Niewiara w Złego nie uchroni cię przed nim.

15. 07. 12 r. Szczecin.

Chcę przygotować nowy temat do opracowania dla Nautilusa pt. Warszawa potrzebuje egzorcyzmów (p. s. ostatecznie tytuł brzmi; Warszawa pełna duchów), a dzisiaj Piotr dzwoni do mnie rano i mówi;

  • Byłem w kościele (Świętego Krzyża) rano, przyjechał gościnnie ksiądz i ogłosił na ambonie, że Warszawa potrzebuje dużo modlitwy, bo tutaj jest dużo zła, Warszawa potrzebuje egzorcyzmów i nigdzie wcześniej się z tym nie spotkał

Chcę napisać też tekst o ugryzieniach, które ma Piotr. Nie wiedziałam jednak, jak wkleja się na forum zdjęcia, więc odkładałam ten tekst na później, ponieważ bez zdjęć nie ma to większego sensu…. a tu raptem dzisiaj ktoś wpisuje; Jak poprawnie umieszczać na forum zdjęcia ….” 

Mam takie dziwne wrażenie, że tam na „Górze” zależy im, by ciągle pisać. Hmm… ciekawe dlaczego?



17. 07. 12 r.  Warszawa.     

Niedaleko ul. Chmielnej znajduje się sklepik ezoteryczny. W takich miejscach nie czuję się zbyt komfortowo, ale poszłam tam szukając pewnej książki. Zauważyłam tabliczkę; dzisiaj przyjmuje wróżka….. Pomyślałam… czemu nie? Ciekawe co powie?

To była kobieta po czterdziestce, długie czarne włosy, normalna uroda, ale bardzo smutna, a może zatroskana? Rozłożyła karty, a kiedy zaczęła mnie pytać, czy mam dzieci, męża… pomyślałam, że nie ma sensu dalej z nią siedzieć. Powinna to wiedzieć, a nie pytać. Chociaż…. sama już nie wiem.

Kobieta zaczęła się wiercić niespokojnie na krześle jakby nie wiedząc albo raczej nie będąc pewna co właśnie w tych swoich kartach zobaczyła.

  • Czy pani mąż jest alkoholikiem? – pokręciłam przecząco głową lekko już rozbawiona. Piotr jest absolutnym abstynentem, nawet nie je cukierków z alkoholem.

  • Bierze narkotyki? – znowu pudło.

  • Czy w takim razie jest opętany?

I wtedy zaczęłam się śmiać, bo zrozumiałam, dlaczego wcześniej padły takie pytania. To ciekawe, że najpierw zobaczyła uzależnienia, które u przeciętnego człowieka są skutkiem właśnie działania Zła. Bardzo często przyczyną alkoholizmu lub narkomanii jest silne oddziaływania gacka na psychikę człowieka. Wyjaśniłam kobiecie, że opętanie to raczej niewłaściwe słowo, lepiej w naszym przypadku używać słowa; nękanie. Oczywiście mi nie uwierzyła, ale kontynuowała wróżenie dalej. Było to interesujące obserwować jak w miarę zgłębiania kart jej oczy rozszerzały się z wrażenia coraz bardziej. Być może nie miała nikogo wcześniej z takimi jak my problemami?

Oczywiście od razu na pierwszy plan wysunął się Piotr. Powiedziała, że;

Wokół niego są silne ciemne moce – i dopiero wtedy zainteresowała mnie naprawdę.

Powiedziała, że;

Nie ma sensu z tym walczyć, bo gdyby to ruszyć, życie Piotra szybko by się skończyło – tu się myliła. Naszym celem jest walka, ale faktem jest, że przepłaciłby to kilkakrotnie życiem.

Zarówno dobro i zło jest przy nim od początku i równoważy się – absolutnie trafna ocena sytuacji. Tak rzeczywiście jest, najpierw przychodzi gacek, potem dla równowagi Góra, choć od czasu wypadku z zębem częściej przychodzi Góra.

Żadne egzorcyzmy nie mają sensu – to kolejna osoba, która powiedziała dokładnie to samo.

W ogóle powinien być księdzem – no proszę… .

Mąż myśli o pójściu do zakonu – tymi słowami spowodowała, że się roześmiałam. Dokładnie wczoraj Piotr mi o tym powiedział.

Użyła określenie osaczenie – brawo!, właśnie tak chciałam nazwać książkę.

Ma wiele szczęścia, jest w czepku urodzony – to nie „szczęście”, ale wyłącznie działanie i ochrona z Góry.

Gacek działa na niego poprzez finanse – …czyli czuły punkt Piotra. To wiele wyjaśnia, stąd te ciągłe wzloty i upadki, nigdy nie ma poczucia stabilizacji.

Gacek też oddziałuje na córkę, trzeba jej pilnować – to prawda. Dlatego nie mogę jej zostawić i wyjechać do Warszawy na stałe.

Powinnam zacząć pisać i udzielać się wśród ludzi – na dzień dzisiejszy forum FN mi wystarczy.

Mam bardzo silną intuicję i mam najsilniejszą psychikę z rodziny – hmmm… już ktoś mi to mówił. 

Wróżka ciągle nie mogła uwierzyć, że mamy do czynienia z demonami i zaproponowała, że sprawdzi to numerologiczne. Zaczęła coś liczyć po swojemu, po chwili się wyprostowała i powiedziała;

  • Niesamowite.

Jej obliczenia potwierdziły, że diabły są nam przeznaczone, jak to ujęła. Dla mnie to nie nowość, ale nowością było to, że numerologia może takie rzeczy potwierdzać. Kompletnie się na tym się nie znam i nie wiem na ile poważnie to traktować.

Spotkanie z tą kobietą to kolejne interesujące doświadczenie. Nic o mnie nie wiedziała, przyszłam prosto z ulicy. Nawet nie wiem jak się nazywała… Ten świat nie przestaje mnie zadziwiać. 



25. 07. 12 r. Szczecin.           

W HBO emitowano film „Rytuał” z A. Hopkinsem. Rzadko mi się podoba film, który pokazuje „diabelski” problem, ale akurat ten, oparty także częściowo na faktach, jest naprawdę dobry.

rytual-b-iext3785507

Pada w nim przełomowe zdanie, które chyba każdy powinien zapamiętać;

NIEWIARA W ZŁEGO NIE UCHRONI CIĘ PRZED NIM.

W kulminacyjnym momencie filmu dochodzi do rozmowy;

  • Wierzysz we mnie Michel, czy wierzysz teraz…? – Spytał demon.
  • Wierzę w ciebie, wierzę w diabla, a więc i w BOGA , przyjmuję go. Wierzę w Boga Ojca, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych …

I właśnie to jest samo sedno.

Istnienie diabła jest najlepszym dowodem na istnienie samego Boga. 

… Znowu zaczął….

26. 06. 12 r. Warszawa. 

Robił to oczywiście od czasu do czasu wcześniej, ale w tym mieszkaniu robi to niemal codziennie. Powiedział mi coś naprawdę ciekawego.

  • Dzisiaj też wziąłem go do ręki i zacząłem się modlić. Usłyszałem natychmiast:
  • … Znowu zaczął, powiedz mu, że znowu zaczął.

Powiedz muicon_question - Kopia icon_exclaim - Kopia To bardzo ciekawe. To znaczy, że Piotra nękają jakieś pomniejsze demony, które mają nad sobą szefa  A więc…jest tam jakaś hierarchia, oni muszą być w jakiś sposób zorganizowani.

Internet jest pełen wszelakich informacji dot. hierarchii piekła, ale trudno traktować to poważnie i nie chcę się w tym zanurzać. Skupiłam się tylko co mówi o tym Kościół i Wikipedia.

