15. 05. 06 r. Szczecin.
Wczoraj miałam okropną wizję. Zbudziłam się zlana potem. Znowu go spotkałam. Pierwsze co mnie uderzyło, to myśl, że jest bardzo przystojny. Był ubrany cały na czarno, czarne spodnie, chyba golf obcisły, średnio długie włosy, czarne oczywiście. Stał w rogu pokoju, a po jego prawej i lewej stronie dwie piękne kobiety. Miały długie włosy, tyle zauważyłam, ale to on przykuł moją uwagę. Opierał się łokciem na ramieniu kobiety stojącej po jego lewej stronie. Był bardzo pewny siebie, uśmiechał się cynicznie. Nie wiem, czy otwierał usta, ale mimo to usłyszałam jego słowa;
- Chcę, żebyś poszła za mną.
Byłam tak przerażona, że uciekłam, ale uciekałam w dziwny sposób, leciałam w powietrzu. Jak tylko wypadłam z tego pokoju on zerwał się z miejsca i zaczął mnie gonić. Bardzo szybko płynęłam w powietrzu, a on za mną. Z góry widziałam ulice, budynki, ludzi i w końcu zauważyłam kościół. Wpadłam do tego kościoła i zatrzasnęłam frontowe drzwi. Podbiegłam już na nogach do ołtarza i zaczęłam się modlić.
Raptem słyszę, jak z hukiem otwiera się brama kościoła i wkracza on. Pewny siebie, cyniczny i się śmieje.
- Nie uciekniesz mi.
Nie podszedł do ołtarza, ale zatrzymał się w drzwiach.
p. s. Kilka lat później oglądałam film „Władca Pierścieni: Dwie wieże ”. Oglądając pewną scenę przeszły mnie ciarki. To w jaki sposób gacek wpadł do kościoła było identyczne z tym, co obejrzałam w tym filmie.
10. 09. 06 r. Warszawa.
Piotr miał kolejną wizytę tym razem nie o 3.00, ale o 19.00. Widać gackowi znudziło się przychodzić ciągle w nocy. Piotr najpierw usłyszał uginanie się podłogi, a potem poczuł zimną i przejmującą energię. Tym razem Piotr nie przestraszył się tylko sam do niego podszedł. Stanął przed nim i wyciągnął rękę. Jedną, jakby chciał go powstrzymać i jednocześnie drugą z odwróconą dłonią ku niebu (zrobił to bezwiednie). Po chwili całkiem bez słów gacek odszedł. Wszystko się uspokoiło.
Piotr zaczął chodzić codziennie na 7.00 rano do kościoła w centrum miasta. Siada w tylnej ławce i się modli. Najśmieszniejsze jest to, że śpiewa najgłośniej, a najbardziej fałszuje :). Rano jest niewielu ludzi (około 20) i wzbudza to ogólne zainteresowanie. Piotr zaczął się modlić w szczególny sposób, rozkłada szeroko ręce i zamyka oczy. Powiedział, że nie wie dlaczego tak robi, ale w ten sposób czuje silniejszą przepływającą energię. Zauważył, że inni ludzie zaczęli robić to samo. Księża przyglądają mu się z uwagą.
15. 09. 06 r. Warszawa.
Zadzwonił do mnie zaraz po przebudzeniu i opowiedział o nocnej wizycie.
- Obudziłem się w nocy zupełnie nagle, zauważyłem przy oknie postać w habicie z kapturem, kaptur miał wysoki czub, postać była niesamowicie chuda. Wszystko na niej wisiało jak na wieszaku, przewiązana była czymś w pasie, z 1,70. Stała bokiem do okna i nie patrzyła na mnie, ale przez okno, dlatego nie widziałem twarzy. Byłem jej całkowicie obojętny.
-
Czy jesteś diabeł ? – zapytałem w myślach.
-
Nie jestem diabeł, jestem śmierć … odpowiedział ten ktoś nie odwracając głowy i nadal patrzył przez okno.
- Kiedy to usłyszałem położyłem głowę na poduszkę i nie wiem co z nim działo się dalej. Obudził mnie lub obudziłem się tylko po to, bym go zobaczył. Mam nadzieję, że nie przyszedł po mnie.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.