Pierwsze ukąszenie.

05. 12. 09 r. Warszawa. 

  • Jestem na jakiejś przestrzeni, polanie, widzę ścianę czarnych, paskudnych demonów, naprzeciwko nich stoją dwa wielkie białe anioły i za nimi ściana białych istot. Czarni byli więksi i było ich dużo więcej, a Biali wydawali się lekko przestraszeni. Stali i tylko obserwowali, spadłem z góry między aniołami a czarnymi, wtedy usłyszałem;
  • Nareszcie jesteś.

  • Nie czekając na to co Biali zrobią, rzuciłem się w środek demonów. Zacząłem ich wybijać, nawet nie wiem jak to robiłem. Biali nadal nic nie robili, bo czułem, że to było moje zadanie. Czułem, że Góra wymaga ode mnie, bym nigdy nie przestawał walczyć.

Blog



10. 12. 09 r. Warszawa.

Wczoraj córka miała sen, w którym wyrywa wielkiego wijącego się czarnego robala z ręki. Dzisiaj Piotr miał sen, że jesteśmy w trójkę w kawiarni i obsługują nas osoby ubrane na czarno. Wie, że to demony i daje mi znak, bym na nich uważała. Kelnerzy orientują się, że ich rozszyfrowaliśmy i zostawiają w nas spokoju, ale dobierają się do córki chwytając ją za rękę. Nie zdążyłam nic zrobić. Sen kończy się nagle.

Rozumiem, że gacki mają z nami coraz trudniej, bo i nasza świadomość jest znacznie mocniejsza, trzeba będzie uważać jednak na córkę. Jeśli gacki nie mogą nas dorwać dobiorą się znowu do niej i boję się, że będzie powtórka sprzed kilku lat.  Pocieszające, że w tym śnie sama wyrwała sobie robala, więc może jest na tyle świadoma, że i sama może z nim walczyć. Mimo wszystko musimy mieć ją pod kontrolą. Ostatnio nasza nieuwaga sporo nas kosztowała.



11. 12. 09 r.  Warszawa. 

Zadzwonił do mnie Piotr i opowiedział, co się właśnie przed chwilą wydarzyło.

Podchodzę do lustra, ale zamiast swojego odbicia widzę twarz obcej obrzydliwej istoty. Byłem zaskoczony. Wkurzyło mnie to i zbliżyłem swoją twarz do lustra jeszcze bardziej.

  • To nie jestem ja – kiedy to powiedziałem ta postać się rozmyła i wszystko było już normalnie.

Wróciłem do łóżka i leżąc zastanawiałem się jak oni to robią. Wychodzą ze ściany, wiszą pod sufitem, wychodzą z lustra, nigdy nie wiadomo czego mogę się spodziewać. Jak to technicznie jest możliwe? Jakby dla nich materia nie istniała. Po chwili poczułem, że nie mogę poruszać ani nogami i rękoma. Dopiero wtedy się przestraszyłem, bo pomyślałem, że ze mną już koniec. Nad głową zobaczyłem małe światełko, które po chwili dotknęło mojego czoła.

  • Wybrałem ciebie do wielkich rzeczy.
  • Twoje życie tutaj niedługo dobiegnie końca usłyszałem stanowczy, ale spokojny głos.
  • Przecież cię zdradziłem!i wtedy światło znowu dotknęło mojego czoła. Pomału zacząłem czuć swoje ręce i nogi.

Piotr opowiadał mi o tym kompletnie bez emocji. Nic go w tym wszystkim nie zdziwiło, a mnie uderzyły słowa; Twoje życie tutaj niedługo dobiegnie końca. Zaczynam się naprawdę bać. Te sny z wodą i teraz to. Coś się wydarzy. Czy można temu zapobiec? Jeśli Góra ma takie plany, to co ja mogę zrobić? A jeśli to nie Góra przemówiła do Piotra?



20. 12. 09 r.  Warszawa.

No i stało się. Magda podpisała wszystkie dokumenty, tym samym ostatecznie rezygnując z udziałów w firmie. W kancelarii prawnik wyraził swoją opinię, że pierwszy raz się zdarza, by ktoś rezygnował z udziałów w spółce, która przez wiele lat przynosiła zyski. Piotr myślał, że ukatrupi go wzrokiem, ale Magda jakby nadal oślepiona nawet na te słowa nie zwróciła uwagi. Prawnik załatwiał sprawnie wszystkie formalności. To co powinno trwać co najmniej pół roku trwało 3 tygodnie.

Piotr czuje się jak nowo narodzony. Mam nadzieję, że to początek końca.



21. 01. 10 r. Warszawa.

Piotr leżał na sofie i oglądał TV, kiedy coś wkuło mu się w stopę. Ściągnął skarpetę i wtedy zobaczyliśmy dwa ślady. Zrobiłam zdjęcie swoją Nokią Sirocco. Ukłucia są bardzo wyraźne i nie mam pojęcia skąd się mogły wziąć. Na razie odsuwam myśl, że to sprawka gacka. Ukąszenie pająka? Musiałby być bardzo duży, ogromny.

ukaszenie


Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Jestem, który Jestem.

24. 10. 09 r. Warszawa.

  • Siedzę przy stoliku razem z Magdą. Uśmiecha się od mnie przymilnie. Wstaję i wychodzę z budynku, bo nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Kieruję się na schody. W pewnej chwili słyszę, że na parterze ktoś biegnie szybkim tempem, istota podobna do czarnego psa omija mnie i wbiega na wyższe piętro, gwałtownie po chwili zatrzymuje się i wraca. Staje przede mną pełna nienawiści i atakujeW tym samym momencie budzę się i słyszę wyraźnie słowa;
  • Błyszczy i promieniuje „Jestem, który Jestem”.

Sprawdzam w internecie. Okazuje się, że jest to część modlitwy ochronnej.

MODLITWA OCHRONNA

Przede mną Rafał,
za mną Gabriel,
po mojej prawej Michał,
po mojej lewej Uriel.
Otacza i ochrania mnie
boskie światło,
teraz i na wieki.
Przede mną Rafał,
za mną Gabriel,
po mojej prawej Michał,
po mojej lewej Uriel (Auriel),
nade mną Jofiel,
pode mną Zafkiel,
pośrodku Chamuel.
Chroniony i ukryty w boskim bycie.
Pośrodku sześcioramiennej gwiazdy,
w ochronnej kuli,
błyszczy i promieniuje „JESTEM, który JESTEM”.

Wiem, że to ważny przekaz. Piotr jest otoczony opieką i takiej opieki ma szukać poprzez modlitwę… ale czy akurat przez tę modlitwę? O niektórych wymienionych archaniołach nawet nie słyszałam. Chamuel? Zafkiel? Jofiel? Wedlug Wiki to https://pl.wikipedia.org/wiki/Archanio%C5%82    to, że nie słyszałam nie znaczy, że Ich nie ma.