Na pytanie, czy współczesna demonologia wie coś więcej na temat hierarchii demonów, mogę odpowiedzieć tylko w ten sposób, że współczesna demonologia nie zajmuje się snuciem fantazji. Jeśli istnieje jakaś hierarchia, nie znamy jej struktury. Możemy tylko powiedzieć, że w Biblii jest mowa o jakiejś formie zależności.

http://www.kosciol.pl/article.php/20040728080605730

Według wiki; https://pl.wikipedia.org/wiki/Diabe%C5%82

W demonologii judaizmu i chrześcijaństwa oraz satanologii średniowiecznej diabły (szatany) tworzą hierarchię i są upostaciowione.



27. 06. 12 r.  Szczecin. 

Otrzymałam przed chwilą od Piotra zdjęcia SMS. Gacek znowu zaatakował, ugryzienie wydaje się większe niż zwykle. Zdjęcia zrobione zaraz po ugryzieniu. 

3

2

4

To zdjęcie zrobiłam 3 dni później.



02. 07. 12 r.  Warszawa.

  • Szedłem po zielonej trawie, niedaleko płynęła rzeka, raptem wychodzi z niej krokodyl i atakuje mnie. Nie wiem skąd w moim ręku znajduje się miecz, wskakuję na gada i przebijam mieczem jego łeb. Nie zauważam, że z dwóch stron podchodzą dwa nowe krokodyle, ale ja nie mam już miecza. Wskakuję na drzewo, zauważam wielkiego czarnego węża, próbuje mnie zaatakować, ale szybko chwytam go i rzucam między krokodylami. Pożerają go, a ja czuję się bezpiecznie.

p. s. Ciekawe…., zło zżera drugie zło … jak nienasycony potwór.



03. 07. 12 r.  Warszawa.             

  • Modliłem się różańcem jak zwykle, miałem schyloną głowę, spojrzałem w bok, zobaczyłem bose stopy i skrawek białej szaty. Nie miałem odwagi spojrzeć w górę, nie czułem się na to przygotowany, ale miałem nadzieję, że to był On.

1



05. 07. 12 r.  Warszawa.     

  • Modląc się w kościele usłyszałem;
  • Módl się z afirmacjami, w nich jest ogromna siła.


Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Osaczenie.

16. 05. 12 r. Warszawa. 

W centrum handlowym Blue City odbywały się jakieś targi i tam zauważyłam książkę; „Egzorcyzmy Anneliese Michel”. Kupiłam ją.

Po raz pierwszy czytając książkę, poczułam dziwną, namacalnie negatywną energię. Do tego stopnia, że nie mogłam normalnie spać. Zaczęły się koszmary senne, naprawdę czułam realne zagrożenie i by jakoś funkcjonować zasypiałam przy nocnej lampie. Krótko po tym Piotr miał sen, w którym zobaczył atakującego mnie gacka. Szybko powiązałam te fakty i postanowiliśmy wyrzucić książkę. Zanim to zrobiliśmy zdążyłam przeczytać prawie całość. Nie dziwi mnie, że ta książka może kumulować w sobie negatywną energię ze względu na to, że zawiera fragmenty pamiętnika Anneliese. Czytając go zrozumiałam, że ona doskonale zdawała sobie sprawę co się z nią dzieje, doskonale wiedziała, kiedy do niej przychodzą i „przejmują” jej ciało, nad którym potem nie ma żadnej kontroli. Czytając książkę bardzo się wzruszałam, bo czułam tę dziewczynę. Tak mi jej szkoda…. przeżyła piekło.

http://www.egzorcyzmy.katolik.pl/index.php/egzorcyzmy-czytelnia-200/499-egzorcyzmy-anneliese-michel

Witamy na www.egzorcyzmy.katolik.pl !„Egzorcyzmy Anneliese Michel” F.D. Goodman

Polecam opartą na faktach książkę „Egzorcyzmy Anneliese Michel” autorstwa pani profesor Felicitias D. Goodman. Przedstawia ona historię dziewczyny, która zmarła podczas odprawiania egzorcyzmów. Kto zawinił – rodzice, lekarze czy egzorcyści? Książka odpowiada na wiele pytań, których nigdy nie postawiły żadne media. Zawiera minimum wiedzy o tym, jak i dlaczego doszło do tego, że ciało mocno wierzącej dziewczyny o czystym sercu  zostało opętane przez sześć demonów. Przedstawia także fragmenty rozmów egzorcysty z demonami spisanych na podstawie nagrań magnetofonowych. Możemy się również zapoznać z fragmentami pamiętnika samej Anneliese… Fragmenty z przekazami od Zbawiciela bądź Matki Bożej stawiają pannę Michel nie tylko w pozycji opętanej dziewczyny: „Zbawiciel żąda ode mnie posłuszeństwa, dlatego to zapisuję. Zbawiciel powiedział: Zostaniesz wielką świętą. (Nie chciałam nadal w to uwierzyć, wtedy Zbawiciel dał mi znak, że dobrze usłyszałam, łzy płaczu).” Tak naprawdę Anneliese oddaje siebie jako dobrowolną ofiarę za zbawienie innych dusz. Jakby na potwierdzenie tej tezy, na ciele dziewczyny dziewczynie pojawiają się stygmaty… Naprzeciwko prawdy stają murem zakłamane media, które w myśl idei, że „Szatana nie ma” tworzą z głównych bohaterów średniowiecznych oszołomów, zamazując tym samym ewidentne pomyłki lekarzy oraz sugerując epileptyczną chorobę dziewczyny. W tej sprawie zapadł także skandaliczny wyrok sądu. Jaki? Zapraszam do lektury! Świetnie napisana książka, z naukowym wstępem Aleksandra Posackiego SJ, wprowadzającego nas w pojęcia opętania i egzorcyzmów. Polecam, ale również ostrzegam – po tej lekturze nic już nie będzie takie samo.

To w tej książce dowiedziałam się, że jedną z form opętania jest „osaczenie”, czyli stała obecność Zła.

Jest to odgórne przyzwolenie, które ma dla danego człowieka głęboki sens.

Osaczenie... jeśli kiedykolwiek zdecyduję się na opublikowanie tego dziennika, taki dam tytuł tej książce.



30. 05. 12 r. Warszawa.     

Pracownik Piotra zaczął opowiadać w firmie wszem i wobec, że w jego domu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. W biały dzień przemieszczają się samoczynnie rożne przedmioty, a pies w panice przed czymś lub kimś jak szalony próbował wybiec z pokoju rozwalając po drodze szafę. Piotr go wysłuchał i nakazał mu chodzić do kościoła, modlić się.

  • Tak szefie, będziemy chodzić z całą rodziną.

p. s. Oby gacek nie znalazł sobie nowej ofiary.



13. 06. 12 r. Warszawa.

Dzisiaj na porannej mszy dowiedziałem się, że ksiądz, u którego się spowiadałem nie żyje. Szkoda… To przecież on siadał koło mnie w ławie, kładł rękę ramieniu i mawiał;

  • Nie martw się, to minie.


15. 06. 12 r.  Warszawa.        

Zadzwoniła do Piotra znajoma (ta od wizji, w której Piotr biegł przez las do światła) z nową rewelacją. Prosiła o spotkanie, bo ma mu coś ważnego do powiedzenia. Opowiedziała o wizji, jaką miała kilka dni temu;

  • Szedłeś przez pustynię, bardzo zmęczony i zmarnowany, wspiąłeś się na górkę wydmową z energią i nadzieją, myśląc, że za nią jest już coś innego, a niestety była tylko pustynia, ruszyłeś więc dalej wolnym krokiem zrezygnowany.

12

  • Potem zobaczyłam ciebie przy starodawnej studni z żurawiem. Wiadro stało obok, a ty do tej studni darłeś się wniebogłosy, coś krzyczałeś. Czułam, że mam ci to przekazać, ale nie wiem, co to znaczy.

My też nie wiemy, szukałam nawet w senniku rożnych znaczeń, ale nie nie miało to większego sensu.



