Głos.

Nie pamiętam kiedy pojawił się w naszym życiu Mirek. Niewydarzony pijaczyna. Namówił Piotra na wyjazd na Ukrainę. W latach `90 dość powszechne były biznesowe wyjazdy na wschód, tam handlowano wszystkim. Oczywiście najbardziej opłacalnym biznesem był handel alkoholem i papierosami. Piotr uczepił się tej myśli stwierdzając, że może to jedyna możliwość wyjścia na prostą. Wyjechał i ta decyzja zaowocowała bardzo ciekawym wydarzeniem.

Któregoś dnia, kiedy wiózł w swoim dostawczym samochodzie kilkadziesiąt kartonów papierosów ponad normę został zatrzymany na granicy przez tzw. czarną brygadę, czyli specjalną kontrolę graniczną, która miała na celu gruntowne przeszukanie auta łącznie z jego rozpruciem, jeśli zajdzie taka potrzeba. Piotr widząc grupę kilku facetów ubranych w czarnych mundurach i kominiarkach podchodzących do jego samochodu był lekko przerażony, właściwie był pewny, że to koniec. W duchu zaczął prosić o pomoc !!! i wtedy poczuł jak ktoś kładzie rękę na jego ramieniu i mówi wyraźnie;

  • Przejdziesz.

Znowu odezwał się ten sam głos ….niewidzialnego mężczyzny, którego usłyszał kilka lat temu. Nawet się nie zdziwił. Uspokoił się i wszystko w tamtej chwili zostawił losowo. Co będzie…. to będzie.

Funkcjonariusze podeszli i spytali wprost, czy coś chowa. Jeśli się przyzna od razu, to nie będą rozbierać samochodu. Piotr spokojnie odpowiedział, że niczego nie ma. Wtedy brygada zaczęła demontować auto. Opróżnili bagażnik, sprawdzali koła, podnieśli podłogę… a tam leżało kilkadziesiąt świetnie wyglądających, równo poukładanych kartonów papierosów. !!!! Piotra zmroziło, ale czekał spokojnie dalej.

Jeden z kontrolujących popatrzył na to przez parę długich sekund i powiedział;

  • Rzeczywiście, nic tu nie ma.

Szok!!! Piotr patrzy na nich i nie wierzy własnym uszom. Chciał krzyknąć

  • Co wy… ślepi? Jak to nie ma?!

ale ugryzł się w język. Jak oni tego mogli nie widzieć. !!!!!!!! To było fizycznie niemożliwe, chyba, że oślepli na tą jedną krótką chwilę.

Po tej kontroli Piotr dochodził do siebie przez godzinę, stojąc na poboczu drogi kilka kilometrów za przejściem granicznym. Kiedy dojechał do niego Mirek, który obserwował tę sytuację z odległości kilkudziesięciu metrów spytał tylko zszokowany;

  • Jak ty to zrobiłeś?

On? To przecież nie on to zrobił…. i to jest najciekawsze. Jeszcze wtedy nie zastanawiałam się zbytnio nad tym czym był ten głos, kim była ta osoba, którą i ja i mój mąż słyszeliśmy.

Kiedy Piotr szalał na Ukrainie ja siedząc samotnie w domu i niańcząc dzieci zazwyczaj oglądałam poranne filmy, a wieczorem uczęszczałam na studia. Któregoś dnia we włoskim serialu zobaczyłam pewną scenę, która, jak się później okazało… odmieniła nasze życie. W tej scenie biznesmen dzwoni do jakiejś agencji i prosi o pomoc w doradztwie biznesowym. W tej samej chwili poczułam jakby uderzenie na wysokości serca i pomyślałam;

  • To dobry pomysł na biznes dla mnie.

Tej samej nocy przyśniła mi się nazwa mojej przyszłej firmy i co mam dalej robić. Zaczęłam realizować plan ze snu już następnego dnia. W 1993 roku otworzyłam oficjalnie swoją firmę…. tak to się zaczęło.

Wielki wyjazd na Ukrainę zakończył się wielkim rozczarowaniem. Piotr wrócił, ale właściwie bez pieniędzy. Można powiedzieć, że zaczynaliśmy od nowa. Po siedmiu latach wynajmowania mieszkania przeprowadziliśmy się z powrotem do teściów. Mają dom z 7 pokojami, więc przy naszej sytuacji finansowej było to wówczas najrozsądniejsze rozwiązanie. Pewnego dnia będąc w swoim biurze znalazłam w Gazecie Wyborczej ogłoszenie, w którym firma z Polski szukała w Szczecinie kierownika oddziału. Napisałam w imieniu Piotra CV i zmusiłam go, by pojechał na rozmowę kwalifikacyjną. Przyjęli go od razu. To było w 1994 roku. Nasza sytuacja z dnia na dzień się poprawiła. Najważniejsze, że pojawiły się regularne pieniądze, które ustabilizowały nasze życie. Poczułam wtedy wielką ulgę.

choć to była tylko cisza przed burzą.