28. 10. 09 r. Warszawa.

Nie wiem, czy ma to jakiś związek z odejściem Magdy, ale ostatnio Piotr otrzymuje sporo „informacji” z Góry. M.in;

  • Musisz wrócić do Nas w pełnej świadomości.

Być może Piotr musi mieć pełną świadomość czym jest dobro, a czym jest zło. Być może Piotr musi dokonać świadomie wyboru między dobrem a złem. Nie wiem, czy prawidłowo to interpretuję.



30. 10. 09 r.  Warszawa. 

Piotr za wszelką cenę chce rozstać z się z Magdą. Wiąże się to jednak z problemami formalnymi. Ponieważ to spółka z o. o. rozwiązanie firmy wymaga czasu i zgodnie z prawem trzeba spłacić jej udziały, a w tej chwili kondycja firmy jest dość kiepska, dodatkowo nie wiadomo czy jeden z kontrahentów ureguluje płatność na milion złotych. Cała ta sytuacja źle wpływa na Piotra i widzę jak się miota sfrustrowany. Wie, że musi to zrobić, a z drugiej strony boi się, że zbankrutuje. Pozbycie się gacka czy finansowa wygoda? Coś za coś. Patrząc na to z boku odnoszę wrażenie, że Piotra ktoś wystawia właśnie na próbę. 

Piotr niemal codziennie dostaje przekazy mówiące o tym, że idzie dobrą drogą, ale wczoraj wybuchnął zirytowany;

  • Chcecie tego, ale zostawiliście mnie samego! – Nie usłyszał odpowiedzi.

Dzisiaj Piotr odebrał telefon. Jakaś kobieta chciała złożyć zamówienie. Od słowa do słowa okazało się, że pracuje w kancelarii prawnej, która załatwia sprawy spółek z o. o. w ciągu kilku dni. No cóż…. jakby spadła z nieba…. dosłownie. Tak właśnie dała znak Góra. Nie odpowiada, kiedy my tego chcemy, ale działa, kiedy tego nie widzimy.



12. 11. 09 r.  Szczecin.

Miałam wizję, która co jakiś czas mi się ostatnio powtarza, jednak tym razem zakończenie było zupełnie inne.

Stoję na dachu wysokiego wieżowca i dookoła widzę wodę zalewającą miasto. Dotychczas woda zatrzymywała się na jakimś poziomie i wiedziałam, że jestem na tym dachu mimo wszystko bezpieczna. Jednak tym razem widzę, jak poziom wody cięgle się podnosi, zamienia się w tsunami. Obserwując to wiem, że nie mam już szans na ucieczkę i że niestety tym razem nie uda mi się przeżyć. Jestem tym faktem zaskoczona i myślę jedynie, by stało się to szybko i bezboleśnie. Ogarnia mnie też totalny spokój i uczucie pogodzenia się z nieuchronnym.

woda

Budząc się czuję, że nadchodzą sprawy, które nadejść muszą i nie mam na to żadnego wpływu.



15. 11. 09 r. Warszawa.

Piotr chodzi od niedawna do nowego kościoła. Ksiądz prowadzący poranne msze bardzo intensywnie mu się przygląda. Dzisiaj podszedł do niego i osobiście podzielił się z nim opłatkiem.

Od kilku miesięcy Piotr w różnych miejscach znajduje kolejne obrazki Chrystusa, cały pokój jest oblepiony tymi obrazkami, czasami czuję się w nim jak w kaplicy. Nie wiem jak poczuł się ksiądz, który przyszedł kiedyś tu po kolędzie, ale go zamurowało. W każdym razie bardzo spieszno było mu do wyjścia.

Pokój ma dziwną atmosferę, właściwie całe mieszkanie ma dziwną atmosferę. Kiedyś Krysia zaproponowała pewnej znajomej, by pod nieobecność Piotra mogła się przespać, ale ta powiedziała znamiennie, że wołałaby spać pod mostem niż w tym mieszkaniu. My już jesteśmy przyzwyczajeni, ale zastanawia mnie czasami to, że ludzie wyczuwają podświadomie inność tego miejsca.

Piotr przyznał mi się ostatnio do czegoś….

  • Tak bardzo za nim tęsknie, czuję Go koło siebie – powiedział Piotr. – Kiedy jestem sam, czasami wydaje mi się, że jest tuż obok mnie… wtedy dotykam Jego stóp.
  • Wczoraj usłyszałem głos spod sufitu;
  • Znaczysz dla mnie wiele, tutaj na Ziemi.
  • Już cię namaściłem, jesteś mi bratem, niedługo będziemy razem.

Nie znam odpowiedzi na takie słowa, ale zrozumiałam, jakiej wielkiej wewnętrznej przemiany dokonał Piotr.

p. s. Co miał na myśli ten Ktoś mówiąc; niedługo będziemy razem?

Wizja o hangarze.

20. 09. 09 r. Warszawa.

Piotr stara się być codziennie na porannej krótkiej mszy. Umówiliśmy się, że jeśli będzie się coś działo, to zaraz po wyjściu ma do mnie natychmiast zadzwonić. Dlaczego? Ano dlatego, że kiedy coś słyszy to po jakimś czasie nie jest w stanie tego powtórzyć, nie pamięta. Nie rozumiem tego fenomenu. Z drugiej strony wolę tak niż miałby coś wymyślać na siłę. Powiedział, że dzisiaj usłyszał;

  • Decyzja jeszcze nie zapadła, musisz uważać, bo mrok ciągle jest przy tobie i czeka….

Zauważyłam, że słowa, które Piotr od jakiegoś czasu słyszy właśnie w kościele są dość ….. specyficzne. Nazwałabym je nieziemskimi. Kto mówi w ten sposób? Kiedy pytam o to Piotra ten tylko wzrusza bezradnie ramionami. 

p. s. Nie wiem, o jaką decyzję chodzi, ale to, że „mrok” czyli gacek czeka, to my akurat wiemy. Widocznie ktoś stwierdził, że przypomnieć nie zaszkodzi.



02. 10. 09 r.  Warszawa. 

Wspólniczka postanawia odejść z firmy. To jest coś absolutnie nie do uwierzenia. Ona nigdy by tego sama nie zrobiła. Kiedy o tym myślę, od razu przypominam sobie wizję, którą Piotr miał rok temu.  Wtedy to zignorowałam, ale wróciła do mnie z podwójną siłą, bo uświadomiłam sobie, że właśnie zaczęła się sprawdzać.