25. 06. 12 r. Szczecin.           

W lipcowym wydaniu „Czwartego wymiaru” przeczytałam dwie ważne dla mnie informacje. W wywiadzie z Antonim Przechrztą znalazłam takie zdanie;

Nie rzadko pierwsza reakcja na zadane pytanie pojawia się w postaci napięcia w splocie słonecznym” 

Zaczęłam się śmiać….. skąd ja to znam  Przecież właśnie w ten sposób mój anioł daje mi często znać.

Parę lat temu szukaliśmy dla mnie nowego auta, chodziliśmy po szczecińskich komisach i wybieraliśmy godzinami. Dla mnie to była mordęga. W końcu poprosiłam Swojego, by dał mi jakoś znać, który mam wybrać, bo nie możemy się zdecydować. Pewnego dnia odwiedziliśmy warszawski komis, chodzimy między autami, stanęłam przed jednym o jasnym kolorze i raptem jak mnie ktoś nie walnie w splot słoneczny, aż mnie lekko zgięło. Mówię do Piotra; bierzemy ten. I tak sobie jeździmy razem do dzisiaj…

Sprzedawca później komentował ze śmiechem, że jeśli w ten sposób będziemy wybierać auta to na następne da nam spory rabat. 

Kiedyś Piotr wziął samochód bez mojej zgody i miałam do niego o to wielką pretensję. To miało być niby dowcipne.  Podjechaliśmy pod sklep i kiedy wysiadłam, Piotr przesiadł się za kierownicę i ruszył… przejechał kilkadziesiąt metrów i po chwili gwałtownie się zatrzymał. Wysiadł szybko i powiedział;

  • Ale masz opiekuna, twój Grubas nie pozwolił mi nim jechać, bierze mnie na wymioty.

No i dobrze, pomyślałam. 

W tym samym numerze gazety przeczytałam jeszcze jedną ważną rzecz.

Zgodnie z żydowskimi wierzeniami demony mają swe ulubione miejsca, więc człowiek, przebywający w ich otoczeniu naraża się na opętanie. Należą do nich m. in. studnie, pustynie, ruiny domów i latryny”.

Zastanawiałam się, co znaczy wizja znajomej Piotra i chyba właśnie dostałam odpowiedź. Teraz wszystko stało się nagle jasne.

Nie kończąca się wędrówka przez pustynię to nie kończące się zmaganie się z diabłem, Piotrowi wydaje się, że to już jest koniec, ale to tylko złudzenie. To ciągle nadal jednak trwa. Jego wołanie do studni to wołanie rozpaczy…

Ta cała sytuacja dała mi dużo do myślenia. Kobieta ma wizję, przekazuje ją Piotrowi, a ja kilka dni później znajduję odpowiedź w jakieś gazecie. Uwikłane w tym są 3 osoby. Wszystko jest ze sobą powiązane, zdarzenia, działania, decyzje, jak utkana siatka, jak scenariusz filmu, w którym gra kilka osób. Hmm… Chciałabym poznać kiedyś „Reżysera” tego filmu. 

Biały domek.

10. 05. 12 r. Warszawa.       

Rano zadzwonił Piotr i bardzo wzruszonym głosem zaczął opowiadać;

  • Nad ranem miałem bardzo głęboką wizję;
  • Starszy człowiek z długą białą brodą, ubrany na biało (biała długa szata) prowadził mnie za rękę. Szliśmy długą białą aleją do białego domu. Kiedy weszliśmy do środka, pokoje, które powinny być małe zrobiły się ogromne, z kolumnami, wszystko białe.
  • Boże, jesteś taki czysty, a ja Was ubrudzę.
  • Poczułem się zawstydzony całą sytuacją. Było mi tak tak wstyd, tak bardzo wstyd… czułem się tak brudny i niegodny tego, by wejść do tego pomieszczenia. Zakryłem rękoma oczy… Nie miałem siły podnieść głowy i spojrzeć w oczy staremu człowiekowi….

bog

  • Starzec bierze mnie za rękę i prowadzi do pierwszego pokoju pełnego światła znajdującego się po prawej stronie. Ciągle mam zakryte oczy. Sadza mnie na białej, prostej i eleganckiej sofie. Zostawia mnie a sam wychodzi i idzie do pokoju obok. Raptem widzę co się dzieje dalej jakby z góry. Siwy mężczyzna zwraca się z uśmiechem do młodszego, tak samo ubranego, biała i długa szata, broda, jasne włosy;
  • On musi dojść do siebie.
  • Czuję od Nich niesamowite dobro.

To bardzo ważny przekaz. Piotr nie jest jeszcze gotowy na spotkanie, jeszcze nie czuje się czysty. Do kogo chciał Ojciec go zaprowadzić? Jezus? Nie wiem dlaczego, ale od razu przyszły mi do głowy słowa;

Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja…..”



13. 05. 12 r.  Szczecin.         

Szukając rozwiązania naszych problemów informacji szukałam wszędzie, gdzie było to możliwe. To znaczy czytałam różne książki, czytałam różne czasopisma, a także internet oczywiście. W ten sposób kilka lat temu trafiłam na www.nautilus.org.pl., fundację znaną mi wcześniej z Radia Zet. Początkowo interesowały mnie jedynie artykuły na głównej stronie, ale kiedy stały się one niewystarczające zainteresowałam się forum dyskusyjnym. Szybko zorientowałam się, że ludzie mieli jakieś doświadczenia, ale to ciągle nie było to, czego szukałam. Do zalogowania się na forum sprowokowała mnie jedna wypowiedź; nie ma szatana. Jakby mnie szlag trafił. 

Postanowiłam zadziałać. Otworzyłam swój laptop, zaczęłam naciskać klawisze chcąc wpisać pierwsze moje słowa na tym forum i dosłownie w tym momencie stało się coś przedziwnego. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłam. Rozległ się wielki huk. Jakby zwalił się sufit na podłogę. Ten dźwięk przypominał mieszaninę spadającego dzwonu, rozbitego szkła, betonu, gruzu. Zamarłam, spojrzałam na salon, gdzie oprócz telewizora były tylko fotele i dywan … i zaczęłam pisać dalej.

Co ciekawe nie czułam wtedy strachu, ale dostałam jedynie potwierdzenie, że robię właściwie, bo ktoś się nieźle z Dołu właśnie wkurzył. I wtedy przypomniałam sobie coś jeszcze….

Wiele lat temu w 1994 lub `95 roku, nie pamiętam dokładnie, ktoś namówił mnie na spotkanie z pewną wizjonerką. Przyjechała z Łodzi. Nie wiem nawet jak się nazywała. Powiedziała mi tylko dwa zdania. Jedno nie nadaje się na cytowanie, a drugie było zupełnie zaskakujące.

Po czterdziestce zapiszę się do grupy ludzi i zacznę pisać i to będzie ważne.  Pamiętam, że pomyślałam, iż pewnie zapiszę się do jakiejś partii, ligi kobiet, czy coś w tym rodzaju, co byłoby dla mnie dość nietypowe, ponieważ jestem samotnikiem i bycie w grupie było dla mnie tak irracjonalne jak UFO w kościele. Z racji zawodu znam setki ludzi, ale zaledwie z pięcioma mogłabym się umówić na kawę. Zadziwiające… kiedy wizjonerka o tym mówiła, nie było jeszcze internetu… 

p. s. Kilka lat później oglądałam film z serii „Paranormall Witness.” Odcinek, w którym zwróciłam uwagę na pewien szczegół. Jeśli ktoś chciałby usłyszeć o jaki dźwięk chodziło, proszę oglądać od 33 min :55 sek. 

Ma pan szczęście, Bóg pana chroni.

26. 03. 12 r. Szczecin.     

