w nocy jak dzisiaj. Jakby ktoś przystawił mi tubę do ucha i puścił dziwne nagranie. To był wrzask i pisk z tysięcy gardeł ludzi albo innych istot. Coś niesamowitego… wrzask mrożący krew w żyłach pochodzący z samego chyba piekła. Przewiercił mi mózg i postawił mnie na równe nogi. Trudno mi to opisać… Kiedy opowiedziałam o tym córce powiedziała;
- ….jak zarzynanie tysięcy świń naraz.
Zdziwiła mnie, bo trafiła prawie w sedno i dlatego, że dopiero teraz się dowiaduję, iż również to słyszała.
Piotr przez ostatnie wizje z mieczem i jajem nie jest do końca pewny co właściwie ma robić. Dzisiaj dostał cenną wskazówkę.
- Znowu byłem na polanie. Miałem długi kij. Zszedłem na dół, widziałem wiele demonów, ale nie mogłem wyciągnąć miecza. W dodatku on co prawda świecił, ale niecały, jakby miał za mało energii. Kijem przebiłem jednego demona, ale on zrósł się ponownie. Demony wiedziały, że nie mogłem wyciągnąć miecza i zaczęły mnie atakować. Rozwalam je, ale one zrastały się z powrotem. Wtedy wkurzyłem się i wyszedłem na górę z powrotem, wzruszyłem ramionami…. nie to nie… czułem się rozżalony. Pomyślałem wtedy, że idę stąd, co mam tutaj robić kiedy nie daję rady? Byłem podłamany.
- Wtedy usłyszałem z Góry słowa;
- Kiedy przyjdzie pora, będziesz z niego korzystał.
08. 02. 14 r. Szczecin.
Pisałam tekst do Nautilusa „Jak walczyć z demonami” i w poszukiwaniu informacji natrafiłam na wizje, jakie otrzymywał Ojciec Pio. Zawsze mnie to zastanawiało, czy wizje Piotra, kiedy spotyka się z demonami na polanie są coś warte. Byłam zaskoczona, kiedy przeczytałam ten fragment;
Zanim Ojciec Pio rozpoczął duchowe zmagania ze złym duchem, doświadczył dwóch mistycznych wizji. Pierwsza z ekstaz nastąpiła już w dzieciństwie, a druga tuż przed jego wstąpieniem do zakonu — 1 stycznia 1903 roku. Tak później ją opisał: „Kiedy pewnego dnia rozmyślałem nad swoim powołaniem zakonnym i nad tym, jak pożegnać się ze światem i poświęcić się całkowicie Bogu w świętych murach klasztoru, nagle zostałem oderwany od zmysłów i mogłem patrzeć okiem rozumu na przedmioty inne od tych, które widzi się oczyma ciała.
Zobaczyłem się u boku majestatycznego mężczyzny rzadkiej urody, jaśniejącego jak słońce. Wziął mnie za rękę, mówiąc: «Chodź do mnie, bo przystoi ci walczyć jak waleczny wojownik!», i zaprowadził mnie na przestronne pole, gdzie było mnóstwo ludzi podzielonych na dwie grupy. Z jednej strony zobaczyłem mężczyzn o bardzo pięknych twarzach, obleczonych w jasne i śnieżnobiałe szaty. Po drugiej zaś stronie ujrzałem grupę mężczyzn o przerażającym wyglądzie, ubranych w czarne szaty, niczym mroczne cienie. Między tymi dwiema grupami była pusta przestrzeń, a ja zostałem postawiony pośrodku przez mojego duchowego przewodnika. Wtedy powiedziano mi: «Podejmiesz walkę z tymi mężami o ponurych i przerażających czarnych twarzach!»”. Tak Ojciec Pio poznał misję, którą powierzył mu sam Chrystus — został wybrany do walki ze złym duchem o ludzkie dusze.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/gop70-specjalna.html
http://www.katolik.pl/misja-specjalna-ojca-pio,22276,416,cz.html
Ojciec Pio i szatan; Miejsce między niebem a otchłanią. http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/p/pio/02k.htm
Ojciec Pio według tego artykułu miał 1-2 wizje, Piotr miał ich co najmniej 10, nie wszystkie spisywałam. Pierwsza była http://osaczenie.pl/wp/2016/04/03/
Hmm…. ciekawe…
10. 02. 14. r. Warszawa.
Staram się nie patrzyć na to zdjęcie zbyt często, ale czy się mylę, że Zielony się uśmiecha? Tak jakby nas oceniał i szukał kolejnej ofiary. Być może tak jest, ponieważ dziewczyna syna od tygodnia nie może spać, śpi 2 godziny dziennie i jest wykończona. Wpadła w depresję, a ponieważ jest właściwie sierotą nie ma żadnego wsparcia.
Piotr kilka dni temu miał wizję, która ewidentnie jest z nią związana.
Przyszła do mnie jej mamę (p.s. nie żyje od kilku lat), prosiła mnie o pomoc. Wtedy ujrzałem młodego źrebaka zaatakowanego przez wielkiego czarnego niedźwiedzia. W ostatniej chwili rzuciłem śrubokrętem w jego głowę. Miałem jeszcze wielki kij i stanąłem między nim a źrebakiem. Wtedy niedźwiedź się wycofał.
Młody źrebak to symbol kogoś bezbronnego i nowego w naszej rodzinie, jestem pewna, że to właśnie ona. A dzisiejsza wizja to potwierdziła.
Byłem znowu na polanie. Zobaczyłem pełno demonów i wtedy usłyszałem;
- Kiedy ich odpychasz, miecz jest zawsze do dyspozycji.
Zszedłem wtedy na dół i od razu skierowałem się w stronę jaja, ale tym razem nie rozwaliłem go, tylko dotknąłem swoim mieczem. Zobaczyłem jak jego powierzchnia zaczęła się spalać. To go nie zniszczyło, ale nie mogło już rodzić tak wiele demonów. Usłyszałem też;
- To co dzieje się tam, jest realne.
Wróciłem raptem miejsca i czasu, kiedy widziałem niedźwiedzia. Jakbym kontynuował przerwaną wizję. Tym razem dorwałem swój miecz i przepołowiłem go w pół. Zaraz potem zobaczyłem znowu źrebaka, który już się nie bał, biegał wokół mnie i się cieszył, pojawił się biały większy koń i byli już razem. Po tym wszystkim usłyszałem;
- Miecz dla ciebie jest zawsze dostępny, kiedy użyjesz go w słusznej sprawie.
14. 02. 14 r. Warszawa.
Odkąd zobaczyłam zdjęcie Zielonego zawsze zastanawiałam się, dlaczego jest akurat zielony, czy to może kwestia telefonu? Wczoraj przez „przypadek” zobaczyłam nagłówek artykułu z Ukrainy o wspomnieniach księdza egzorcysty;
„Widziałem demony, są zielone. Jak sprawdzić, czy jesteś w piekle.” http://www.segodnya.ua/ukraine/cvjashchennik-ja-videl-becov-oni-zelenye-kak-uznat-ect-li-v-vac-chert.html
Ulżyło mi nawet, że ktoś jeszcze może to potwierdzić.
Zauważyłam coś ciekawego. Kiedy dręczą mnie jakieś pytanie odpowiedzi znajduję po kilku, kilkunastu dniach. Albo coś usłyszę, albo coś przeczytam. To się zdarza kolejny raz. Nie mogliby tak raz szepnąć coś do ucha.