Miałem bardzo ciekawą wizję. Wjechałem wielkim tirem do hangaru, zaparkowałem pośrodku. Magda wjechała swoim pick-upem. Zaparkowała tak, że zablokowała mi możliwość wyjechania. Wyszła z auta i podeszła do mojej szoferki. Podniosła rękę i widzę, że zamiast paznokci wyrastają jej szpony. Szponami przejechała po drzwiach szoferki zostawiaj na niej okropne ślady. Otworzyłem drzwi i mówię do niej spokojnie;

  • Magda, co u ciebie?

xmenc55cc5eb50533fce6a785dc28a9200b1

Uspokoiła się i schowała szpony. Widzę w hangarze mocno oświetloną salę i starszego mężczyznę, który w tym pomieszczeniu zamiata, spojrzał na mnie jakby wszystko rozumiejąc. Zaprowadziłem tam Magdę. Siada przed telewizorem. Jest tak zapatrzona w ekran, że nie widzi coś się dookoła niej dzieje, jest jakby oślepiona. Wtedy zdaję sobie sprawę, że jest to świetna okazja, by uciec. Same otwierają się wielkie drzwi hangaru, znika jej auto i wielkim tirem wyjeżdżam przed siebie zostawiając Magdę za sobą. Uwolniłem się.

Od czasu tej wizji Magda zaczęła się dziwnie zachowywać. Mimo, że jest mężatką wdała się w romans z dużo młodszym facetem. Chodziła zakochana po firmie jak śnięta. Piotr opowiadał mi o tym wkurzony, bo nie tylko ma pod bokiem prawdziwą wiedźmę, jak to określił, to jeszcze nie nadającą się do pracy. Nie wiem co było dla niego gorsze, czy jej „czarne” pochodzenie czy jej niezdolność do pracy. W każdym razie odkąd dowiedział się, że jest ona z Dołu marzył o tym, by odeszła. Nie miał jednak żadnego pomysłu jak to zrobić. I kiedy tak go słuchałam powiedziałam mu, by zaproponował jej urlop.

  • Miesiąc to za mało, dwa miesiące dużo, ale po trzech miesiącach nie będzie jej się chciało do firmy wracać.

Nie wiem dlaczego to powiedziałam, miałam wrażenie, że to nie ja mówię. Piotr mnie posłuchał i zaproponował Magdzie 3 miesiące urlopu. Kiedy pracownicy o tym usłyszeli od razu się ucieszyli. Ktoś nawet powiedział;

  • Do firmy zawitało słońce.

Kiedy minęły 3 miesiące zgłosiła się o przedłużenie urlopu.   Minęły kolejne i pojawiła się pewnego dnia skwaszona. Zaczęła przeglądać dokumenty i stwierdziła, że inwestycja w import herbaty z Chin doprowadzi do upadku firmę i ona nie chce w tym uczestniczyć. Piotr słysząc te słowa podjął temat, że jeśli chce odejść to szybko to załatwi. Magda bez słowa wzruszyła ramionami, jakby na niczym jej nie zależało machnęła ręką i odeszła. Piotr mówił, że zachowywała się jak oślepiona, nic ją nie interesowało. To było zadziwiające zachowanie, bo do tej pory mogła pazurami oczy wydrapać na samo wspomnienie o podziale spółki, a teraz zażądała spłaty swoich udziałów i zdecydowała się odejść. Piotr bardzo się cieszy, bo wiele lat na to czekał.

Słysząc „oślepiona” od razu przypomniałam sobie wizję o hangarze. Kiedy teraz to analizuję widzę pełen obraz całej sytuacji. „Góra” stworzyła swój misterny plan, który właśnie się zrealizował.

-Magda poznała człowieka, który ją „oślepił”, zapatrzyła się w niego jak w telewizor.

-Starszy mężczyzna przygotował oświetlone pomieszczenie, czyli szykował całą sytuację. Światło i starszy mężczyzna zawsze kojarzy mi się z Górą.

-W hangarze otworzyły się drzwi, czyli możliwość na rozwiązanie sytuacji. Piotr wykorzystał tą sposobność i wyjechał swoim tirem, a w symbolice naszych wizji auto znaczy życie.

-Wizja pokazała, że ich drogi się rozeszły i to w pokojowy sposób.

Magda nie może mieć żadnych pretensji do Piotra, bo to była wyłącznie jej decyzja, decyzja, która nas w cudowny sposób absolutnie zaskoczyła.

To doświadczenie wiele mnie nauczyło. Nauczyło, by nie ignorować tego co widzi Piotr, bo jego wizje  po prostu się sprawdzają.


10. 10. 09 r.  Warszawa.  

Pewna znajoma Piotra bardzo usilnie nalegała na spotkanie. Piotr z braku czasu chciał ją spławić, ale w końcu się zgodził. Dorota powiedziała mu coś bardzo istotnego. Miała sen, który powtórzył się trzykrotnie 

Biegłeś przez las, drzewa w tym lesie nie były liściaste, ale iglaste, można nawet powiedzieć, że były to wysokie krzaki z ostrymi kolcami. Goniły cię dwie istoty, małe, ciemne i zakapturzone, chciały cię dogonić, ale jakby nie mogły. Kiedy się zbliżały… nagle ich ruchy się spowolniały. Biegłeś w kierunku wielkiej kuli światła, która gdzieś w oddali przez te drzewa się przebijała, biegłeś szybko głośno krzycząc; poczekajcie na mnie. !!! Tak się darłeś, że mnie obudziłeś. Miałam takie wrażenie, że nie uciekałeś przed mrocznymi istotami, ale biegłeś rozpaczliwie do tego światła, do którego udało ci się w końcu wejść.

aaaaa

Kiedy to usłyszałam byłam naprawdę bardzo zaskoczona. Osoba trzecia, zupełnie nie wiedząca z czym mamy do czynienia, zobaczyła to doskonale. To zdumiewające. Sen Doroty przedstawia walkę duchową Piotra… jego krzyk duszy i tęsknotę za światłem, za Górą. W tym śnie mu się udało, a w realu … ?

                                                                           

Twarz spod sufitu.

10. 05. 09 r. Warszawa. 

Wczoraj Piotr miał drobny zabieg chirurgiczny, usuwał narośl, a wieczorem miał ciekawe … spotkanie.

Jest już wieczór, leżałem w łóżku w pełnej ciszy wpatrując się w sufit. Potrzebowałem ciszy i spokoju, bo po zabiegu byłem trochę osłabiony. Nagle widzę nad sobą ze zdziwieniem, że powietrze zaczęło rzednąć i gęstnieć na przemian. Powoli zaczęła się z tego powietrza kształtować twarz, która z czasem nabrała bardzo wyraźnych rysów.

mgła

Wielka na 2 metry twarz zawisła pod sufitem. Gapiłem się na to nie ruszając się. To była twarz mężczyzny, jego oczy lekko przymknięte wpatrywały się we mnie spokojnie, ale przenikliwie. Gapiliśmy się tak na siebie bez słów, bo mnie zatkało z wrażenia i bałem się cokolwiek zrobić. Twarz nic nie mówiła, nie otwierała ust, ale usłyszałem wyraźne słowa w swojej głowie.