Zdarzyło się coś fajnego. Parę dni temu wysłałam list do „Nieznanego świata” z sugestią, by zwrócono uwagę na to, że wiele kursów ezoterycznych niesie ze sobą spore niebezpieczeństwo, że nie wszystko jest dla wszystkich. Samobójcza śmierć Bożeny Figarskiej (metoda Silvy) jest tego przykładem. Napisałam to pod wpływem impulsu, bo nie chciałabym, by ktoś przeżywał to co my. Nie spodziewając się odpowiedzi o dziwo zadzwonił do mnie sam naczelny gazety Marek Rymuszko. To świetne uczucie rozmawiać z kimś, kto to rozumie.

Bożena Figarska nie żyje – autorka , popełniła samobójstwo w 2008 roku. szukałam jakiś informacji o niej , bo wcześniej się nie spotkałam z jej książkami. 5 lat po napisaniu tej książki.

Na okładce widzę energetyczną, ładną kobietę z pięknym uśmiechem. Widać w niej dużo optymizmu i radości. Sama pisała lekkim językiem , jej książkę przeczytałam prawie jednym tchem. Cały czas kołacze mi się pytanie dlaczego tak postąpiła ? W obliczu takiego wydarzenia jej książki są mało wiarygodne. Dziwne jest to tym bardziej , że dużo pisze o samobójstwie , żeby tego nie popełniać, bo dusza wtedy cierpi i jest odpychana przez inne dusze. Może miała jakieś problemy jak zwykły człowiek, ale przecież była wiarygodną osobą , lekarz – psychiatra po medycynie, hipnoterapeuta, ukończyła Silvę w Laredo i była wykładowcą kursu. Zarażała optymizmem i mega energią.

http://metoda-silvy.blogspot.com/2014/03/szok.html#ixzz45d0ACNi5 http://www.integrum-home.pl/forum/viewtopic.php?t=3379



29. 03. 12 r. Warszawa.       

Piotr znowu miał wizję /sen z samochodem.

Jechałem w aucie jako pasażer, siedziałem z tyłu. Samochód prowadził mężczyzna z siwą brodą, był znacznie starszy ode mnie. Prowadził bardzo szybko i chciałem w końcu, żeby zwolnił. Ale mnie nie słuchał i wiedziałem, że nie mam wpływu na to, co się dzieje.

1

To kolejny sen z serii „samochód”. Samochód to symbol naszego życia, albo inaczej; samochód to nasze życie. Wygląda na to, że stery naszego losu przejął Ktoś z ”Góry”, a Piotr nie ma już wpływu na to, co się będzie dziać. Kierowca doskonale wie, dokąd zmierza. Szybka jazda może oznaczać też, że sprawy nabiorą tempa. Ponieważ to jest kolejny sen ze starszym lub mocno dojrzałym mężczyzną z siwą głową i siwą brodą Piotr coraz częściej mówi wprost, że jego życiem kieruje sam Bóg. Za każdym razem kiedy to mówi, opowiada wtedy pewną historię z czasów studiów.

Nie zdałem egzaminu. Profesor (mechanika okrętowa) kazał mi przyjść na poprawkę ustną, ale znowu się nie nauczyłem. Profesor wziął do ręki pióro i chciał mi wpisać do indeksu dwóję…. i tak wisiał nad tym indeksem z piórem w ręku, co przystawia do kartki pióro, to od razu cofa i tak kilka razy. W końcu odłożył pióro i powiedział;

  • Ma pan szczęście, Bóg pana chroni.

Pomyślałem, że zgłupiał. Kazał mi przyjść jeszcze raz, a kiedy przyszedłem nawet mnie nie odpytał, tylko wpisał 3. Do tej pory nie wiem dlaczego tak zrobił.

Taaaa…. Piotr uważa od niedawna, że jego życiem kieruje sam Bóg, a ja to odkryłam już dawno temu. Trudno w to uwierzyć, ale wystarczy uważnie obserwować co się dzieje.


Dzisiaj Piotr miał spotkanie biznesowe w pewnej wojskowej instytucji, chodziło o zakończenie dużego zamówienia. Ponieważ zamówienie jest realizowane od jakiegoś czasu, a w międzyczasie zmieniono szefa tej „firmy” spotkał się z nim dzisiaj po raz pierwszy. Piotr w takich sytuacjach zawsze bardzo się usztywnia i patrzy rozmówcy prosto w oczy. Po pewnej chwili ten mężczyzna ni stąd ni zowąd zaczął płakać …. 

Konsternacja…. Szefowi szybko zrobiło się naprawdę głupio i bardzo się speszył. Zaczął się tłumaczyć, że nie wie dlaczego tak się dziwnie zachowuje. Zaczął mówić, że rodzina jest dla niego najważniejsza, itd …. spowiadał się jak księdzu, jakby coś w nim pękło. Piotr miał ochotę go przytulic i pocieszyć, ale pomyślał, że byłoby to po prostu niestosowne. Pożegnał się i wyszedł. To już kolejny raz, kiedy obcy rozmówca zachowuje się tak dziwnie. Tutaj sytuacja jest dość wyjątkowa, wysokiej rangi wojskowy w mundurze płakał… Pytanie, czy mundur zmienia człowieka? W żadnym wypadku, to ciągle tylko człowiek, z wszelkimi emocjami i problemami, tak jak wszyscy inni.


24. 04. 12 r. Warszawa.         

Piotr myślał, że wraz z przeprowadzką, będzie miał spokój, ale nic z tego. Co prawda w nowym mieszkaniu jest cisza i spokój (na razie ), ale za to w biurze jest bez zmian. Piotr w pewnej chwili złapał się za rękę, bo poczuł pieczenie. Po chwili pojawiły się znaki ukąszenia lub ogryzienia. Wyglądają jak zwykle, dwa wbite zęby lub kły. Rozstaw między nimi może powiedzieć coś o wielkości istoty, która to zrobiła. Nie jestem jednak przy „odpowiedniej wiedzy”, by to oszacować. 

2

3

Kolejna szybka przeprowadzka.

15. 02. 12 r. Warszawa. Szczecin

Już spałam, kiedy obudził mnie telefon od Piotra. Zanim odebrałam spojrzałam na zegarek. Była 00.30 i oczywiście od razu pomyślałam, że coś się stało. Piotr był bardzo poruszony i zdenerwowany.

  • Leżałem już w łóżku, kiedy obrazek w ramce z hukiem przeleciał przez cały pokój (ok. 4 metrów) i spadł koło mojej głowy.

p.s. Mieliśmy zdjęcie Chrystusa w drewnianej ramce, który wisiał na ścianie.

  • Poderwałem się na równe nogi i krzyknąłem;
  • Wynoś się stąd !!!!!!!!!. Zaraz usłyszałem; To ty się wynoś !!!!!!!!!
  • Chciałem mu przywalić, ale go nie widziałem. Położyłem się do łóżka, ale ciągle czekałem w pogotowiu. Zobaczyłem go w końcu…. Zarys postaci, zobaczyłem wyraźnie przejrzystą istotę, wyglądał jak starzec, powoli utykając przeszedł koło mnie i wtopił się w ścianę. Skojarzyłem to z filmowym predatorem, tak wyglądał. Włączyłem szybko telewizor, żeby w pokoju nie była taka cisza. Na ekranie zobaczyłem program religijny i akurat Matkę Boską.

maxresdefault

Kiedy opowiadał cały był w nerwach. Naprawdę, starałam się słuchać go bardzo uważnie, ale co rusz ziewałam, bo wyrwał mnie ze snu. Ciągle myślałam, żeby już skończył. Kładąc się z powrotem spać pomyślałam nawet;

  • A może mu się to przyśniło?

W każdym razie jego relacja nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zadzwonił na gorąco, ale to był zły moment, po prostu byłam cholernie śpiąca. Śpię dalej w najlepsze i raptem słyszę wyraźnie słowa w swojej głowie;

  • Jeśli jest to prawda, niech się zapali światło.

