Nie pamiętam dokładnie kiedy , ale pamiętam dokładnie jak to się zaczęło.
Któregoś dnia siedzieliśmy razem na kanapie i rozmawialiśmy o sprawach całkiem przyziemnych, kiedy nagle w zamkniętym pokoju poczuliśmy dziwny zapach, właściwie smród zgniłego jajka, jakby siarki. To było trudne do określenia, zgniłe jaja, zgniłe ryby, zapach typowy dla ścieków … wszystko naraz. Zapach wychodził z jednego miejsca. Próbując to zlokalizować „zbliżyłam się” do tego zapachu. Miałam wrażenie, że tak jak widzi się czasami słup światła, tak był to „słup smrodu”. Kierując się o metr w prawo czy w lewo, nie było już tego czuć. Ten zapach przesuwał się z jednego kąta w drugi i to było zastanawiające. Nigdy wcześniej ani później czegoś takiego nie czułam, a trwało to z kilkanaście minut.
Usiadłam z powrotem na kanapie, a wtedy poczułam na moich odsłoniętych nogach powiew bardzo zimnego powietrza, jakby muśnięcie delikatnego jedwabnego szala. To było bardzo wyraźne uczucie czegoś płynącego lekko w powietrzu. Ten „szal” przewijał się między nami jakiś czas i patrzyliśmy na to ze zdumieniem. Coś w pokoju się działo i rozmawialiśmy o tym przez chwilę, ale wzruszyliśmy tylko bezradnie ramionami.
Tej samej nocy chyba, albo kilka dni później (nie pamiętam dokładnie), o 3.00 godzinie Piotr obudził się z krzykiem. Powiedział, że gwałtownie coś weszło w jego nogę. Wydawało mi się to niedorzeczne, ale pod lewym kolanem faktycznie można było zobaczyć ogromny siniak wielkości dużej męskiej dłoni. Patrzyłam na to i próbowałam myśleć logicznie. Trudno w takim miejscu się uderzyć i to leżąc w łóżku, a jednak nie wydawało mi się to wtedy dziwne. Po prostu wzruszyłam bezradnie ramionami… znowu.
(p. s. parę lat później przeczytałam w którejś z gazet, że ciało człowieka ma kilka słabych punktów, tzw. antyczakramów, m. in. pod kolanem, przez które w człowieka może wejść negatywna siła, w artykule napisano po prostu demon).
Teraz, z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że to wydarzenie było momentem przełomowym w naszym życiu. To zmieniło wszystko.
Bardzo szybko zaczęły się dziać dziwne i zastanawiające rzeczy. Po pierwsze pobudki o 3.00 w nocy. Prawie codziennie. Wyglądało to w ten sposób, że Piotr otwierał gwałtownie oczy i siadał na łóżku. Działo się to bez jakiegoś szczególnego powodu, nie było hałasu, niczego, co mogłoby obudzić człowieka ze snu. Dodatkowo doszły do tego koszmary senne. Dziwne stwory, sny o zagrożeniu, sny powodujące strach.
Piotr szybko się zmienił. Zawsze należał do ludzi nietuzinkowych i niezależnych, jego charakterystyczną cechą jest to, że nie uznawał i nadal nie uznaje zwierzchnictwa, przez to miał wiele w życiu problemów. Ta jego niepokora doprowadziła nawet do tego, że trafił kiedyś do kompani karnej w wojsku. Nie miał przyjaciół, ale raczej samych wrogów, zwłaszcza wśród mężczyzn. Piotr to samiec alfa, nieokiełznany i nieznoszący sprzeciwu. Te cechy wzmocniły się jeszcze bardziej. Po jakimś czasie zauważyłam, że dodatkowo stał się bezwzględny, zimny, inteligentnie złośliwy, jego sarkastyczne uwagi uderzały w najczulszy punkt. Stał się cyniczny i to było okropne. Jego punktowe, stalowe oczy nie patrzyły na człowieka wprost, ale przenikały na wylot. Wszyscy z jego otoczenia, czy to z firmy, czy to z rodziny zaczęli się go dosłownie bać. Roztaczał dziwną, demoniczną wokół siebie atmosferę. Każdy kontrahent, z którym się spotykał, spuszczał ze strachu oczy. To narastało stopniowo, mniej więcej w ciągu 5-6 miesięcy od nocnego zdarzenia z siniakiem pod kolanem.
Im bardziej był „nie sobą”, tym lepiej szły interesy, do tego stopnia, że właściciel firmy postanowił awansować Piotra na dyrektora oddziału w Warszawie i zaproponował mu tam przeprowadzkę. !!! Wszystko zmieniło się w ciągu tygodnia. Piotr nawet nie pytał mnie o zdanie, tylko zdecydował natychmiast. Wtedy przypomniałam sobie moje dziwne zachowanie sprzed kilku lat i słowa dot. pracy w Warszawie, które okazały się prorocze. !? Zastanawiałam się wtedy jak to było możliwe? Czyżby to przeznaczenie?
Firma nie wynajęła mieszkania, ale jedynie pokój w dużym w mieszkaniu. Właścicielka poruszała się na wózku inwalidzkim, a podnajmując pokoje dorabiała sobie do renty. Piotrowi to nie przeszkadzało, od rana do wieczora zajmował się biznesem i wkrótce objął stanowisko dyrektora oddziału. Bardzo szybko osiągnął konkretne, wymierne efekty. Kontrahenci decydowali się na jego warunki właściwie nie negocjując, spuszczali jedynie wzrok, bojąc się patrzyć w jego oczy. Na kilkadziesiąt przetargów wygrywał je wszystkie, a przecież normalnie nie jest to możliwe. Nic nie stanowiło dla niego bariery, ani ludzie, ani problemy, czego się dotknął… były z tego pieniądze. Po latach posuchy pod względem finansowym był to bardzo dobry okres dla naszej rodziny.
Pewnego dnia jedna z pracownic, rozmawiając z Piotrem w pewnej chwili zrobiła się czerwona i zaczęła ciężko oddychać. W końcu klęknęła przed nim i krzyknęła;
- Witaj mistrzu, nareszcie jesteś! – …i zemdlała. !!!!!!!!????????
W firmie zapanowała kompletna konsternacja, zdziwienie i pytanie co się właściwie dzieje? Przyjechali lekarze, kobieta trafiła do szpitala psychiatrycznego. Sytuacja szokująca.
Po tym wydarzeniu zrozumiałam, że dzieje się coś niedobrego. Zaczęłam łączyć wszystkie dotychczasowe wydarzenia i czułam podskórnie, że to wszystko nie było normalne. Tak jakby zło czaiło się tuż za rogiem…
Ponieważ Piotr pracował w stolicy widywaliśmy się co weekend, a w ciągu tygodnia rozmawialiśmy przez telefon. Niedługo po tym wydarzeniu zadzwonił do mnie i powiedział;
Miałem sen, chyba to wizja raczej, nie umiem tego inaczej określić jak właśnie wizja. Idę po schodach, drogę zagradza mi facet w wysokim kapeluszu, ma z 1,20, ma mnóstwo ostrych spiczastych zębów. Niewiele myśląc pięścią walę go w pysk, czuję jak moja ręka haczy o ostre zęby, chcę mu złamać kark, ale wizja się nagle kończy. Było to takie realne i rzeczywiste. Kiedy się obudziłem ciągle czułem w pokoju dziwną, złą energię. I wtedy usłyszałem męski głos kogoś, kto szepnął mi do ucha.
Znowu ten głos…