  • Obserwujemy cię. Zapisujemy twoje uczynki. Zawarcie przymierza było tylko początkiem nowego życia, prowadzonego przez świętego Pawła. Znaki, jakie dostajesz na ciele to wszystkie twoje wybryki i świadectwo tego, że jesteśmy.

Nie wiem kiedy zwróciłem ku tej twarzy swoje dłonie. Poczułem od niej silną energię i silne mrowienie. Zaraz potem poczułem na dłoniach niewidzialne kule energetyczne. Miałem wrażenie, że dzięki nim mogę władać wielką siłą, mogę wyrządzić wiele dobrego, ale i złego. Z chwilą, kiedy o tym pomyślałem, kule zniknęły, tak jakby dano mi do zrozumienia, że nie jestem na to gotowy.

p. s. Święty Paweł ??? Taaaa, dlaczego mnie to nawet nie dziwi ? 



22. 06. 09 r.  Szczecin. 

Przeczytałam w nr 7 „Nieznanego Świata” artykuł dot. wspólnych modlitw benedyktynów i tybetańskich mnichów. Znalazłam w nim odpowiedź na jedno z moich pytań, czy można być naprawdę uduchowionym prowadząc biznes, czy jedno nie wyklucza drugiego. Zawsze mnie to zastanawiało. Rozmawiamy i widzimy anioły, demony, a jednocześnie pracujemy i płacimy podatki. Prowadzenie biznesu wymaga czasami brutalnych decyzji, które mogą innych ranić. Trudno doskonalić się i „być świętym” kiedy trzeba zarabiać na ZUS…. A tu proszę…

Jeśli w pełni świadomie przeniesiemy w te dziedzinę normy moralne, kiedy potraktujemy biznes jak twórczość, wyraz miłości do świata i ludzi, wówczas będziemy nie tylko zarabiali, ale potroszę zmienimy ten brutalny świat”.

Wczoraj Piotr miał bardzo ciekawy sen.

Płynęliśmy razem łodzią, Piotr wiosłował, a je patrzyłam na gwiazdy na niebie i szukałam znaków, by go dobrze tą łodzią pokierować. Płynęliśmy wartkim nurtem rzeki i dotarliśmy do bardzo niebezpiecznego miejsca, które się gwałtownie zwężało i otoczone było skałami. W pewnej chwili wychylam się niebezpiecznie i wypadam z łodzi.

Nie wiedziałam do końca, jak zinterpretować ten sen, ale w tym samym numerze NŚ przeczytałam co znaczy właśnie „łódź„. To świadomość, którą mamy w ciągu naszego życia.

Wtedy zrozumiałam. Razem przechodzimy przez to wszystko mając pełną świadomość co się dzieje. Pomagam mu odczytywać znaki i dzięki temu ciągle płyniemy. Nadchodzi jednak czas najtrudniejszy dla Piotra, bo w tym śnie zostaje sam i sam będzie musiał podejmować decyzję.



14. 09. 09 r.  Warszawa.

Idę wąską ścieżka, dookoła ciemność, tylko z góry widzę strumień światła, który oświetla mi drogę i prowadzi. Czuję jednocześnie, że wokół mnie krążą gacki, ale nie chcą lub też boją się mnie zaatakować. Wiem, że właśnie to światło ochrania mnie przed atakiem, ale w pewnej chwili światło gaśnie. Nastaje ciemność i nic nie widzę. Gacki rzucają się natychmiast na mnie, rozszarpują moje ciało, gryzą, ja to wszystko czuję. Nagle budzi się we mnie wielka siła i wybucha, zostawiam moje zniszczone ciało i unoszę się do góry jako biała postać, odchodzę do Nieba.



16 .09. 09 r. Szczecin.

Dzisiaj miałam kolejny sen o potężnej wodzie, która zalewa miasto. Zanotowałam to w końcu, bo to chyba nie przypadek. Kilka snów o wielkiej wodzie w ciągu 2 tygodni? 

Znowu jestem na dachu wieżowca i wszystko obserwuję z góry. Widzę, jak woda zalewa miasto szybko i dochodzi prawie do ostatniego piętra mojego wieżowca, ale mimo to czuję się bezpiecznie.

Sny z wodą powtarzają się ostatnio regularnie. Hmmm, ciekawe co się zdarzy ?

Dziwna Katarzyna.

11. 03. 09 r.  Warszawa. 

Dzieją się ciekawe rzeczy.

Od kwietnia 2008 w firmie Piotra pracuje nowa osoba. Katarzyna pochodzi ze Szczecina i od 2 lat telefonicznie „molestowała” Piotra, by ją zatrudnił. Zrobił to w końcu, ponieważ jej kwalifikacje mogły się w firmie okazać bardzo pomocne (zna b. dobrze 2 języki obce). Już pierwszego dnia wyznała w prywatnej rozmowie, że coś pchało ją do niego i nie pozwalało przestać o nim myśleć. Oczywiście wydawało się jej, że zakochała się w Piotrze, ale podświadomie czułam, że chodzi tu o zupełnie coś innego.

Zauważyłam ostatnio, że Piotr przyciąga do siebie dziwnych ludzi, ludzi do „naprawy”, ludzi słabych, zagubionych, w jakimś sensie popapranych. Katarzyna jest jedną z nich, kilka razy usuwała ciążę, nie miała szacunku ani do siebie, ani do innych, kompletnie jej się nie układało. A z drugiej strony była bardzo cwana, wykorzystywała ludzi i ich słabości.

Poza tym powiedzieć o Katarzynie, że jest dziwna to mało powiedzieć. Ma czasami przebłyski jasnowidzenia i potrafi ocenić, kto kiedyś był w poprzednim życiu lub trafnie ocenić charakter człowieka. O wspólniczce Piotra powiedziała pewnego dnia;

  • No co ty, nie wiesz, kto to jest? To diabeł. 

Piotr zaczął jej uświadamia co znaczy wiara, BÓG, miłość, czystość (robi to z każdym pracownikiem, którego bierze pod swoje skrzydła). Pod wpływem jego słów zaczęła się modlić, chodzić do kościoła i próbować się zmieniać. Nie wiem na ile było w tym szczerości, a na ile jej cwaniactwa… i może dlatego gacek przyszedł do niej tak szybko?