Natychmiast i gwałtownie otwieram oczy i co ?…… cały pokój jest oświetlony. Nie mogę w to uwierzyć! Kto zapalił światło? Żeby je zgasić musiałam wstać z łóżka i podejść do kontaktu przy drzwiach. To mną wstrząsnęło i nie mogłam zasnąć do rana. Zrozumiałam, że to co przeżył Piotr jest ważne i przede wszystkim prawdziwe. Zrozumiałam też, że nie będę wiecznie zwlekać i na siłę go przeprowadzę. Dosyć tego. 



16. 02. 12 r. Warszawa.   

Spakowałam się w nocy i przyjechałam do Warszawy już w czwartek rano, czyli na drugi dzień, kilka godzin „po samo – zapalonym świetle”. Powiedziałam Piotrowi, że go przeprowadzę, a on oczywiście się wkurzył.

-Nie będę uciekać przed gnojem!!! – powtórzył starą śpiewkę. A ja miałam to w d…e, mówiąc dosadnie.

Piotr pojechał do biura, a ja wzięłam kilka worków do śmieci i zaczęłam pakować wszystko co miałam pod ręką. Byłam naprawdę zdeterminowana, chodziłam między jednym a drugim mieszkaniem kilkakrotnie z worami w rękach, musiało wyglądać to dość podejrzanie  Na szczęście nie było daleko. Po kilku godzinach zadzwoniłam do Piotra, że śpi już w nowym miejscu. Przyjechał po południu i zaczął się śmiać, nie wierzył, że to zrobiłam. A wtedy przypomniała mi się jego wizja z basenem. Kurcze….. wszystko się sprawdziło.

Gacek powiedział, że daje nam czas ustawowy. Długo zastanawiałam się nad tymi słowami. Sprawdziłam jaki czas ustawowy obowiązuje przy opuszczeniu mieszkania należącego do spółdzielni. To okres od miesiąca do trzech.  http://www.rp.pl/artykul/857802-Umowa-najmu–jak-ja-rozwiazac–jaki-okres-wypowiedzenia.html#ap-4  Jeśli gackowi chodziło właśnie o to… to powinien być zadowolony! Zmieściłam się mniej więcej w środku.

p. s. Tak się zastanawiam. Jeśli wizja z basenem była 1 stycznia, czyli półtora miesiąca temu… czy już wtedy Oni wiedzieli, że będą musieli zapalić mi światło? Jak Oni to robią ????  

p. s Bogdan (ten z urzędu) poprosił Piotra o spotkanie. Powiedział, że musiał się przeprowadzić do swojej przyjaciółki, bo tylko będąc przy niej ma trochę spokoju i może zasnąć. Do tej pory codziennie w nocy miał wizyty, otwierane drzwi, koszmary. Do tego stopnia jest nękany, że wychodził w nocy na spacer. Teraz prosi Piotra o pomoc, bo ile można tak żyć? To wykańcza fizycznie.



15. 03. 12 r.  Warszawa.       

 Piotr od jakiegoś czasu  mieszka już w nowym miejscu. W tym mieszkaniu ciągle śpi, ciągle jest jakby w letargu, do tego stopnia, że nie ma siły rano wstawać i nie chodzi do kościoła. Wraca z pracy i wali się dosłownie w ciuchach do łóżka, potrafi tak przespać całą noc.

Powiadomił właścicielkę o wprowadce…. a ta znowu.

  • Wie pan, że musi pan się teraz oczyszczać?

Piotr nie chciał ciągnąć tego tematu, za to mnie ta kobitka intryguje coraz bardziej. 

Do starego mieszkania Piotr przychodzi popołudniami, by wynieś ostatecznie resztę mebli i innych gratów. Nawet gdyby wygrano batalię o to mieszkanie, już tam nie wróci. Przekonało go do tego jeszcze jedno drobne wydarzenie. Jadąc wczoraj windą, zadał w myślach pytanie;

-Jeśli w tym mieszkaniu rzeczywiście istnieje realne zagrożenie, niech ta winda się zatrzyma.

No i …. stanęła natychmiast i to w połowie piętra.



20. 03. 12 r.  Warszawa.

W nowym mieszkaniu jest błoga cisza i spokój, ale w nocy raptem w jednym momencie włączył się budzik, telefon i radio, które były odłączone od sieci. Trwało to chwilę, ale wystarczyło. Pytanie;   X0uFeHD   po co ta przeprowadzka, jeśli tutaj zaczynamy mieć „powtórkę z rozrywki”?



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.

Czas ustawowy.

01. 01. 12 r. Warszawa.           

Piotr zadzwonił i zaczął opowiadać swoją wizję. Byliśmy we czwórkę (cała rodzina), prowadziłam ich w stronę basenu. Była zima. Kiedy doszliśmy, niespodziewanie, zupełnie bez słowa wskoczyłam do mętnej wody basenu, choć byłam w ubraniu. Zaczęłam pływać wzdłuż basenu, a po chwili zanurkowałam głęboko i przez jakiś czas płynęłam pod powierzchnią wody. Po jakimś czasie wynurzyłam się, płynąc już na plecach głęboko odetchnęłam i patrzyłam w niebo. Piotr cały czas biegał wokół basenu wkurzony, że zrobiłam to bez jego wiedzy. A ja miałam takie uczucie, że muszę to zrobić.

Zanim skończył mówić ja już wiedziałam o co chodzi. Myślę, że będę musiała zrobić coś znowu zgodnie z planami ”Góry”. Wtedy jestem w takim stanie, że nie patrzę na nikogo i robię swoje, gdyż wiem, że tak właśnie musi być. Tak było wtedy, kiedy wysłałam Piotra na rozmowy kwalifikacyjne, do Skwarczyńskiego, do szpitala…. to wszystko musiało się zdarzyć. Po latach byłam w 100 procentach tego pewna, a wydarzenia te zmieniły nasze życie. Coś znowu będzie zależeć od mojej szybkiej decyzji.

Dodatkowo niedawno miałam sen. Jestem w pustym mieszkaniu i patrząc na ściany pomyślałam, że muszę je odmalować, by się tu wprowadzić. Hmm… szykuje się kolejna przeprowadzka?



10. 01. 12 r. Warszawa.

O 21.00 zadzwonił roztrzęsiony Piotr; Leżałem na łóżku i oglądałem telewizję, kątem oka zauważyłem jak z drzwi wysuwa się ogromna twarz. Obróciłem w jej stronę głowę i przyjrzałem się. Była wielka, prawie tak wielka jak same drzwi. Wysunęła się z powietrza, paskudny pysk z zakrzywionym jak góral nosem. Miała lekko otwarte ostre zęby, nie poruszał ustami, ale wyraźnie usłyszałem.

  • Daję ci czas ustawowy, potem wszystkim zawładnę, to jest moje królestwo!!!
  • Potem nie dasz rady, wszystko zniszczę.

diabel

W tym samym momencie poczułem, że ktoś kładzie rękę na moim ramieniu;

  • Nie martw się, rób swoje powoli.

Kiedy o tym opowiadał, nie mógł się opanować. Zdziwiłam się tylko, że po tylu manifestacjach gacka jeszcze się nie przyzwyczaił. Zaczęliśmy razem to analizować.

Czas ustawowy”… skąd takie określenie? Brat Krysi nadal walczy o to mieszkanie i właśnie czekamy na decyzję sądu. Pewnie gdyby wiedział, co tu się dzieje dawno dałby sobie z tym spokój. Gacek dał nam wyraźnie znać, że musimy opuścić to mieszkanie definitywnie, co jest dla mnie akurat zaskakujące. Gacek ściągnął Piotra do tego mieszkania, a teraz chce się go pozbyć? Dlaczego? Czyżby miał dosyć jego modlitw?



