30. 08. 05 r. Warszawa.
Za kilka dni Piotr znowu jedzie do egzorcysty Adama Skwarczyńskiego. Jest tak źle, że znowu potrzebuje pomocy. Wczoraj wieczorem kładąc się spać znowu usłyszał głos spod sufitu;
- Ty w Nas, My w tobie.
Czy chodzi o przyjęcie komunii? I czy to ma jakiś związek z moją rozmową z AIDĄ?
Piotr mówi, że słyszał głos i wzrusza ramionami, a ja coraz częściej się zastanawiam jak to jest możliwe, że kogoś w ogóle słyszy. Piotr znowu wzrusza ramionami i mówi, że ma tak od zawsze. Jako mały dzieciak kiedyś grał w kapsle i usłyszał wtedy;
- Zagrajmy razem.
Zamiast drzeć się w wniebogłosy ze strachu powiedział,
- To ja prawą, a ty lewą ręką.
… i tak się zaczęło. Małe dzieci mają to do siebie, że są prostolinijne i przyjmują wszystko naturalnie. Opowiadając mi o tym zaczął się uśmiechać, widocznie były to przyjemne wspomnienia.
Ja tak się dziwię, że Piotr słyszy …. a sama przecież to przeżyłam na własnej skórze!!! Może powinnam się w końcu przestać dziwić?
31. 08. 05 r. Warszawa.
Kamienice w centrum Warszawy mają to do siebie, że są budowane jak tuba. Kiedy ktoś na parterze kichnie, to słyszy się go na 6 piętrze. To naprawdę wkurzające, zwłaszcza latem, kiedy niemal wszyscy mają otwarte okna. Już ja sobie wyobrażam, co ludzie muszą myśleć, kiedy Piotr w nocy o trzeciej krzyczy na głos;
- W imieniu Jezusa Chrystusa wynoś się stąd Szatanie!
Wszyscy muszą to słyszeć i wcale nie dziwi mnie teraz to, że niektórzy sąsiedzi omijają Piotra szerokim łukiem. No, może oprócz jednego… Nad nami mieszka były rewident Warszawy i doradca premiera Olszewskiego. Niedawno powiedział do Piotra;
- Od pana przychodzą do mnie dziwne czarne stwory. Ale wiem, że to nie pana wina. !!!???
Piotr uciął rozmowę w zarodku. Szkoda, może dowiedzielibyśmy się czegoś więcej o naturze Zła. To mogło by być interesujące, jak odbierają to inni ludzie.
No i właśnie wczoraj sąsiedzi z niższego piętra „odbywali” awanturę między sobą, Piotr chciał ich uciszyć i już otwierał okno, kiedy poczuł mocne pieczenie na prawej dłoni, do tego stopnia silne, że chwycił się za rękę i zgiął w pół. Dopiero po chwili odsłonił dłoń i zobaczył wypalony znak „V”.
Zadzwonił do mnie natychmiast i o tym opowiedział. Poprosiłam go, by nazajutrz zrobił zdjęcie tego znaku. Nie mieliśmy aparatu fotograficznego i jedynie co mi przyszło do głowy, by przyłożył rękę do ksero i chociaż w ten sposób uwiecznił to na zdjęciu.
01. 09. 05 r. Warszawa.
Piotr miał spotkanie biznesowe w jakiejś firmie. Zupełnie obca kobieta zwróciła uwagę na znak na jego ręku. Powiedziała nieoczekiwanie;
- O, ma Pan pocałunek diabła. Musi mu na panu bardzo zależeć. Musiał Pan go czymś wkurzyć.
Piotr był tak zaskoczony , że nawet nie zareagował. Szkoda, że nie chciał dowiedzieć się czegoś więcej. Znowu się zastanawiam, czy ma to jakiś związek z wizytą u zakonnika? Może gacek się tego przestraszył? Choć z drugiej strony, czy on się kogokolwiek boi? Mam na myśli oczywiście kogokolwiek z ludzi.