Zaledwie po 2 miesiącach pracy u Piotra standardowo zaczęło się od nocnych pobudek o trzeciej w nocy, koszmarnych snów, czarnych istot, które pojawiały się w jej pokoju. Któregoś dnia wparowała do biura Piotra i zaczęła opowiadać co się właśnie wydarzyło w nocy.

Usłyszała głos mężczyzny, który kazał jej wstać z łóżka i otworzyć drzwi. Zanim to zrobiła zobaczyła w pokoju wielką zakapturzoną postać, która nie miała twarzy. Była to przerażająca postać ok. 3 metrów wysokości. Wydawało się jej, że śni, ale usłyszała prawdziwy dzwonek do drzwi wejściowych. Kiedy je otworzyła, nikogo tam nie było.

Dodatkowo babcia Katarzyny, która w Szczecinie schorowana leżała w łóżku, odczuwa obecność gacka niemal fizycznie. Według słów Kaśki staruszka nabrała nieludzkiej siły, mówiła dziwnym głosem, okaleczała swoje ciało drapiąc skórę paznokciami, wyzywała wulgaryzmami wszystkich domowników.

  • Ona należy do mnie – warknęła kiedyś nie swoim głosem. icon_exclaim - Kopia icon_question - Kopia

Moim zdaniem dostała typowe objawy opętania. Relacja Katarzyny trochę nas przestraszyła. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że gacek może atakować obcych ludzi z naszego otoczenia. Tak więc mieliśmy przed sobą zupełnie nową i nieoczkowaną sytuację; dwie osoby były nękane przez Czarnego w dwóch miastach jednocześnie. Nie czułam, żeby to była nasza wina. Moim zdaniem gacek znalazł odpowiednią ofiarę, grząski grunt, w który mógłby się wbić. Daliśmy Kaśce wskazówki co ma robić, przyjęła je ze zdziwieniem o nic nie pytając.

Kilka dni temu dowiadujemy się od Katarzyny, że babcia zmarła, ale zdążyła powiedzieć coś bardzo ważnego;

  • Nie martw się Kasiu, ja to biorę na siebie. icon_question - Kopia icon_exclaim - Kopia

Nie wiem, czy Katarzyna zdawała sobie sprawę z czym miała do czynienia. Na razie zaczyna się Piotrowi uważnie przyglądać.



29. 04. 09 r. Warszawa.

Niedawno Piotr miał urodziny. Dostał wiele życzeń oraz niepodpisaną, ręcznie !!! zrobioną kartkę;

Obyś znalazł, to czego szukasz. Nie zasypiaj”.

Hmmm ktoś coś wie ?…. ale kto?

Od kilku dni Piotr jest chory, siedzi sam w Warszawie, bo nie mogłam do niego dojechać. Wczoraj otrzymał przekaz;

  • Bądź przygotowany, twój przewodnik już jest i czeka.
  • Widzimy twoje światło, niedługo zobaczysz nasze.

p. s. … o co Im chodzi?

Córka ma przeczucie, że coś się stanie z Piotrem, płacze po kątach i nie da się z nią rozmawiać. Piotr też jest nieznośny, wkurzająco złośliwy, trudno to wytrzymać. Nie rozumiem co się dzieje. Z jednej strony ma przekazy z Góry, z drugiej takie zachowanie? Chyba znowu jest atakowany.  Widzę, że im bardziej jest bliżej Góry tym bardziej jest atakowany. 


Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Zagrożenie życia.

  1. 01. 09 r. Szczecin.

Na święta mieliśmy jak zwykle zjazd rodzinny. Lubię to, bo rodzina nieliczna (11 osób) a i atmosfera mimo wielu różnic w poglądach i światopoglądach wesoła. Nikt nie zauważył, ale w pewnej chwili Piotr wyszedł z z pokoju i szybko pobiegł do łazienki. Czując, że dzieje się coś niedobrego pobiegłam za nim.

Okazało się, że zaczął się dusić, bo coś wpadło mu do tchawicy. Nie był nawet w stanie mi tego wytłumaczyć tylko zorientowałam się po tym jak się zachowywał. Nie spanikowałam, ale mocnym ciosem uderzyłam go w plecy, zrobiłam to zupełnie odruchowo. Wypadł mu z gardła kawałek kurczaka. Piotr leżał na podłodze przez jakąś chwilę, gdyż nie mógł się ruszyć i łapał łapczywie powietrze. Patrząc na niego wiedziałam już, że gdybym nie pobiegła za nim to by się udusił. Wróciliśmy do gości po kilkunastu minutach. Nikt nawet się nie zorientował, że nas nie było. Słowa AIDY wróciły do mnie jak bumerang; gacki będą chciały Piotra zabić.

Wczoraj bardzo się pokłóciłam z Piotrem. Do tego stopnia, że trzasnęłam drzwiami i na Nowy Rok przeniosłam się do mamy. Miałam go po prostu dosyć i chciałam być sama. U mamy poszłam wziąć prysznic. Bardzo to lubię, kiedy czuję ciepłą wodę spływającą mi po głowie potrafię tak „leżakować” nawet godzinę. Siedziałam w łazience już jakiś czas, ale raptem zaczęła lecieć bardzo zimna woda, zupełnie bez powodu. Sprawdziłam gaz, palił się normalnie, zaczęłam kręcić kurkami, ale zimna woda leciała nadal. Nic się nie dało zrobić. Ok, trudno pomyślałam, byłam bardzo rozczarowana.

Wychodząc spod prysznica zauważyłam, że moja prawa ręka wygięła się nienaturalnie do tyłu i nie mam nad nią żadnej kontroli. Zdziwiło mnie to. Drugie co zauważyłam, to że moja głowa zaczęła się kurczyć, tak jakby ktoś wziął ją w dłonie i zaczął ściskać. „Dziwne” pomyślałam. Lewą sprawną ręką wzięłam ręcznik i otworzyłam drzwi. Poczułam powiew świeżego powietrza. Zrobiłam parę kroków i padłam na podłogę nieprzytomna. Pierwszy raz w życiu autentycznie zemdlałam. 

Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam nad sobą totalnie przerażoną mamę. Czułam się fizycznie okropnie. Pół godziny później zaczęło mną trząść, a kilka godzin później zaczęłam strasznie wymiotować. Trwało to kilka godzin. Okazało się, że zatrułam się tlenkiem węgla. Rodzice chcieli zawołać pogotowie, ale ich powstrzymałam. Zadzwonili po Piotra i przyjechał przerażony.

Gdybym nie wyszła w porę, nie żyłabym już. Gdyby nie zaczęła lecieć zimna woda… nie żyłabym już. Gdyby ktoś nie zakręcił kurka z gorącą wodą … nie żyłabym już.