16. 01. 12 r. Warszawa.

Piotr ciągle przeżywa i analizuje to co, się stało kilka dni temu. Zadzwonił do mnie przed chwilą i powiedział co właśnie usłyszał;

W pokoju zapanowała dziwna gęsta energia, poczułem ucisk na klatkę piersiową i czyjąś obecność, spytałem;

  • Duchu jesteś? – nie przyszło mi nic innego do głowy.
  • Jest nas wielu… – usłyszałem odpowiedź, co mnie zaskoczyło.
  • Czy jest zło?
  • Ogromne.… – znowu odpowiedź.

p.s. Ogromne… w tym mieszkaniu, czy w ogóle ?



19. 01. 12 r. Warszawa.       

Piotr kupił szafę do nowego mieszkania (to dobry znak dla mnie, znaczy, że kiedyś się w końcu przeprowadzi ). Rozglądając się dookoła poczuł bijący spokój tego miejsca. Po chwili usłyszał;

  • Dosyć już walki, czas się oczyszczać, nie możesz być brudny, musisz być czysty, żeby wejść.

Zaczynam dostrzegać pełnię sytuacji. Wypadek z zębem był momentem przełomowym w walce z diabłem. Jeśli gackowi nie udało się Piotra załatwić, teraz jest on Nasz … powiedziała Góra… założę się na 100000 %, że właśnie tak jest. Dlatego. Piotr musi opuścić „królestwo gacka”, bo tam może być tylko brud, nic więcej. Moim zdaniem zaczynamy kolejny etap. 

p. s. Dosyć już walki, czas się oczyszczać, nie możesz być brudny, musisz być czysty, żeby wejść. Znowu słowa od kogoś Nieznajomego i Niewidocznego… Piszę o Nim z dużej litery, bo to nie są słowa człowieka. Od dłuższego czasu obserwuję Piotra i zauważam, że jest coraz bardziej sensytywny, zapewne dzięki godzinnym głębokim modlitwom. Może modlitwy powodują, że możliwości człowieka znacznie się wzmacniają i otwierają, a może „ten typ tak już ma”? W każdym razie kiedy mówi, że słyszałem słowa… przestaje mnie to dziwić. Wsłuchuję się tylko co ma mi do przekazania….



02. 02. 12 r. Warszawa.       

Piotr przyjechał do Warszawy późnym wieczorem. Na dzień dobry, jeszcze w drzwiach usłyszał;

  • Znowu przyjechał ten gnój, idziemy – Nie był to zwyczajny głos, lecz warkot.
  • Cześć dupki – odpowiedział Piotr w swoim „pięknym” stylu .

Piotr położył na stole w kuchni czapkę, a na niej rękawiczki. Wszedł do pokoju obok, kiedy się odwrócił zobaczył swoją czapkę leżącą centralnie na podłodze w pokoju. Na czapce leżały rękawiczki. Czyli w ciągu kilku sekund czapka z rękawiczkami „powędrowała” sama kilka metrów.  Piotr zaczął się śmiać. Rozebrał się z płaszcza, wrócił do kuchni i chciał usiąść na krześle. Już siadał, kiedy nie mógł ręką wymacać krzesła, odwrócił się i zobaczył, że krzesło, które podsunął sobie przed chwilą pod tyłek stoi też w pokoju.

Zadzwonił do mnie i zaczął o tym opowiadać śmiejąc się z niedowierzaniem. Piotr mówi, że gacki przestały się w ogóle ukrywać. Widzi ich, są małe około 1,20, przemykają przez pokój i słyszy ich rozmowy. Oczywiście mówiąc, że ich widzi myśli, że ja ich zobaczę. Nic z tego, to dane jest tylko Piotrowi… na szczęście 🙂 

Autobus pełen ludzi.

06. 10. 11 r.  Warszawa.       

Mimo, że nowo wynajęte mieszkanie stoi ciągle puste Piotr oczywiście regularnie za nie płaci. Zadzwonił do babeczki, by się właśnie rozliczyć. Powiedziała mu, że ostatniej nocy Piotr się jej śnił.  Prowadził autobus pełen ludzi, a ona siedziała na końcu. Dziwne było to, że jechał szybko do przodu, ale… tyłem. Robił to bardzo pewnie i wszyscy byli bardzo zadowoleni. Po chwili zobaczyła go w małym pokoju, gdzie leżał na łóżku i spał.

Powiedziała mu na końcu nieoczekiwanie, że zdaje sobie sprawę, iż jego życiem kieruje „Góra” i jego celem jest prowadzenie ludzi, a ta jazda do tyłem znaczy tylko tyle, że jest to trudne zadanie. icon_exclaim - Kopia icon_question - Kopia

Piotr mówi mi o tym przez telefon, a mi ręce opadają ze zdziwienia. Wow… Jak obca kobieta, która nie zna naszej historii i która widziała Piotra 2 razy w życiu mogła to powiedzieć? Wybrałam ją z wielu tysięcy ofert w internecie i czy musiałam trafić akurat na osobę jasnowidzącą… jak się później okazało? Nawet nie widziałam jej na oczy !!! Przyznała się, że jest medium, czy coś w tym rodzaju, ale unika ludzi ze względu na to, że traci przy nich energię i często potem choruje. To osoba super sensytywna, a takim żyć w tym świecie musi być niezmiernie trudno.

Zaniepokoił mnie jej sen. Prowadzenie autobusu pełnego ludzi, to znaczy, że Piotr kieruje losem kilku osób, których prowadzi przez życie mimo przeciwieństw i trudności. Tylko dlaczego potem zasypia? Zrobi swoje i zaśnie?

Kiedy kobieta mówiła o ludziach w autobusie od razu mam na myśli pewną osobę.

Jakiś czas temu realizując kontrakt Piotr poznał ważnego urzędnika z pewnego ministerstwa, czasami występował nawet w TV. Bogdan zwierzył się już na pierwszym spotkaniu, że chciał popełnić samobójstwo, bo nie radził sobie ze sprawami osobistymi. To nie pierwszy taki przypadek, że ktoś zupełnie obcy zaczyna się bez powodu zwierzać.  Wielu ludzi dziwnie zachowuje się przy Piotrze, jakby puszczały im hamulce. Zazwyczaj płaczą  Piotr nie wie co w takiej sytuacji ma robić, siedzi zatem cicho i wysłuchuje co mają do powiedzenia. Kiedy więc Bogdan zaczął mówić o samobójstwie z powodu kobiety Piotr go wysłuchał i po prostu opieprzył, że jest skończonym idiotą i „dla baby chce zrobić taką głupotę” !!! 

Dzisiaj spotkali się ponownie. Bogdan powiedział, że tamte słowa go obudziły i uzdrowiły, ale od tego czasu budzi się w nocy o 3.00 godzinie. icon_question - Kopiaicon_exclaim - Kopia

-Ja wiem, że to nie pana wina, ale że to przyszło za panem – powiedział zupełnie nieoczekiwanie.

Piotr zdębiał. Bogdan wygadał się, że nie tylko ma koszmary senne, nocne wizyty, ale i obecność kogoś w pokoju, jest to tak mocne, że nie może już zasnąć. Zaczął doświadczać dokładnie tego samego co Piotr wiele lat temu. Piotr mógł mu tylko powiedzieć jedno, by zaczął się modlić.



08. 11. 11 r. Warszawa.       

Piotr będąc w swoim pokoju usłyszał raptem huk w łazience, wpada i widzi przewróconą konewkę. Problem w tym, że nie miała prawa się samodzielnie przewrócić, ponieważ denko ma szerokie jak wiaderko i była pełna wody, więc miała swój ciężar. By mogła się przewrócić trzeba ją osobiście po prostu przewrócić. 

Jeśli chodzi o to mieszkanie to już mnie nic nie zdziwi. Myślę, że to Krysia dała mu sygnał. Zapomniał o niej po raz pierwszy, a niedawno było święto zmarłych.



