02. 09. 05 r. Szczecin.
Byłam tak zaabsorbowana tym co się dzieje z Piotrem, że nie zauważyłam co się dzieje z moją córką. To był wielki błąd.
Dzisiaj niespodziewanie przyszła do mnie do biura, choć powinna być w szkole. Kiedy ją zobaczyłam, to w pierwszym momencie pomyślałam, że ją zgwałcono, tak koszmarnie wyglądała. Cała roztrzęsiona, makijaż rozlany na policzkach, zapłakana i w depresji, była w strasznym stanie. No … zatkało mnie zupełnie.
Pytam się o co chodzi, a ona w płaczu mówi, że właśnie chciała się zabić, bo coś ciągle do tego ją zmusza, że była nad rzeką, ale usłyszała głos, który nakazał jej iść do mnie. Powiedziała, że nie może spać, że ma koszmary, jakieś nocne wizyty .
Najgorsze, że dzień wcześniej przyłożyła do skroni broń i strzeliła, ale broń nie wypaliła !!! (p. s. mieliśmy pozwolenie na broń w domu ze względu na prowadzony biznes). Nogi mi się ugięły i wyć mi się chciało.
- Byłam tym przerażona. Ten sk….n zaatakował moją córkę!!!
Od dzisiaj córka śpi ze mną, zaczynamy modlitwy i rozmowy, żadnych tajemnic i żadnych między nami niedomówień, a wszytko dojdzie do normy. Musi wiedzieć co się dzieje.
04. 09. 05 r. Szczecin.
Piotr był u ks. Skwarczyńskiego. Ksiądz czekał na niego i miał już przygotowane notatki z pierwszej wizyty. Widać było, że prowadzi swój własny dziennik. Piotr wyspowiadał się mu z wszystkiego, przyjął komunię;
- Obmywam cię krwią Chrystusa z krzyża jego, odpuszczam ci winy w Jego imieniu – powiedział.
Poświęcił Piotrowi w sumie 3 godziny, wypytywał o początki i znaki, które stale otrzymuje. Pytał też o rzeczy bardzo prywatne.
Skwarczyński bardzo dobitnie powiedział, że nie można wierzyć gackowi, on nieustannie kłamie. Znaki na ręku są tylko po to, by omamić i ogłupić. Wielu ludzi nie ma tej świadomości, a Piotr przyszedł do zakonnika sam, z własnej woli i to sygnał, że ma szanse się z tego wyzwolić. Po egzorcyzmach ma teraz konto zerowe i zaczyna od zera. Nakazał przez 9 dni codziennie prosić Boga o to, jaki „krzyż” ma nosić danego dnia, bo musi zapłacić za swoje grzechy.
Na koniec powiedział coś, co wiele by wyjaśniało. Dopuszczono diabła do niego, tzn., że jego przypadek to tzw. dopust boży. Widocznie gdzieś tam na Górze stwierdzono patrząc na Piotra, że tylko w ten sposób, ten akurat człowiek może się nawrócić. …. i myślę, że być może rzeczywiście to najlepsza z możliwych dróg.
Nie widzę krótszej drogi do Boga jak ta, by doznać namacalnie działania Złego. Człowiek ma to chyba w swoim DNA, by szukać Boga, kiedy diabeł puka do drzwi.
p.s. Skwarczyński sądzi, że nastąpi jakiś kataklizm. Uważa, że Piotr tak, jak i on, mają misję do spełnienia.
05. 09. 05 r. Warszawa.
Zadzwonił do mnie Piotr;
- O drugiej w nocy obudziłem się nagle, bo poczułem Złego. Wiedziałem, że nie jestem sam. Było to tak mocne, że uklęknąłem na środku pokoju i zacząłem się modlić. Wiedziałem, że jest ich kilku, może siedmiu. Chodzili wokół mnie i trzymali ręce na mojej głowie, trzęsło mną, ale się modliłem dalej. To nie było nic dobrego. Wtedy zacząłem wzywać Archanioła Michała, bo nie dawałem rady. Czułem ich energię, płynące od nich zagrożenie. Trwało to z pół godziny, po tym byłem kompletnie wykończony.
A 13th-century Byzantine icon from Saint Catherine’s Monastery www.en.wikipedia.org/wiki/Michael_(archangel)
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.