  • Gdyby twój Grubas nie zafundował tobie zimnego prysznica nie dałabyś rady – powiedział Piotr.
  • O przepraszam, nie żaden Grubas, należy Mu się chyba jakiś szacunek po tym wszystkim, prawda?

Ja i Piotr otrzymaliśmy ostrzeżenie. Jednak w przeciwieństwie do Piotra AIDA nic nie mówiła o zagrożeniu akurat mojego życia. Z tego wynika, że nigdy nie można być niczego pewnym. AIDA nie musi wcale widzieć wszystkiego. Nikt nie musi.

To doświadczenie nauczyło mnie czegoś jeszcze. Nie rozstawać się w kłótni.

Zaskakujący październik.

25. 09. 08 r.  Warszawa. 

Na mszy Piotr dostał informację (przekaz), że ma czas do października !? Co może się zdarzyć? Zamiast strachu ogarnęło mnie dziwne uczucie i dziwny spokój.



20. 10. 08 r.  Warszawa.

A jednak październik. Stało się. Umarła właścicielka mieszkania,  u której Piotr wynajmował  pokój. Zahaczyła nogą o jakiś pręt, a ponieważ tego nie czuła, bo miała nogi sparaliżowane nie zauważyła, że zaczęła krwawić. Kiedy się zorientowała ostatkiem sił zadzwoniła na pogotowie, ale nie miała już sił, by otworzyć im drzwi. Pogotowie zadzwoniło po policję i ta wyważyła drzwi. Zawieźli ją do szpitala, tam wdało się zakażenie i nie było już szans na jej odratowanie. Jednym słowem tak miało się stać. Wszystko rozegrało się bardzo szybko, zupełnie niespodziewanie. Ciekawe…. kilka tygodni temu mówiła, że niedługo umrze. Przeczucie? 

Piotr jest przygnębiony, bo nie spodziewał się akurat takiego wydarzenia. Mieszkał z nią 13 lat i przez te wszystkie lata stała się kimś z rodziny. Mimo, że była na wózku inwalidzkim opiekowała się Piotrem, sprzątała, gotowała, pilnowała jego spraw i na pewno wiedziała co się dzieje w nocami. Kiedyś powiedziała;

  • Piotr, kiedy ty się stąd wyniesiesz, powieszę na ścianie budynku tablicę pamiątkową.


10. 11. 08 r.  Warszawa.

Po śmierci Krysi Piotr w mieszkaniu został sam. Ponieważ lokal należał do gminy obawiał się, że będzie musiał go szybko opuścić. Okazało się jednak, że brat zmarłej jest uprawniony do dysponowania tym mieszkaniem i było mu na rękę, by Piotr w nim został i nadal płacił za rachunki. Sytuacja pasowała każdej ze stron, chociaż naprawdę nie wiem, czy nie lepiej byłoby wyprowadzić się stamtąd i porzucić na dobre te „okno do innego wszechświata”. Samo mieszkanie zaczyna wyglądać niemal jak kościół.  Pełno w nim świętych obrazków, nawet ksiądz przychodzący po kolędzie musiał się nieźle zdziwić. Co ciekawe te obrazki znajdujemy w różnych miejscach, leżą na ziemi, na samochodzie itd. Nie mamy serca tego wyrzucić do kosza i zbieramy je od kilku lat.

2222



05. 12. 08 r.  Warszawa.

Piotr opisał mi wizję, którą miał w 3 częściach w odstępie kilku tygodni.

Trzy miesiące temu miałem sen. W czarnym kosmosie płyną kamienie, na jednym z nich jestem ja, moja wspólniczka i gacek. Oni oboje stoją przede mną, a ja bronię się przed nimi rozkładając ręce i rzucając w nich kule energii. Odpycham ich tą energią i to mi pomogło się od nich uwolnić. Celowo przesuwam się do tyłu tego kamienia i spadam w przepaść.

Spadając wiem, że właśnie straciłem grunt pod nogami i mogę zginąć, ale w pewnym momencie ktoś podaje mi kolejny wielki kamień, który płynie w powietrzu. Chwytam go rękoma i mogę w ten sposób wisieć bezpiecznie w powietrzu. Te kamienie przesuwają się nadal.

Powiedziałem wspólniczce kilka dni później w firmie;

  • Wiesz, że już nie jesteśmy na jednym kamieniu ?

  • Co… podali ci rękę… co ?

Znowu to samo, skąd ona mogła to wiedzieć ?

Miesiąc później ten sen miał dalszy ciąg. Wisiałem dalej w powietrzu, ale podpłynął pod moje nogi kolejny kamień, na którym znajdowała się ławeczka. Stanąłem na kamieniu pewnie, ale nie chciałem usiąść na ławeczce. Płynęliśmy przez jakiś czas aż dobiliśmy do kolejnego kamienia, który okazał się stałym lądem.

Wczoraj miałem trzecią część tego snu. Jestem na stałym lądzie, wchodzę do białej, świetlistej sali, przechodzę przez nią spokojnie i na końcu znajduję wąski pas mgły, tracę widoczność. W tej mgle poruszałem się po omacku. Spojrzałem w dół i zobaczyłem podłogę ze szkła, przez którą mogłem zobaczyć pod nogami cały wszechświat. Z tej mgły wyłania się powoli gigantyczna głowa z alabastru, głowa w hełmie, ta głowa była oparta o coś, miała zamknięte oczy, jakby spała. Zrozumiałem, że to moja dusza, że to ja. Dopóki żyję tutaj na ziemi, „on” tam będzie spał.

11111



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Bóg Rolnik ?

20. 04. 08 r. Warszawa.  

Wczoraj role się odwróciły. To Piotr wezwał gacka do siebie, co stanowiło być może głupotę stulecia !!!  Nie trzeba było długo na niego czekać. Pojawił się jako starzec i udawał, że nie ma siły. Udawał, że kuleje i jest bezbronny, chce w ten sposób chyba wzbudzić litość, albo zmylić naszą czujność. Stawiam raczej na to drugie.

  • Wezwałem cię, bo chcę ci powiedzieć, że nigdy nie stanę po twojej stronie.

Starzec po tych słowach skurczył się i rozpłynął. Nie wierzę, że odszedł na zawsze.



28. 04. 08 r. Warszawa.

Oczywiście nie odszedł, ale Piotr przynajmniej przez kilka dni mógł spać spokojnie. Za to zaczęły się nękania w ciągu dnia. Właściwie nie wiem co jest gorsze, czy nocne ataki, czy te za dnia. Staram się go podtrzymywać na duchu i rozmawiamy co pół godziny przez telefon.

Piotr powiedział, że gacek próbuje go skłonić do samookaleczenia i nienawiści do ludzi. Pracownicy w firmie chowają się po kątach i starają mu się nie rzucać w oczy. Piotr nie jest w stanie skupić się na pracy, choć od 4 miesięcy obroty w firmie sukcesywnie spadają. Dodatkowo jego wspólniczka jest w dziwnym letargu i depresji. W ogóle ze sobą nie rozmawiają i napięcie sięga zenitu. Piotr czuje się obecnie osaczony, czasami łapie się za głowę myśląc, że wariuje.

Miałam sen. Leciałam samolotem, który o mało co zderzył się z innym samolotem w powietrzu. Udało mi się jednak wylądować bezpiecznie. Nie lubię snów z samolotami, gdyż zawsze miałam jakieś potem problemy w życiu. Z kolei Piotr miał wizję, że gacek chce mnie zaatakować. Jednym słowem muszę uważać.



20. 09. 08 r.   Warszawa.

Wizja.

  • Jedziemy samochodem polną drogą, prowadzi kierowca z czarnymi wąsami ubrany na niebiesko, auto zatrzymuje się, bo drogę zatarasował inny samochód, czerwony. Spojrzałem w bok i zauważyłem na polu 2 mężczyzn, jeden starszy, siwy, miał brodę, białą koszulę do kostek i był na bosaka. Drugi znacznie młodszy ubrany podobnie. Pracowali na polu, coś tam kopali i itd. Nie zauważyli, że czerwone auto wyjechało i zagrodziło nam drogę, byli tak zapracowani, że nie zwracali na nas uwagi. Wyszedłem z auta wkurzony i powiedziałem do starszego mężczyzny machając ręką;
  • Zabieraj mi to auto w cholerę, widzisz, że chcę dalej jechać !

  • Wtedy ten mężczyzna spojrzał na mnie takim wzrokiem, że od razu zrobiłem się mały i w sekundę wiedziałem do kogo ja to mówiłem. Cofnąłem się do swojego samochodu i siedziałem cicho, schyliłem głowę, miałem czekać.

aaa



22. 09. 08 r.  Warszawa.

Zadzwonił do mnie Piotr.

  • Obudziłem się rano i poczułem pieczenie w ustach, sprawdziłem w lustrze i zobaczyłem wypalony znak po wewnętrznej stronie wargi, nie mam pojęcia skąd się tam wziął. Ale to nie wszystko, monitor się włączył sam i kiedy chciałem go wyłączyć zobaczyłem na monitorze kaszkę i parę czerwonych oczu pośrodku… fajnie co?

aaaaaaaa

Wcale nie fajnie.


Anneliese Michel.

31. 03. 08 r. Warszawa.

Kilka dni temu w TVP emitowano film dokumentalny dot. egzorcyzmów „Emilii Rose”, a właściwie Anneliese Michel. Zrobił na mnie wielkie wrażenie, może większe niż sam film „Egzorcyzmy Emilii Rose”, który obejrzałam z Piotrem w kinie.

Film dokumentalny został nakręcony przez przez polskich księży. Udostępniono w nim archiwalne nagrania z przeprowadzonych egzorcyzmów, można było wyraźnie usłyszeć głosy demonów, ich wrzaski i rozmowy. Według watykańskiego egzorcysty, kiedy ludziom ujawniają się demony, wtedy zło właściwie przegrywa. Ich wielką wygraną i władzą nad ludźmi jest fakt, że nikt ich nie widzi i dzięki temu nikt nie wierzy, że istnieją. Kiedy stają się widzialni, wyczuwalni, człowiek zmienia swoją świadomość. Zaczyna wierzyć, a kiedy wierzy w istnienie diabła, zaczyna wierzyć w Boga….

Ten film każdy powinien obejrzeć. Jestem pewna, że tylko nieliczni byliby w stanie go zrozumieć. Współczuje tym wszystkim, którzy stracili wiarę i tym, którzy są zbyt „trzeźwi”, by otworzyć swój umysł i swoje serce. Współczuję Annelisse, rozumiem jej ból i absolutnie podziwiam.

W amerykańskim filmie „Egzorcyzmy Emilii Rose” dowiedzieliśmy czegoś ważnego. Wiemy już dlaczego demony przychodzą o 3.00 w nocy. Jest to w opozycji do 15.00 w południe, czyli godziny śmierci Chrystusa. A więc nasze nocne pobudki o 3.00 to wcale nie przypadek.

Od chwili, kiedy Piotr dowiedział się, że Jezus umarł o 15.00, zaczął się o tej godzinie modlić, nieważnie gdzie był, czy w pracy, czy w sklepie. Wystarczyło mu 5 minut.



02. 04. 08 r. Warszawa.     

Wizja. Wszystko dzieje się w powietrzu, w pustej przestrzeni. Jedna wyspa, na której stoją demony odpływa. Piotr pozostaje w próżni i wisi nie wiadomo na czym. Wydaje się, że zaraz spadnie, ale po chwili pod jego stopy podpływa zalana słońcem wyspa z ławeczką. Stawia swoje stopy na trawie i siada na ławeczce.

konceptualna-wizerunek-wyspa-w-powietrzu-55660656

Uczę się ciągle jak rozszyfrowywać wizje, ponieważ są pełne symboliki i mają swój kod nie jest to takie łatwe. W tym przypadku myślę, że cokolwiek będzie się działo złego, Piotr zawsze dostanie pomoc z Góry.



04. 04. 08 r. Szczecin. 

Ostatnio Piotr jest bardzo dręczony nie tylko nocami, ale także w ciągu dnia. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo. On nie chce mi nic mówić, ale zauważyłam, że dzieje się coś złego. Kiedy przyjechał do Szczecina był przygnębiony, zmęczony, blady i postarzał się o kilka lat w ciągu zaledwie kilku dni. Przyjechał w piątek i nie chciał nic mówić. Położył mi tylko głowę na kolanach i tak leżał przez pól godziny. Gładziłam jego głowę w milczeniu. Dopiero jak się uspokoił opowiedział co się stało.

Kilka dni temu przyszedł do mnie gacek pod postacią nagiej karykaturalny kobiety. Leżałem w łóżku i zostałem sparaliżowany. Nie mogłem ruszyć ani ręką ani nogą, głową… absolutnie nic. Kobieta miała rude włosy, podeszła do mojego łóżka, a pod jej skórą widziałem białe robale przemieszczające się wzdłuż ciała. Nachyliła się nade mną, a wtedy poczułem jej smród, prawie się udusiłem. Próbowałem się bronić przed nią, ale byłem obezwładniony. Wtedy zacząłem głośno się modlić, chyba krzyczałem. Ona rozpłynęła się. Byłem wykończony.

Opowiadając to płakał, a ja razem z nim, bo czuję bezsilność. Już nie wiem, jak z tym dalej walczyć. Co się wydarzy nie da się przewidzieć. Nigdy nie wiem, czy nadchodzącą noc będzie spokojna, czy nie. Piotr ciągle śpi z zapaloną lampką… , ale przecież nie jest to wyjście.

Z drugiej strony znowu budzi się we mnie sprzeciw, bunt, że nie możemy się tak po prostu poddać, tym bardziej, że mamy niesamowitą pomoc z Góry. Przypomniałam sobie wizje z ławeczką na wyspie…

W każdej wojnie jeśli chce się pokonać przeciwnika, trzeba go dobrze poznać. Postanowiłam to zrobić.

Na drugi dzień znalazłam w internecie www.katolik.pl wywiad z włoskim egzorcystą Gabriele Amorth, bardzo zresztą ciekawy. Według niego szatan też cierpi, bo nie ma możliwości powrotu. Stąd jego nienawiść i zło. Śmieszne… czytając te słowa zrobiło mi się go nawet żal…  A kiedy zrobiło mi się go żal, od razu przypomniałam sobie słowa, które Piotr usłyszał niedawno od Homiela, że w walce z szatanem musi być jednoznacznie zdecydowany;

  • Piekło jest pełne niezdecydowanych – powiedział.
  • Niedługo otrzymasz wielką siłę, bądź cierpliwy.

A więc nie żal, ale bezpardonowa walka. Nie jest to takie proste, myślę… patrząc na wycieńczonego Piotra.

Kluczem do sukcesu w walce jest absolutne zrozumienie i zaakceptowanie, pogodzenie się z tym, że to dzieje się naprawdę. Czytając relacje innych ludzi często spotykam się właśnie z taką postawą psychologiczną, że ludzie to odrzucają. Wolą brać lekarstwa, narkotyki, popadają w alkoholizm czy inne używki tylko po to, by zapomnieć, odepchnąć. Taka ucieczka nie jest wyjściem. Tylko postawienie sprawy jasno i rzeczowo może przynieść sukces w tej walce. Trzeba przysłowiowo po prostu chwycić byka z rogi, albo raczej kozła za rogi i przestać się bać. 

Długo dzisiaj rozmawiałam z Piotrem, prosiłam swojego anioła o pomoc, prosiłam Boga o pomoc. Mimo dręczenia (albo dzięki temu) zauważyłam u Piotra drastyczną zmianę w zachowaniu. Jak się okazuje nie tylko ja. Ludzie w jego firmie podkreślają, że emanuje pozytywną energią i sprawia, że obcy ludzie w jego otoczeniu czują się bardziej szczęśliwi i spokojniejsi. Mówią;

  • Szefie, jest pan bardziej ludzki.

Gdyby oni wszyscy wiedzieli…. 

Czytając wywiad z egzorcystą trudno nie mieć wrażenia, że nasz przypadek jest dość wyjątkowy. Trudno go jednoznacznie zaszufladkować. Ciągle mam wrażenie, że jesteśmy jedynie narzędziem w walce między Górą a Dołem.

Na przepadłe.

25. 02. 08 r. Warszawa.       

Piotr prawie codziennie chodzi do kościoła i niemal codziennie otrzymuje odGórne przekazy. Nie wiem jak to traktować. Dzisiaj na przykład usłyszał;

  • Ja w tobie, Ty we Mnie.
  • Jesteś już na przepadłe.

Nigdy nie słyszałam tego określenia. Myśleliśmy razem, że „na przepadłe” …. to coś, co przepadło, coś się nie udało… Sprawdziłam w internecie.

Na przepadłe…czyli oddanie się Chrystusowi na dobre i złe, do końca.

Czyżby ten przekaz był od samego Chrystusa?  Taaaak, chciałabyś  


15. 03. 08 r. Szczecin.

Kilka dni temu powiedziałam Piotrowi, że jestem gotowa na prowadzenie samochodu. Do tej pory, choć od 15 lat miałam prawo jazdy, to nigdy jednak nie prowadziłam. Odwiedziliśmy salon samochodowy, czysta, jasna, lśniąca podłoga i kilka aut, zero ludzi poza obsługą. Trudno przeoczyć coś, co leży na podłodze. Wchodząc niczego więc nie zauważyłam. Wychodząc przy drzwiach leżało to.

aaa

Medalion z Janem Pawłem II, a na drugiej stronie z Świętym Krzysztofem.

  • Masz ty te układy – zaśmiał się Piotr.

Mój anioł znając moje umiejętności prowadzenia samochodu tak na wszelki wypadek dał mi znać, że jest naprawdę blisko. Dał mi informacje, że będzie nade mną czuwał  Medalion urwał mi się z bloczka z kluczami, ale znowu go znalazłam na ulicy. No i tak sobie jeździmy …razem. 

Kiedy Piotr wspomniał o moim Grubasku przypomniałam sobie jeszcze jedno ważne wydarzenie. Jakiś czas po tym, jak zobaczyłam swojego anioła, przeżyłam coś, co potwierdziło, że to nie był wymysł mojej wyobraźni, czy podświadomości.

Poszłam do fryzjera. Piotr przyjechał po mnie i zaparkował tuż przy wielkiej witrynie zakładu fryzjerskiego. Znudzony mógł mnie obserwować nie wychodząc z auta. Kiedy po wszystkim wyszłam do niego, pierwsze co zwróciło moją uwagę, to jego lekko zszokowana mina.  Myślałam, że tak źle wyglądam… ale to nie było to.

  • Koło ciebie stał bardzo wysoki facet, biały i gruby, odwrócił się do mnie i kiwnął mi głową i potem zniknął ! – powiedział ciągle zszokowany. W sumie do dzisiaj widział go jeszcze trzykrotnie. Teraz, kiedy mam jakiś problem Piotr często mówi;
  • Idź do swojego Grubasa, niech On ci pomoże.

Zazdrosny ? 

Zastanawia mnie coś jeszcze… Piotr widzi coraz więcej tego, czego nikt nie widzi. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Może jego ciągłe modlitwy uruchomiły jakieś nadnaturalne możliwości? Widzę to, widzę tamto… to jest dla niego tak oczywiste i normalne.

Niedawno siedzieliśmy przy stole jedząc obiad, w pewnej chwili z kotletem na widelcu mówi do mnie

  • Schyl się… szybko !
  • Co?
  • No schyl się do cholery ! Ptak leci, zaraz cię uderzy !

Schyliłam się automatycznie.

  • Ty tak poważnie ? – spytałam po chwili.
  • Nie widziałaś !!! – spytał zdziwiony.
  • Oczywiście, że nie.

Piotr nie rozumie, że ja nie widzę, a ja nie rozumiem jak on może widzieć. Słyszy, widzi… Co jeszcze ?



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.