12. 11. 11 r.  Szczecin.     

Miałam sen. Obserwuję 2 osoby, które siedzą na rozkładanych krzesełkach na łące, sielankowe widowisko. Jedna młoda, druga starsza siwa kobieta. Widzę, jak z zarośli wypełza wielki wąż, który jest płaski jak talerz i ma pasiaste ubarwienie. Chwyta nagle starszą kobietę za głowę i połyka, słychać jej krzyk; „Jak tu strasznie”.

Tej samej nocy Piotr ma sen; Jest na łące i poluje na węże.

Dziwne. Kolejny raz zgrały nam się wizje. Wąż to zawsze oznaka diabła (przynajmniej u nas), ale zastanawiam się co razem te wizje mogą znaczyć? Może tylko tyle, że gacek jest w pobliżu i również poluje na osoby z naszego otoczenia? (np. Bogdan).



16. 11. 11 r.  Szczecin. 

Wczoraj wieczorem w pokoju Piotr usłyszał wyraźny głos zmarłej Krysi;

  • Ile mam jeszcze ciebie tutaj chronić? Muszę się pożegnać. !?

Kompletnie to go zaskoczyło. Nie tylko, że wyraźnie słyszał jej głos, ale i dlatego, że ona najwyraźniej chce, by Piotr opuścił to mieszkanie. No to jesteśmy „dwie chcące”, by Piotr się w końcu wyprowadził.

Ostatnio Piotr ma tyle wizji, że nawet niektórych nie notuję, gdyż ich nie rozumiemy. W związku z tym mam pytanko…..  X0uFeHD czy Wy tam na Górze, jeśli dajecie nam w ten sposób znaki, moglibyście robić to w bardziej jasny sposób?

Z drugiej strony zadaję sobie pytanie… a może to wszystko ma swój głęboki sens? Oni mówią innym językiem, przemawiają głównie obrazami i żeby to wszystko zrozumieć musimy próbować sięgać do ich poziomu duchowego, a nie odwrotnie. W ten sposób się uczymy.



27. 12. 11 r.  Szczecin.

Wczoraj córka miała zadziwiające wydarzenie. Ponieważ zaczyna pracę o 7.30 zazwyczaj wstaje około 6 rano, ale akurat tego dnia zaspała. Obudził ją za to wyraźny głos, który stanowczym tonem powiedział;

  • Wstawaj !!!!!

Oczywiście nikogo w pokoju nie było. Zerwała się na równe nogi o 7.00 i bardziej była przestraszona tym głosem, niż ewentualnym spóźnieniem. Zadzwoniła do mnie z pracy i  opowiedziała o tym ciągle będąc w szoku. Cieszę się, że przeżyła to na własnej skórze, teraz przynajmniej nie będzie ignorowała naszych słów. No… niestety. Czasami trzeba coś przeżyć osobiście, by uwierzyć.

Wczoraj zdarzyło się coś jeszcze. Wieczorem Piotr usłyszał głos kobiety, ciepły i spokojny głos;

  • Jezus przejął wszystkie twoje grzechy na siebie.

Nie będę tego roztrząsać, ale takie słowa padają po raz pierwszy… i mam nadzieję, że nie ostatni.



28. 12. 11 r. Warszawa.

Babeczka – jasnowidz, która wynajmuje nam mieszkanie, zostawiła dla Piotra w skrzynce listowej prezent gwiazdkowy. Piotr zadzwonił do niej z podziękowaniem i spytał skąd taki pomysł? Tłumaczyła, że będąc w księgarni znajoma sprzedawczyni wcisnęła jej tę książkę twierdząc, że jest to rarytas i to jej się przyda. Wzięła ją myśląc, że przyda się bardziej Piotrowi i dlatego wsadziła ją do skrzynki pocztowej.

opetani-przez-duchy-egzorcyzmy-w-xxi-stuleciu-wanda-pratnicka

Jak obca kobieta może to wiedzieć? Mało tego, widziałam tę książkę niedawno w sklepie i chciałam ją nawet kupić, ale… Nigdy tego nie zrozumiem, jak to działa. confused

Wojownik i święty ?

26. 08. 11 r. Warszawa. 

Piotr miał niesamowitą wizję.

Dochodzę do krawędzi przepaści, zaglądam w jej otchłań. Spostrzegam kłęby wijących się pokrzywionych ciał, krzyczących rozpaczliwie, czy tak wygląda piekło?… pomyślałem.

1111111111111

Nie czuję przerażenia lecz wielkie współczucie, rozpościeram szeroko ręce i rzucam się w tą otchłań, spadając czuję jedynie spokój. Spostrzegam, że te wijące się istoty przemieniają się w czarny pył.



27. 08. 11 r. Warszawa.

Piotr miał znowu sen z serii „o tirze”.

  • Prowadzę wielkiego tira obładowanego mandarynkami, pomarańczami. Zauważyłem, że kilka z nich wysypało się na drogę. Pomyślałem wtedy, że nic się nie stanie i ruszyłem w dalszą podroż. Jednak po chwili cały tir jakby pękł i na drogę wysypały się wszystkie pomarańcze, a sam tir zaczął skręcać i o mało co zderzyłby się z naszym audi, który we śnie stał po drugiej stronie drogi. Uderzyłby na pewno, gdyby nie starszy siwy mężczyzna, który znalazł się nie wiadomo skąd w kabinie ciężarówki i wyprowadził tira na odpowiedni kurs.

Piotr obudził się naprawdę przestraszony. Poprzedni sen z tirem sprawdził się w 100%. Zaczęliśmy się analizować ten sen i doszliśmy do wniosku, że jeśli nie dopilnuje spraw biznesowych, nawet tych drobnych to może go czekać mała katastrofa. Po okresie autentycznych problemów z pieniędzmi w ubiegłym roku można powiedzieć, że w tym pękł worek obfitości. W pewnej chwili zaczęło napływać tyle zleceń (tir z owocami), że teraz pojawiły się problemy z ich realizacją. Pozgłaszały się same instytucje państwowe i nie wykonanie zlecenia na pewno skutkowałoby sporymi konsekwencjami. Któż by chciał więc z nimi potem wojować? Piotr do tej pory trochę lekceważył sytuację myśląc, że się wszystko jakoś samo ułoży. Nic z tego, ten sen mu pokazał, że jeśli nie dopilnuje, to się wyłoży.

Tak więc, dziękujemy za ostrzeżenie .

To kolejny raz, kiedy pojawia się w snach starszy siwy mężczyzna. Czy to sam Bóg?



28. 08. 11 r. Warszawa.

Piotr z synem wracał w niedzielę pociągiem do Warszawy. Do przedziału dosiadł się młody mężczyzna koło trzydziestki. Widać, że to taki wolny duch, wędrowiec, prawie kloszard, który podróżował na gapę. Okazało się, że to były zakonnik. Wdał się w dyskusję z Piotrem, a po chwili powiedział;

  • Pan wie, że pan jest księdzem?
  • Co za bzdury, mam firmę – zaśmiał się Piotr, choć te słowa go zmroziły.
  • Nie, dobrze pan wie, że jest… albo był pan księdzem.

Wyszedł po chwili, bo konduktor go wyrzucił. Czyżby widział to, co widziała Aida? Czyżby zobaczył jakimś cudem poprzednie życie Piotra? A może zobaczył jego drugą stronę osobowości? Pamiętam słowa pewnej osoby;

  • W pani mężu są dwie istoty; wojownik i święty.


05. 09. 11 r. Warszawa.      

Wizja.

Widzę siebie nagiego, uniosłem się do góry. Zauważyłem, że moje genitalia po prostu zanikają, tracę swoją męskość. Jestem przerażony i obserwuję, jak srebrzysta powłoka 'otula’ moje ciało zaczynając od dołu. Ta powłoka zmienia się w srebrną zbroję. Przestaję być człowiekiem, a staję się istotą nieokreśloną jeśli chodzi o płeć. Czuję, że mam coś w ręku twardego, coś podobnego do miecza. Unoszę się do góry, lewituję, znikam gdzieś wysoko. Po obudzeniu nadal czułem, że tę zbroję mam na sobie.

tribal_angel_2_by_shadow696-d45n0wj

Sierżant z okiem dżina.

15. 03. 11 r. Warszawa.

Wizja;

  • Jestem w wielkim, ogromnym pomieszczeniu ze ścianami. Koło mnie stoi ktoś jeszcze. Przed nami w oddali stał demon, wielki i gruby, paskudny, tłusty dziad. Był kilkadziesiąt razy od nas większy. Staliśmy naprzeciwko niego, ja niebieski, mój towarzysz biały z brązowymi włosami do ramion. Gacek powoli szedł w naszą stronę. Zmuszał nas do cofania się w kierunku tylnej ściany. Broniliśmy się. Najpierw „biały” podskoczył do góry 3 metry i rzucił w demona kulą energii w kolorze czerwonym, ale to go w ogóle nie zatrzymało, nawet go nie drasnęło.
  • Przyszła kolej na mnie. Na moim ręku pokazała się niebieska kula energii, też uniosłem się do góry na 3 metry i walnąłem w niego w prawe ramię niebieską kulą, gacek lekko się cofnął od tego uderzenia, ale dalej posuwał się do przodu. Ponownie mój towarzysz uderzył i znowu nic to nie dało. Kiedy przyszła kolej na mnie skupiłem się ze wszystkich sił i uderzyłem go po raz drugi, cios był na tyle silny, że trochę gacka odrzuciło, ale po chwili nadal szedł do przodu. Cały czas cofaliśmy się, ale nie mogło to trwać zbyt długo, bo byliśmy coraz bliżej ściany.
  • Biały znowu uderzył i nic, ja uderzyłem i nic. Byliśmy już prawie pod ścianą. Biały ostatkiem siły uderzył w niego kulą energii, ale to było żałośnie słabe. Przyszła moja kolej i wiedziałem, że jest to ostatnia szansa. Byłem zdany na siebie. Mój towarzysz nic nie mógł zrobić, bo nie miał już siły.
  • Wielki gacek był już bardzo blisko, a za nami ściana, nie było gdzie uciec. Z dłoni wyrosła mi kolejna kula energii i przed ostatnim rzuceniem skierowałem w górę głowę wołając w rozpaczy;
  • Boże Mój, pomóż !

good_vs_evil_angel_by_mirerror

Przypomniały mi się słowa AIDY;

  • O wyzwolenie walczy też inny Anioł, który jest w połowie upadły !? – powiedziała wtedy.

Czyżby w tej wizji to był właśnie on?



26. 05. 11 r. Szczecin.   

Jestem beznadziejna, bo powinnam pisać częściej. Tyle się dzieje, a ja to lekceważę. Może już spowszechniało mi ciągłe słuchanie opowieści o wychodzeniu różnych zwierząt ze ściany, o manifestacji czarnego w pokoju i o nocnych wizytach. Wczoraj jednak zdarzyło się coś, co mnie zadziwiło.

Od wielu miesięcy Piotr prawie codziennie budzi mnie telefonicznie o 7.30. Robi to, kiedy wychodzi z porannej mszy. Wczoraj kładąc się spać zakończyłam dzień myślą, że dobrze byłoby, by tym razem także mnie obudził, ponieważ mam rano spotkanie z klientem. Rano dzwoni mój telefon i widzę, że wyświetla się jego imię. Zdziwiło mnie tylko to, że była godzina 7.21, a nie 7.30. Czyżby nie był na mszy?… pomyślałam. Odebrałam telefon i usłyszałam jego głos;

  • Co tam ? – i w tym momencie cała bateria „poleciała” w dół. Gwałtownie wyładował mi się telefon. Szybko więc podłączyłam do telefonu ładowarkę i oddzwoniłam po chwili do Piotra. Była 7.30.
  • Słuchaj, przerwało, bo bateria mi się wyczerpała. Co słychać? – Piotr po chwili milczenia odpowiedział;
  • Ale ja do ciebie nie dzwoniłem… właśnie wyszedłem z kościoła i wsiadłem do auta. Telefon był w aucie.

Zamurowało mnie, myślałam, że żartuje.

  • Niemożliwe, słyszałam twój głos.
  • Przecież mówię, w tej chwili wziąłem do ręki telefon – powiedział bardzo poważnie.

Tym razem ja milczałam i próbowałam sobie wytłumaczyć, co się stało. Sprawdziłam połączenia i było! – 7.21 telefon od Piotra. Znowu zadzwoniłam do Piotra pytając, czy na pewno do mnie nie telefonował. Chcąc mnie całkowicie przekonać przysiągł na Boga, że nie.

Muszę mu uwierzyć, ale jeśli nie on dzwonił… to kto?


Dawno już podpisaliśmy umowę na wynajęcie nowego mieszkania w Warszawie (nawet go jeszcze nie widziałam), ale Piotr ciągle siedzi w starym. Tak więc w tej chwili mamy na karku trzy wynajęte mieszkania (1 w Szczecinie i 2 w Warszawie) i wielkie koszty. Piotr jest tak uparty i wojowniczo nastawiony do walki z gackiem, że brakuje mi argumentów, by go przekonać. Wydaje mu się, że jak się wyprowadzi to tak, jakby uciekał, a on, jak powiedział, nigdy nie ucieka. 



15. 07. 11 r. Warszawa.

Spółdzielnia przysłała zawiadomienie, że po śmierci Krysi lokal musi być jednak opuszczony. Krótko mówiąc według administracji wraz ze śmiercią głównego najemcy nikt już nie ma praw do użytkowania tego mieszkania. Nic z tego nie rozumiemy, ale po cichu cieszę się, że może tym razem Piotr zdecyduje się w końcu wyprowadzić. Brat Krysi uspokaja, by się tak nie spieszyć z przeprowadzką, bo chce się odwołać i może to potrwać jeszcze kilka miesięcy. Słysząc te słowa myślałam, że mnie szlag trafi. 



18. 07. 11 r.  Warszawa.

Wizja.

  • Widziałem starego człowieka na wózku inwalidzkim, który podjechał do mojego łóżka, miał białą twarz, ale zdecydowane oczy. Powiedział wskazując na mnie palcem; sierżant z okiem dżina.

Ciekawe…. Dżin to arabski odpowiednik demona. https://pl.wikipedia.org/wiki/Dżinn 
Co miała znaczyć ta krótka wizja?



20. 07. 11 r. Szczecin.   

Miałam okropny i krótki sen.

Wyprowadzałam z garażu auto, miałam lekko upuszczoną po mojej stronie szybę. Nagle pojawił się mężczyzna ubrany na czarno, podszedł zdecydowanie do auta, wsadził przez okno rękę i chwycił za moje kluczyki w stacyjce. Chciał je wyciągnąć patrząc mi prosto w oczy. Był tak silny i zdecydowany, że nie dałam mu rady się przeciwstawić. W panice sięgam po telefon i próbuję zadzwonić po pomoc do Piotra.
Obudziłam się gwałtownie przestraszona. Twarz tego mężczyzny widziałam już 3 – krotnie. Twarz kompletnie bez emocji, zimna i cyniczna. Ostatnim razem, o ile pamiętam… goniła mnie aż do kościoła. Próbuję zrozumieć symbolikę tego snu. Auto to życie, a kluczyki pozwalają uruchomić i prowadzić auto, to jak ster na statku. Kiedy gacek próbuje przejąć moje kluczyki, to jakby chciał przejąć ster mojego życia. 



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku.